⦅X⦆

1.4K 96 4
                                    

Następnego dnia obudziła się dosyć wcześnie. Kiedy uchyliła powieki, była przekonana, że słońce jeszcze nie wzeszło. Jednak gdy podeszła do oka i odsunęła grube zasłony ze zdziwieniem stwierdziła, że już świta. Spojrzała na gruby materiał zasłon i skrzywiła się nieznacznie. Były alfa zdecydowanie cenił sobie prywatność i spanie nieco dłużej niż do wschodu słońca, co dla Edith było czymś zupełnie nowym. Banici nie czuli wstydu. Ani przed nagością, ani tym bardziej przed seksem. A co do spania, nie istniała możliwość spania ile się chciało. Jeśli alfa żądał, byś stawił się o czwartej, to nie było możliwości by nie stawić się o czwartej.

Za oknem rozciągał się widok, który zapierał dech w piersiach. Las wydawał się uporządkowany i pełen życia. Teren przeznaczony pod budowę domów był zadbany i bardzo schludny. To była jedna z wielu różnic pomiędzy banitami a resztą wilkołaków. Banici byli nieczuli na piękno miejsc czy przedmiotów, dlatego też ich domy były wykończone jedynie tak, by spełniały funkcje użytkowe. Wszystko co służyło celom estetycznym, tak jak farba na ścianach, było zbędne. Tutaj było inaczej. Wnętrza były wykończone i zadbane, jakby kolor ścian z podłogą pasującą kolorystycznie do mebli było równie istotne.

Edith była tak pochłonięta własnymi myślami, że nie zauważyła, kiedy Kira weszła do jej sypialni. Stanęła obok, mierząc jej ciało ubrane jedynie w bieliznę przenikliwym spojrzeniem.

- Miło, że już wstałaś - obdarzyła ją szczerym uśmiechem, przerywając chwilę ciszy. - Mamy wiele spraw do omówienia.

- My? - uniosła brew, spoglądając na byłą lunę.

Kobieta miała na sobie idealnie dopasowaną czerwoną sukienkę, która doskonale opinała jej ciało. Do tego czarne szpilki, które optycznie wydłużały jej i tak długie nogi. Ciemne włosy były lekko podkręcone, przez co ta wyglądała niczym postać z filmu. Na twarzy miała delikatny makijaż, który podkreślał jej urodę. Niczym nie przypominała obrazu wilkołaka, który przez lata utrwalił się w jej głowie.

- Tak, w końcu ktoś musi ci wszystko pokazać. Były alfa jest niedysponowany, a betę zabrał twój ojciec. - Zarzuciła ciemne włosy do tyłu.

- Niech będzie - przeczesała palcami swoje włosy, chcąc chociaż w najmniejszym stopniu nad nimi zapanować. - Wszystkie kobiety wyglądają tutaj tak? - wskazała palcem na byłą lunę.

- Nie do końca - poprawiła obcisłą sukienkę. - Tutaj każdy wygląda nieco inaczej. Mamy swój styl i nikt nam tego nie odbiera.

Kira czuła się jakby rozmawiała z kimś z zupełnie innego świata. Dziewczyna zachowywała się bowiem jak dziecko, któremu dziwne i nieznane wydawało się niemal wszystko. Jakby dopiero poznawała świat. Miało to swego rodzaju urok. Kobieta zdawała sobie jednak sprawę z tego, że nie rozmawia z dzieckiem, a ze swoją alfą. Przez co urok tej sytuacji tracił w jej oczach.

- Tyle dobrze - stwierdziła z ulgą, podchodząc do swojej walizki. - Nie dałabym rady chodzić w kółko na obcasach.

- Przyzwyczaiłabyś się, alfo - podeszła do niej i uklękła przy jej walizce. - To ja zawsze ubieram alfę.

- Poprawka, ubierałaś - skrzyżowała ramiona na piersiach. - Ubierałaś alfę, który był twoim mężem. Ja nim nie jestem.

- To prawda - otworzyła walizkę, po czym zaczęła przeglądać jej zawartość. - Jednak alfa nie powinna zawracać sobie głowy takimi pierdołami. Więc ty idź się ogarnij, a ja cię ubiorę.

- Kurwa, z tobą jest jakakolwiek dyskusja?

- Nie. A teraz rusz dupę, bo nie ma na to czasu.

Edith warknęła cicho, wyjmując z walizki bieliznę. Czując, że dalsza dyskusja nie ma żadnego sensu, udała się do łazienki, która przylegała do pokoju. Gdy przejrzała się w lustrze, stwierdziła, że wygląda jak zawsze o poranku. Włosy w kompletnym nieładzie, trupio blada skóra i worki pod oczami. Nic czego nie spodziewałaby się o poranku.

Zrzuciła z siebie bieliznę wchodząc pod prysznic. Liczyła, że zimna woda nieco ją otrzeźwi. Tak też się stało. Zaledwie kilka minut zimnego prysznica zdołało ją ożywić. Kiedy opuściła kabinę, czuła się już znacznie lepiej. Ubrała na siebie bieliznę i przeczesała mokre włosy. Postawiła na lekki makijaż. Pomalowała więc zaledwie rzęsy i namalowała kreski. Na usta natomiast nałożyła zwykłą pomadkę ochronną. Brwi z natury miała bardzo ciemne, więc nie czuła potrzeby dodatkowego ich podkreślania. W takim stanie opuściła łazienkę.

- Szybko się uwinęłaś - Kira podała jej wybrane przez siebie ubrania, wyraźnie podekscytowana. - Szczerze nie spodziewałam się po tobie takich ubrań.

- Nie jestem taka, jak mogłoby się wydawać - rzuciła górną część ubrania na łóżko, by włożyć na siebie spodnie.

Kiedy była już gotowa, stanęła przed lustrem by się sobie przyjrzeć. Miała na sobie czarną koszulę, którą włożyła do czarnych, skórzanych spodni. Rękawy zdecydowała się podwinąć do łokci, na nogi natomiast ubrała czarne wyższe trampki.

- Mogę? - kobieta wskazała jej włosy, na co ona tylko wzruszyła ramionami. - Już czuje, że będzie ciężko - westchnęła podchodząc do Edith. Upięła jej włosy w niskiego koka. - Fajny kolor.

- A jaki mi się wpierdol za nie dostał - uśmiechnęła się mimowolnie na to wspomnienie.

Dobrze pamiętała dzień, w którym przefarbowała włosy. To był jeden z tych nielicznych dni wolnych od treningów, rocznica śmierci jej matki i jej urodziny. Doprawdy cudowne połączenie. Poprosiła Artema o małą przysługę, na którą się zgodził. Tak zdobyła farbę. Potem Zumeja jej pomogła i jeszcze tego samego dnia jej włosy były już fioletowe. Kiedy wpadła na ojca, była pewna, że to jej koniec. I rzeczywiście zaczęło się od krzyków i pretensji. Potem jednak, stało się coś czego nie mogła przewidzieć. Ojciec stwierdził, że jest uderzająco podobna do matki. Tak samo uparta i szalona. To były zdecydowanie najmilsze słowa, jakie usłyszała od ojca.

- Było warto? - wyjęła naszyjnik ochrony dziewczyny spod jej koszuli, tak by był widoczny.

- Zdecydowanie - obróciła się przodem do kobiety, lekko się uśmiechając. - Wyglądam jak alfa?

- Brakuje Ci nieco męskości, jednak ujdzie w tłumie - luna skierowała się do wyjścia z pokoju.

Edith westchnęła cicho, ruszając za kobietą. Czuła, że nie będzie łatwo. Jej pochodzenie ani płeć nie działały na jej korzyść. Jednak musiała sobie poradzić. Przecież nie da ojcu tej satysfakcji. Poczucia, że znowu wygrał. Tym razem to ona miała być górą. Musiała jakoś okiełznać sforę i nauczyć się być alfą. I mimo że nie chciała tego okazać, była wdzięczna lunie za pomoc. W końcu nie musiała być dla niej uprzejma. Wataha z przyjemnością stanęłaby za swoją luną i pomogłaby jej przywrócić dawnego alfę. Ona jednak się za nią wstawiła, mimo że nie była jej nic winna. Edith to doceniała, jednak okazanie tego było już inną sprawą.

Potępiona Alfa [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz