Podróż trwała sześć godzin. Nie było specjalnie dużo korków, jak na tę porę roku, kiedy wszyscy wyjeżdżają nad morze, ale musieliśmy robić więcej postojów na stacjach paliw. Nie, nie dlatego żeby zatankować tylko dlatego, że mama musi ciągle biegać siku. Raz tylko zajechaliśmy do McDonalda żeby zjeść. Kocham jeść w Macu, ale tym razem nie miałam ochoty na jedzenie, bo wiedziałam, że za dwa dni będę musiała pożegnać swoich rodziców na długo, a potem nauczyć się żyć w nowym miejscu z dala od tego co znam. Niebo było bezchmurne, słońce widniało tuż nad horyzontem i oślepiało swoim pomarańczowym blaskiem. Wyjechaliśmy z centrum miasta na obrzeża, gdzie powstały nowe osiedla domków jednorodzinnych.
-Jesteśmy na miejscu – oznajmił tata wjeżdżając na podjazd jednego z większych domów na końcu ulicy. Wcisnął guzik na domofonie i brama zaczęła się otwierać. Z daleka ujrzałam na progu dwójkę ludzi.
- Dzień dobry kochani, jak miło was wreszcie widzieć. Jak minęła podróż? – to była ciocia Maggy, siostra mamy. Uścisnęła nas mocno wszystkich po kolei, gdy tylko ledwo wyszliśmy z auta.
- Maggy już nie mogła się doczekać kiedy przyjedziecie. Od rana siedziała, jak na szpilkach i z telefonem w ręce. – Mówił wujek Harry witając nas uściskiem dłoni i wielkim uśmiechem na twarzy.
- Dziękujemy, nie było dużych korków, więc przyjechaliśmy dość szybko. – odpowiedziała mama na pytanie cioci.
- Tak kochanie, byłoby szybciej, gdyby nie twój pęcherz wielkości orzeszka. – śmiał się tata
- Oh, Henry ja cię rozumiem, zawsze jak do was jeździmy przeżywamy to samo. Prawda Maggy?
- Możecie przestać się już z nas nabijać? Lepiej bierzcie te walizki i wchodźcie do środka, nie będziemy tak stać w drzwiach. – wtedy ciocia objęła mnie jednym ramieniem, mamę drugim i wprowadziła do domu, a tata, wujek i Chris wypakowali walizki.
- A gdzie się podziewa Liam? Nie przyszedł się przywitać z najlepszą ciotką na całym bożym świecie?.
- Liam uznał, że najlepszą ciotkę na całym bożym świecie, musi przywitać czymś specjalnym i pojechał do sklepu. Już go jakiś czas nie ma więc lada chwila powinien wrócić. Pewnie jesteście zmęczeni, ale może czegoś się napijecie? Bo kolacja jest w piekarniku będzie gotowa za około pół godziny, jak dobrze pamiętam to lubicie lazanie? Mia?
- Tak ciociu, a twoja zawsze była najlepsza. – Mama dała mi kuksańca ale wiedziała, że tylko żartujemy. Babcia była dobrą kucharką i tak samo dobrze nauczyła gotować swoje córki, więc obie gotowały świetnie i smacznie.
- Mia nawet nie wiecie jak się cieszę, że u nas zamieszkacie na jakiś czas. Co prawda okoliczności nie są takie jakbyśmy chcieli ale myślę, że wszystko się ułoży. Dzięki wam w tym domu będzie więcej radości i Liam nie będzie tak często sam, kiedy my jesteśmy w pracy. Pewnie dobrze się będziecie dogadywać, zresztą jak zawsze. O! O wilku mowa.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że do kuchni wchodzi czterech mężczyzn. Chris usiadł obok mnie przy wyspie na środku kuchni od razu sięgając po szklankę i dzbanek z sokiem. Mój brat nigdy nie czekał, aż ktoś go obsłuży czy coś zaproponuje. Jak chciał pić czy jeść to, to robił. Broń boże, żeby poczuł się kiedyś skrępowany z tego powodu, chyba nie znał tego uczucia. Kiedy był gdzieś po raz pierwszy i usłyszał „Czuj się jak u siebie" traktował to dosłownie. No a wracając, to tuż za nim był nasz kuzyn Liam.
- Cześć ciociu! Myślałem że będziecie trochę później i nie zdążyłem wrócić do domu was przywitać, ale myślę, że tym Ci to wynagrodzę. - Liam wręczył mamie wielki bukiet kwiatów i ją mocno przytulił.
- A ja już się martwiłam co się z tobą dzieje i wypytywałam Maggy gdzie się podziewasz.
-Ahh.. i właśnie dlatego jesteś najlepszą ciocią na całym bożym świecie! Ty nigdy nie krzyczysz i się o mnie martwisz. Teraz wybacz, musze przywitać drugą damę. Jednak uroda twej córki w porównaniu do twojej to nic. – tym oto sposobem poznaliście Liama sprawił komplement mamie i jednocześnie mnie ciśnie, punkt dla niego, ale spokojnie mam rok, żeby zrównać go z ziemią.
Wstałam uściskać naszego kochanego i nieznośnego kuzyna. Objął mnie z taką siłą, że zabrakło mi powietrza w płucach podniósł lekko nad ziemię i okręcił wokół własnej osi. Kiedy już moje stopy poczuły z powrotem ziemię, a płuca odzyskały powietrze wręczył mi bukiet taki jak mamie tylko, że mniejszy. Jak już powiedziałam nasz kuzyn był niesamowicie wkurzający, ale nie dało się go nie kochać.
- Walizki są już w waszych pokojach, później możecie się rozpakować – powiedział wujek i podszedł do żony dając jej buziaka w policzek. Między tym dwojgiem na pierwszy rzut oka było widać, że istnieje wielka miłość, zresztą z moimi rodzicami jest podobnie.
- Henry, zimne piwko na ochłodzenie?
- Z miłą chęcią Harry, z miłą chęcią. Ja nie wiem, co w tych walizkach było, ale wnoszenie ich po schodach jest naprawdę wyczerpujące. – Obaj spojrzeli na swoje żony, ale one zirytowane odpowiedziały im tylko uśmiechem. Mama i ciocia wiedziały, że minie sporo czasu zanim znowu będą mogli się spotkać i porozmawiać, więc nie robiły problemu. Później spojrzały jeszcze na siebie i sądząc po ich uśmiechu, też już miały coś zaplanowane. Znając ciocie, butelka wina już się chłodziła. Kiedy się spotykały, jeden wieczór poświęcały na rozmowy, o wszystkim i o niczym, smakując słodkie wino.
Ciocia poprosiła mnie, Chrisa i Liama o nakrycie stołu, a razem z mamą dokończyły szykowanie potraw. Tata z wujkiem już się usadowili na sofie w salonie. Potem wszyscy zasiedliśmy do kolacji. Lubiłam te chwile kiedy na twarzach wszystkich pojawiał się uśmiech. Mogliśmy wtedy rozmawiać o wszystkim i każdy był gotowy pomóc drugiemu, czy go wesprzeć.
🖤
Rozdział na dobranoc🌜
Słodkich snów 🥰
Kusiki 😘
![](https://img.wattpad.com/cover/216379700-288-k51715.jpg)
CZYTASZ
Czekoladka
RomanceKiedy Miles traci jedną z najbliższych osób jego sercu, pojawia się słodka dziewczyna, która jak czekolada poprawia mu humor. Z kolei życie Mii wygląda jak ciemna strona tej słodyczy. Czy te dwa światy, ukażą nam swoją słodko-gorzką prawdę? Czy prze...