⦅XXIII⦆

1.1K 86 5
                                    

Kiedy dotarła do gabinetu, zorientowała się, że przyszła zapewne zbyt wcześnie. Wszyscy musieli odsypiać nocne zabawy. Zapewne mogła spać choćby do południa. Jednak nie zamierzała wracać do pokoju. Nie puki on tam jest. Ten ciekawski wilkołak, który chciałby wiedzieć więcej niż powinien. A ona z nieznanego jej powodu odpowiadała na każde jego pytanie. Tak naprawdę dopiero teraz uświadomiła sobie, że był on pierwsza osobą, której powiedziała o nocy z Isaaciem. Nie powiedziała o tym nawet najlepszym przyjaciołom, a jemu już tak. Cholernie nie podobało jej się to jak na nią działa. A jeszcze bardziej fakt, że nie miała na to żadnego wpływu.

Ostatecznie zeszła na dół, by zjeść śniadanie. W kuchni spotkała dwa wilkołaki, które jednak szybko się ulotniły. Najpewniej zabierały jedzenie dla swoich partnerek. Edith podeszła do sporej lodówki i zaczęła ją przeszukiwać. Szybko doszło do niej, że nie ma ochoty na to, aby cokolwiek przygotowywać. Dlatego też zdecydowała się na zrobienie szybkich kanapek. Jak każdy wilk Edith kochała jeść. Dlatego też zrobiła sporo kanapek, które szybko zjadła. Kiedy poczuła się najedzona, ruszyła z powrotem do gabinetu. Tym razem nie był on jednak pusty. Kira siedziała na biurku, szeroko się uśmiechając. Najwyraźniej ta noc była  dla niej wyjątkowo udana.

- Coś ty taka szczęśliwa? - alfa ominęła biurko, siadając w fotelu.

- Miałam udaną noc - stwierdziła, bawiąc się kosmykiem swoich włosów. - A jak u ciebie?

Zawahała się przez chwilę, spoglądając na wilczyce. Ostatecznie stwierdzając, że i tak pewnie się dowie. W końcu jej mate nie wydawał się wyjątkowo skryty. Poza tym ona była luną, a on beta, musieli się znać całkiem dobrze.

- Wygrałaś uległam - wyjęła kilka dokumentów do wypełnienia, chcąc jak najszybciej uciąć temat. - To, od czego zaczynamy?

- Od tego, że ja w takich sprawach jestem nieomylna - klasnęła zadowolona w dłonie. - I jak było?

- Możemy o tym nie rozmawiać? - warknęła zirytowana chcąc podkreślić, że nie chce kontynuować tematu.

- Dobra - uniosła ręce w geście obronnym. - Tylko mnie nie zabij, bo spytałam - zeszła z biurka siadając obok niej. - No, ale pamiętaj, że jak zechcesz pogadać, to zawsze jestem do dyspozycji.

- Jeśli z kimś o tym pogadam to z bliskimi mi osobami - stwierdziła, skupiając się na jednej z kartek.

Kira szczegółowo zaczęła tłumaczyć jej co i gdzie należy wpisać. Towarzyszyła swojemu partnerowi w uzupełnianiu papierów tyle razy, że nie stanowiło to dla niej żadnego problemu. Znała ten proces niemal na pamięć. Edith jednak nie mogła się skupić. Beta w jej oczach był pewnym problemem, którego należało się pozbyć. Tylko jak pozbyć się kogoś z kim jest się powiązanym? Nie jest to łatwe, jednak jakoś musiała tego dokonać.

- Słuchasz ty mnie w ogóle? - z zamyślenia wyrwał ją głos kobiety. Patrzyła ona na nią z uniesioną brwią. - Nie wiem, czy jest sens cię tego uczuć skoro i tak nie słuchasz. Może odłożymy to na potem? Ochłoniesz nieco po pełni.

- Daj spokój - westchnęła, skupiając swój wzrok na dokumencie. - Po prostu zacznijmy jeszcze raz.

- Dobra, ale jak tym razem nie będziesz słuchać, to ja się poddaje.

Kira zgodnie z prośbą zaczęła wszystko od samego początku. Tym razem dziewczynie cudem udało się skupić na jej słowach. Wypełnianie dokumentów było niewiarygodnie nudne, jednak ktoś musiał to robić. W głównej mierze zajmował się tym alfa, chociaż niektórymi papierami zajmował się beta.

- No i to są takie najważniejsze sprawy - stwierdziła, sięgając po kolejna kartkę. - Dasz radę?

- Jakoś będę musiała.

Ilość wszystkich papierów do wypełnienia wydawała się przytłaczająca. Należało znać wiele szczegółów, które wydawały się całkiem nieistotne. A jednak musiały być, skoro wymagano ich w dokumentacji.

- Mam pytanie - Kira spojrzała na Edith, nie mogąc powstrzymać się od zadania pytania. - Banici nie są w żaden sposób oficjalną watahą więc czy wy w ogóle wypełniacie coś takiego?

- Tak - przyznała, odkładając na bok jedna z kartek. - Mój ojciec i jego beta robią to regularnie. Chociaż nie mam pojęcia dlaczego. W końcu kto będzie to sprawdzał.

- Wyjątkowo obowiązkowi jak na banitów - stwierdziła, poprawiając włosy. - Tylko zastanawia mnie, dlaczego ciebie tego nie nauczyli?

- Mnie nie pytaj, bo nie mam pojęcia - oparła plecy o oparcie fotela. - Mam wrażenie, że ojciec chciał mnie po prostu udupić. I – co więcej – udało mu się to.

- Niby po co miałby to robić? - Kira wydawała się nie widzieć sensu w zachowaniu alfy banitów.

- Wysłał mnie tutaj w ramach kary - widząc zaskoczony wzrok luny, postanowiła doprecyzować. - Zrobiłam coś co mu się nie spodobało, więc mnie tutaj wysłał.

- Oddanie ci watahy na własność miało być karą? No to słabo mu wyszło. - Stwierdziła z rozbawieniem.

- Wszyscy mnie tutaj nienawidzą. Alfy najpewniej już ostrza sobie na mnie kły. Kompletnie sobie nie radzę i jeszcze Hunter. - Westchnęła, ciężko przeczesując włosy palcami. - Jak dla mnie udało mu się i to nawet bardzo dobrze.

- Początki są okropne. Zresztą już ci to mówiłam. - Machnęła ręka niedbale przypominając sobie jedna z ich rozmów. - Więc błagam cię, nie załamuj się już na samym początku. Bo już mnie wkurzasz tym podejściem.

- Spoko ja już nawet siebie irytuje - przysunęła się do biurka, spoglądając na kolejną kartkę. - Ostatnio robię wiele głupot.

- Czyżbyś przyznała, że zranienie tego delty było głupie? - wbiła w nią intensywne spojrzenie brązowych tęczówek.

- Tak - jej ramiona opadły. - To było cholernie głupie. Jednak już nie mam siły znosić tych wszystkich sprzeciwów. Zranienie wilkołaka było niekorzystne wizerunkowo.

To musiała przyznać. Chociaż nie trawiły jej wyrzuty sumienia. Alfa musi robić wszystko, co jest konieczne, aby utrzymać władze. Nawet jeśli wydaj się to okrutne.

- Myślę, że po twojej akcji nikt nie będzie miał odwagi, by tak z tobą pogrywać - poklepała ją po plecach, by podnieść ją na, duchu. - I nie żałuj tej nocy. Seks jest dla nas jak jedzenie.

- Ogólnie jesteś spoko, ale czasem pieprzysz takie głupoty - przewróciła oczami zrezygnowana.

- Za dużo w tobie ludzkiego myślenia. Przestań to sobie robić, bo się wykończysz.

- To broni mnie przed robieniem głupot - wróciła wspomnieniami do ubiegłej nocy. - Co prawda nie zawsze, ale jednak.

- Nie możesz być jednocześnie wilkołakiem i człowiekiem. To się po prostu wyklucza. - Skrzyżowała ramiona na piersiach wbijając w nią ostre spojrzenie.

- Może i tak jednak nic na to nie poradzę - spojrzała na nią łagodnie, nie chcąc doprowadzać do kłótni. - Taka jestem i tego nigdy nie zmienię. A teraz czy możemy wrócić do pracy?

Kira nie mając siły na dalszą dyskusje, po prostu wróciła do tłumaczenia dziewczynie dokumentów. Wewnętrznie czuła jednak, że mieszana natura jej alfy nie jest niczym dobrym.

Potępiona Alfa [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz