⦅XXII⦆

1.2K 83 13
                                    

Pierwsze promienie porannego słońca wpadły przez okno, budząc Edith. Potrzebowała ona chwili, aby przypomnieć sobie, co się wczoraj wydarzyło. Westchnęła cicho, ostrożnie wydostając się z objęć mężczyzny. Wyszła do toalety, by wziąć prysznic, a po chwili wrócić do sypialni. Zamierzała zabrać swoje ubrania i zniknąć na cały dzień.

- Skąd jest ta blizna? - wskazał na dużych rozmiarów blizne na jej brzuchu.

Dziewczyna potrzebowała chwili. Niestety jej partner już się obudził, niwecząc jej plan. Powoli podeszła do szafy i wyjęła z niej czyste ubrania. 

- Jest stara - przyznała, wkładając bieliznę. - Miałam może dziesięć lat. Jakaś wataha zaatakowała. Jeden z wilkołaków wpadł do naszego domu. Rozciął mi brzuch pazurami nasączonymi w werbenie. Rana była tak głęboka, że widziałam żebra i własne wnętrzności. Wtedy zemdlałam koniec historii. - Przejechała palcami po bliźnie, wracając wspomnieniami do chwil trwogi. 

Nigdy w życiu nie bała się tak bardzo, jak tego dnia. Mężczyzna był od niej wiele większy, więc nie miała z nim żadnych szans. Zapach werbeny dodatkowo odbierał jej pewności siebie. Szczeniaki do momentu przemiany mają na nią mocna alergie. Utrudnia ona gojenie ran i pali skórę. W tym momencie była pewna, że jej życie dobiegnie końca. 

- Skoro miał pazury zanurzone w werbenie, to musiał być nastawiony na to, że idzie po szczeniaki - mężczyzna z niedowierzaniem przyglądał się bliźnie, która okazała się mieć okropne pochodzenie. 

- Nie ważne - wzruszyła ramionami, szukając spodni. - To było dawno. Już nawet o tym nie myślę. 

Wilkołak podniósł się, leniwie podchodząc do szafy. Wyjął z niej bokserki i ruszył w stronę łazienki. Edith odetchnęła z ulgą czując, że to już koniec niewygodnych pytań na dzisiaj. 

- Jeszcze jedno - Hunter zatrzymał się w drzwiach, spoglądając na nią zaciekawiony. - Wyglądałaś na straszna cnotkę, jednak nie byłaś dziewicą - stwierdził, opierając się o framugę drzwi. - Ktoś cię skrzywdził? 

Wśród wilkołaków zdarzały się przestępstwa na tle seksualnym. Pełnia odbierała im umiejętność myślenia. Niektóre wilki znosiły to lepiej, a drugie gorzej. Niektóre nie panowały nad sobą w ogóle. Jakby na czas pełni, traciły świadomość. Przez co takie rzeczy się zdarzały. 

- A ty co? Detektyw się kurwa znalazł. - Warknęła zirytowana, ubierając na siebie czarne rurki. 

- Jestem ciekawy i tyle - uśmiechnął się złośliwie w jej kierunku. - I będę pytał dopóki się nie dowiem.

- Nie. Nie do końca. - westchnęła, cicho podchodząc do wilkołaka. - Rok temu do watahy dołączyła rodzina. Ojciec, matka i syn. Isaac, bo tak się nazywał, był cudowny. - Przymknęła powieki wspomnieniami wracając do młodego wilkołaka. - Inny niż wszyscy. Zakochałam się i dałam ponieść w trakcie pełni. Wcześniej powtarzał mi, że mu zależy i mnie kocha. A po tej nocy więcej się do mnie nie odezwał. I zaczął mnie unikać. 

- I co boisz się, że ja też zniknę? - odepchnął się od ramy, przybierając wyprostowana pozycję. 

- A nie? Isaac pewnie założył się z innymi wilkami, że przeleci mnie jako pierwszy. - Wzruszyła ramionami, ubierając buty. - Chociaż fakt, że nikt o tym nie gadał, był dziwny. No, ale może się przestraszył, że może za to wylecieć. Lub gadał o tym tylko z wybranymi. Nie mam pojęcia. 

- Czy ty masz jakieś historie, od których człowiekowi nie chce się płakać? - uniósł jedna brew, mierząc ja szarymi tęczówkami. 

- Mam ich wiele - podeszła do jednej z szafek zgarniając z niej kolczyki. - To nie moja wina, że pytasz tylko o te okropne. I gwarantuje, nie musisz się o mnie martwić. Mam w miarę dobre życie. To znaczy miałam, puki tutaj nie trafiłam. 

- Jakoś mi na to nie brzmi. 

- Daj spokój - zaczęła zapinać guziki koszuli. - Przespaliśmy się. Pełnia, miło i te sprawy. Teraz spokojnie możesz o mnie zapomnieć do kolejnej pełni. 

Edith za wszelką cenę próbowała ukryć żal, który odczuwała. Już dawno temu obiecała sobie, że nie wplącze się w żaden związek. Były one zbyt kłopotliwe i przynosiły zbyt wiele cierpienie. Potem pojawił się Isaac. Facet, który obiecał jej tak wiele. Tylko po to by na koniec utwierdzić ją w przekonaniu, że związki sprowadzają jedynie cierpienie. 

- Nie chce zapominać - podszedł do niej i położył dłonie na jej ramionach. - Nie wiem, co ci się wydaje, ale nie jesteś zabawką. To, że trafiliśmy na pełnię i uprawialiśmy seks tak szybko, nic nie znaczy. 

Alfa spojrzała na niego, starając się zachować kamienny wyraz twarzy. Jednak coś było w tych szarych oczach, które na początku wydały jej się tak zimne i nieczułe. Coś, co sprawiało, że nie chciała go zostawiać. Jednak jej serce chciało czegoś zupełnie innego jak rozum. Który ostatniej nocy tak bardzo ja zawiódł.

- Rozumiem, że chcesz zostać w pokoju - wydusiła, nie mając ochoty już dzisiaj się o to kłócić. 

- Tak i to nawet bardzo. 

- Więc zostań - odsunęła się od niego i skierowała w stronę wyjścia. - Jednak niczego ci nie obiecuje - przyznała już na samym początku. - Już przekonałeś się, że jestem trudna i to raczej się nie zmieni. I pewnie tylko się nasili. 

- Wewnętrzny wilk i człowiek toczą w tobie wojnę. Liczę, że będę mógł się z ciebie czasem pośmiać. - Stwierdził rozbawiony. 

- Ta blizna - pokazała na blizne wiodącą przez mostek na jego klatkę piersiową. - Ona jest skąd? - liczyła, że nie będzie chciał odpowiadać na jej pytania. I w ten sposób się od niego uwolni. 

- Moja pierwsza w życiu walka. Miałem szesnaście lat i wielką ambicję. Niestety nóż ze srebra szybko pokazał mi gdzie moje miejsce. 

- Ile ty masz w ogóle lat? - spytała niepewna tego czy chce znać odpowiedź. 

- Dziewiętnaście. Akurat otrzymałem funkcje po ojcu idealnie na atak banitów. - Parsknął śmiechem. - A ty też na zbyt starą nie wyglądasz. 

- Mam siedemnaście lat - włożyła materiał koszuli do czarnych spodni. - A teraz wybacz. Kira ma mnie dzisiaj uczyć, jak się wypełnia papiery. 

- Wpadnę później - skierował się z powrotem w stronę łazienki. 

- Nie ma nawet takiej opcji - w tym momencie uświadomiła sobie, że zarzekała się lunie, że się z nim nie prześpi. - Ja będę pracować. Nie mam czasu się z tobą użerać. 

- No dobra, ale jak będzie cię trzymać zbyt długo, to się do was przejdę - wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi nie dając jej szansy na udzielenie odpowiedzi.

Edith wywróciła oczami, wychodząc z ich pokoju. Nie mogła uwierzyć, w to co właśnie się dzieje. W jedną noc zrobiła coś o co w życiu, by się nie posądziła. Powtórzyła własny błąd z przeszłości. I co chyba jeszcze gorsze nie żałowała tego, tak mocno jak powinna. Więź mate to jednak okropna sprawa. 

Potępiona Alfa [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz