⦅VI⦆

1.6K 111 4
                                    

Edith po pożegnaniu się z resztą, poszła do swojego domu. Była już naprawdę zmęczona i jedyne o czym marzyła to ciepłe łóżko. Szczególnie, że nie była do końca trzeźwa. Nie była też mocno pijana. Jej stan, chociaż z małymi trudnościami, pozwalał jej na dotarcie do domu. Co prawda Denzo proponował jej pomoc, jednak nie zamierzała jej przyjąć. To uraziłoby jej godność. A jej godności nikt nie narusza, no i w zasadzie to nie potrzebowała pomocy. Czuła się na siłach, by samodzielnie dotrzeć do domu. Dlatego też nie chciała zawracać głowy przyjacielowi. Zwłaszcza, że on też był już zmęczony i też swoje wypił.

W końcu przekroczyła próg domu. Zamknęła za sobą drzwi i rzuciła buty niesione w ręce w kąt. Odetchnęła z ulgą na samą myśl o tym, że nareszcie dane jej będzie się położyć. Ruszyła w kierunku schodów, jednak nie dane jej było do nich dotrzeć.

- Widzę, że dobrze się bawiłaś - oświadczył dobrze znany jej męski głos.

Obróciła głowę w bok, by zobaczyć swojego ojca. Potężny mężczyzna siedział przy kuchennym stole, pijąc kawę. Dziewczyna była szczerze zaskoczona jego obecnością. W domu ostatnio widziała go jakieś trzy tygodnie temu, więc jego obecność mocno ją zdziwiła. Obróciła się w jego stronę i podeszła dwa kroki, by upewnić się, że to naprawdę on. I w rzeczywistości tak było. Jej ojciec był na swój sposób przystojny. No właśnie - był. Teraz jego ciało pokrywały liczne blizny, a twarz zdobił biały, potrójny ślad po pazurach. Ogolony był na krótko, co zdecydowanie nie dodawało mu uroku. Lata bycia stereotypowym, przystojnym wilkołakiem miał już dawno za sobą.

- Na pewno lepiej niż w tym więzieniu - odwróciła od niego wzrok, nie mogąc znieść karcącego spojrzenia. - Miało cię nie być.

- Wróciłem kilka godzin temu - oświadczył, podnosząc się z miejsca.

Dopiero teraz wilczyca dokładnie mu się przyjrzała. Spod ubrań wystawało kilka świeżych ran, które zdradzały, iż niedawno zszedł z pola bitwy. Kiedy ten zmniejszył dzielący ich dystans, młoda alfa zmuszona była zadrzeć głowę. Jej ojciec mierzył ponad dwa metry, przez co wydawał się jeszcze potężniejszy.

-I co - spytała nieco niepewnie, widząc niezadowolenie malujące się na jego twarzy.

- Chciałem przekazać ci dobre wieści, ale cię nie zastałem - stwierdził, krzyżując ramiona na piersi. - Trochę popytałem wraz z Nando, i odkryliśmy, że zniknęłaś ty, Denzo i jeszcze dwa młode wilki. Masz mi coś do powiedzenia?

Milczała, nawet nie próbując się tłumaczyć. Wiedziała, że w tej walce jest przegrana, ponieważ jej ojciec znał tylko własne racje i żadne nawet najlepsze argumenty nie były w stanie zmienić jego zdania. Była świadoma, że wpadła. Złamała jedną z najważniejszych zasad watahy i nieważne co by teraz powiedziała, nic jej nie tłumaczyło. Poza tym jej argumenty i tak nie były mocne. Co jej ojca obchodzi fakt, iż miała dość życia jak w więzieniu. Każdego dnia robiła to samo i o określonych godzinach, dokładnie tak jakby była robotem.

- Zawiodłem się na tobie.

Mimo tego, że jej ojciec nigdy z niczego nie był zadowolony, te słowa ją zabolały. Znowu zawiodła. Miała wrażenie, że to jedna z tych rzeczy, która nigdy się nie zmieni. Już zawsze będzie zawodzić ojca. Nieważne jak bardzo będzie się starać czy też nie. Nigdy nie będzie jego wymarzonym dzieckiem.

- Nic takiego nie zrobiłam - w końcu zdołała się odezwać. Najpewniej pomógł jej w tym alkohol.

- Nie będę się z tobą dogadywał, kiedy jesteś wstawiona - oświadczył surowym tonem.

- Jakbyś kiedykolwiek ze mną rozmawiał - jej głos był wypełniony żalem, który tak długo w sobie skrywała. Nie chciała, by tak było, jednak kompletnie nad tym nie panowała. Nie była w końcu aż tak pijana. W ogóle praktycznie nie była, dlatego głupie tłumaczenie jej rodziciela tak ją zabolało.

Alfa nic już więcej nie powiedział. Bez słowa odwrócił się do niej plecami i ruszył do swojej sypialni. Nie zamierzał z nią rozmawiać, na pewno nie kiedy była w takim stanie.

Edith wzięła gwałtowny oddech, po czym ruszyła na górę. Jak poparzona wpadła do pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi. Po jej policzkach spłynęło kilka łez. Usta zakryła dłonią, tak by pozostać maksymalnie cicho. Szybkim krokiem przeszła do łazienki i zrzuciła z siebie ubrania. Dopiero zimny strumień wody pozwolił jej dojść do siebie. Nienawidziła swojego zachowania w takich momentach, kiedy była tak bardzo słaba. To były przecież tylko słowa, które pod żadnym pozorem nie powinny tak jej zranić. W końcu była alfą. Powinna być silna i nieugięta. Bez mrugnięcia przyjmować najgorsze obelgi. Jednak słowa, które padły z ust jej ojca były bolesne. Bo powiedział to właśnie on.

Pewnie powinna się tego spodziewać. W końcu łudzenie się, że się nie dowie, było bardzo głupie. To alfa, który wie o wszystkim, więc prędzej czy później wszystko by się wydało. I może łudziła się, że będzie miał to w głębokim poważaniu, jak zresztą miał ją przez większość życia. Niestety tym razem naruszyła dobrą reputację nazwiska Holt. Bo kto inny powinien tak świecić przykładem, jak ona? Pokazywać, że zasady narzucone przez alfę są dobre i wszyscy powinni je szanować. No właśnie, nikt. I to właśnie tutaj leżało sedno problemu. Ona nigdy nie była dobrym przykładem. I nigdy nim być nie chciała.

Wyszła z kabiny prysznicowej zaczesując mokre włosy do tyłu. Spojrzała w lustro i skrzywiła się na widok zaczerwienionych oczy. Po chwili jednak stwierdziła, że do rana, wrócą do normy. Nie chciała się tym przejmować, bo miała poważniejsze problemy na głowie.

Owinęła się ręcznikiem i przeszła z powrotem do pokoju. Z szafy wyjęła męską koszulkę i zarzuciła ją na siebie. Do tego ubrała tylko majtki i tak położyła się na łóżku.

Całe zmęczenie zdążyło ją opuścić, więc leżała wpatrując się w sufit. W duchu przeklinała własną głupotę. Jak mogła zrobić coś tak głupiego? Sama prosiła się o kłopoty, a teraz rozpacza z ich powodu. Niechętnie przewróciła się na bok, okrywając się kołdrą. Zamknęła oczy w nadziei, że w końcu sen, którego tak pragnęła jeszcze kilka chwil temu, w końcu nadejdzie. I kiedy jej upragniony stan był już tak blisko, usłyszała wibracje telefonu, które były na tyle głośne by ją obudzić. Przeklęła pod nosem podnosząc się na łokciach. Złapała za telefon i go odblokowała. By dostać się, do najnowszej wiadomości musiała przedrzeć się przez natłok powiadomień z całego dnia. Gdy w końcu dotarła do owej wiadomości, zaklęła po raz kolejny.

Denzo:
Ojciec chyba mnie jutro zabije.

Wiadomości tego typu dostała również od pozostałej dwójki. Odłożyła telefon, kładąc się na powrót na łóżku. Ten dzień nie miał prawa skończyć się gorzej.

Potępiona Alfa [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz