27. Abi?

275 7 0
                                    

O tej porze dnia ulice nie były jakoś specjalnie zakorkowane, więc dość szybo przemierzyliśmy miasto i wyjeżdżaliśmy właśnie na obrzeża. Jadąc cały czas się zastanawiałam, dlaczego nie odebrał nas Miles i dlaczego Liam nic nie mówi na jego temat. Czułam, że stało się coś złego, ale nie wiedziałam jak się tego dowiedzieć. Świadomość, że mogło mu się coś stać albo doszedł do wniosku, że to co do mnie czuje nie jest niczym szczególnym mnie dobijała. Chociaż z drugiej strony, gdyby tak było, to przecież by nie dzwonił i godzinami ze mną nie rozmawiał prawda? Boże zwariuje. Od 15 minut boję się otworzyć usta, bo gdy to zrobię z automatu zapytam o tego durnia, a z drugiej strony okropnie się boję tego, co usłyszę i chcę to odwlec w czasie. Zanim odważę się cokolwiek powiedzieć wjeżdżamy na podwórko domu Liama. Nie mam pojęcia, kiedy tu dojechaliśmy, mimo że patrzyłam cały czas w okno to w ogóle nie skupiałam wzroku na tym, co jest po za nim tylko błądziłam w myślach. Sięgam klamki i z automatu wysiadam chcąc znaleźć się już w swoim pokoju wziąć prysznic i może pójść do Milesa by wyjaśnić, co jest grane. Tak. Dokładnie tak zrobię. W tej chwili zostałam zaatakowana przez... Psa?!

- Abi?! A co ty tu robisz? – byłam jednocześnie zaskoczona i ucieszona na widok psinki sąsiada. Czyżbym przegapiła jakiś ważny wątek rozmowy w aucie, czy tylko sąsiedzi nas odwiedzili. W chwili, gdy uklękłam, aby ją pogłaskać otwarły się drzwi domu przez które wyszła ciocia Maggy.

- O! Widzę, że aby już wybrała swojego ulubionego domownika. Doskonale! Pamiętaj żeby ją karmić, bo mi to jakoś nie umie wejść w nawyk – zwróciła się uradowana ciotka do mnie. Czemu ja właśnie zostałam psim opiekunem? Nie, żebym nie lubiła psów, a szczególnie tego. Kocham je, ale o co tu kurde chodzi?

- No pewnie, najsłodszy pies świata – uśmiechnęłam się do cioci i pogłaskałam jeszcze raz Abi zanim uciekła wylizać Liama i poznać Chrisa. – A co się stało, że ona jest tutaj? – dopytywałam dalej.

- Nasza sąsiadka, niestety trafiła do szpitala dwa dni temu. Pan Gareth chce być przy żonie cały czas i się nią opiekować. Dlatego nie ma chwilowo głowy, by zajmować się psem. No, a do szpitala nie można ich zabierać to poprosił, czy Abi nie może być u nas kilka dni. Nie mogłam się nie zgodzić, mam nadzieję że wam też to nie przeszkadza?

- No co ty ciocia. – odezwał się Chris wyraźnie widać, że go pies też polubił z wzajemnością.

- Pan Gareth wspomniał, że Abi poznała już Mię i ją bardzo polubił, a nie chciał oddawać jej do schroniska. Henry weź walizki Mii i chodźcie do środka zrobiłam wam zapiekanki do jedzenia pewnie jesteście głodni. – w ten poszliśmy wszyscy do domu. Usiadłam w kuchni na krześle, tak jak mój brat i kuzyn z kolei Abi położyła się na swoim kocyku pod grzejnikiem, wyraźnie podobało jej się bijące od niego ciepło.

- A co się stało, żonie pana Garetha? To coś poważnego? - martwiłam się o nią mimo, że znałam ją słabo to szkoda mi było sąsiadki, szczególnie, że pan Gareth to bardzo miły pan.

- Dokładnie nie wiadomo. Dopiero robią wszystkie szczegółowe badania, ale od dłuższego czasu pani Rosalie miała coraz silniejsze bóle głowy, które często prowadziły do mdłości. Lekarz robił badania, ale nie umiał postawić dokładnej diagnozy. W końcu ostatnio ból tak się nasilił, że Rosalie straciła przytomność i pogotowie zabrało ja do szpitala.

- Ci lekarze w naszym kraju to czasami jakieś pajace. – zauważył mój sfrustrowany brat

- Żeby teraz tylko wykryli co jej dolega i szybko wyleczyli.

-Też mam taką nadzieję, ale teraz opowiadajcie co w domu słychać i jak wam minęła podróż? – zaczęliśmy opowiadać cioci, kilka ostatnich dni spędzonych z rodzicami, co zajęło nam z dwie godziny. Później dowiedzieliśmy się z Chrisem jak wyglądała afera w związku z kolejnym mandatem Liama, aż w końcu zrobiło się ciemno i poszłam do góry się myć.

Pod prysznicem głowę zaprzątały mi dwie sprawy. Zdrowie pani Rosalie i czemu ciągle nie mam informacji na temat Milesa. Nie wiedziałam co mam robić. Pisaliśmy. Obiecał, że nas odbierze z dworca, jednak od wczorajszego wieczoru już nie dostałam ani jednej wiadomości. Milesa też nigdzie nie było na portalach od tej chwili, nikt nic nie mówi. Postanowiłam pójść do Liama i zapytać, co jest grane. Wyszłam spod prysznica z mokrymi włosami ubrałam piżamę i wyszłam z pokoju szukać kuzyna. Okazało się, że nie ma go u siebie, gdy zeszłam na dół dowiedziałam się, iż ciocia wysłała go do sklepu po drobne zakupy i świeże pieczywo na jutro. Nici z mojego planu, a nie chciałam rozmawiać o tym z ciocią i wujkiem, bo wiem, że zaczęli by się martwić i nie daj boże zadzwonili by do rodziców. Tego nikomu nie trzeba, jeszcze nic się przecież nie dzieje. Wchodząc z powrotem na górę do mojego pokoju, zorientowałam się, że nie domknęłam drzwi do końca i teraz Abi zagościła się już wygodnie na moim łóżku.

- Nie za wygodnie ci moja droga? – zapytałam podpierając ręce na bokach, ale nie mam serca jej zrzucać tym bardziej, że ja chyba jej potrzebuje dzisiaj bardziej, niż ona mnie. Położyłam się na łóżku obok niej i zamknęłam oczy z nadzieją na sen.

W chwili gdy już lekko zasypiałam, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Usiadłam na łóżku szybciej niż myślałam, że to możliwe. Jednocześnie sięgając po omacku do telefonu. Gdy go odblokowywałam serce mi stanęło, a ręce się trzęsły. Tak bardzo chciałam, żeby to była wiadomość Milesa i tak szybko chciałam ją przeczytać, że nie zwracałam nawet uwagi na to, która jest godzina albo, czy Abi jeszcze śpi i czy w ogóle jest jeszcze w tym pokoju. Kiedy w końcu odblokowałam telefon, zobaczyłam w powiadomieniach imię mojego chłopaka. Serce przyspieszyło mi jeszcze bardziej. Gdy otwarłam całą wiadomość pierwsze słowa jakie przeczytałam to „Kocham cię Mia". Łzy pojawiły się w moich oczach. Chyba ze szczęścia, bo automatycznie poczułam ulgę. Chwilkę mi zajęło zanim się doprowadziłam do porządku emocjonalnego i zaczęłam czytać dalej. Ten stan nie trwał jednak długo.

„Kocham cię Mia i cholernie przepraszam, że cię nie odebrałem z pociągu i że odezwałem się dopiero teraz. Nie ma dla mnie usprawiedliwienia. Jestem w szpitalu – Co?! Mia oddychaj! – Wiesz, że moja babcia choruje, wczoraj wieczorem po tym jak skończyliśmy rozmawiać, miała kolejny atak. Musiałem ją szybko zawieść na pogotowie. Tak bardzo jak chciałem być przy tobie, to musiałem być przy niej. Nie mogłem zostawić jej samej dlatego się nie odzywałem. Strasznie cię za to przepraszam. Przyjadę jak tylko będę mógł. Kocham cię nad życie <3!" – moja ręka automatycznie powędrowała do ust, a sama nie wiedziałam co czuje. Z jednej strony najpierw się ucieszyłam jak głupia, że uczucia Milesa do mnie się nie zmieniły, a po chwili wiadomość o ataku jego babci, była jak kubeł zimnej wody. Co się dzieje na tym świecie, że nie ma cię dosłownie kilka dni, a wszyscy lądują w międzyczasie w szpitalu. Nie. Ja musze do niego jechać! Przecież on tam może być sam. Nawet nie wiem, czy jego rodzice wrócili i są z nim, czy sam koczuje na korytarzu szpitala. Wybiegam z pokoju i szybko wchodzę do Chrisa.

- Chris muszę jechać do szpitala.

- Co? Co się stało? - Mój brat budzi się przerażony.

- Muszę jechać do Milesa

- Mia jest środek nocy nie wpuszczą cię tam, po za tym z Milesem nic nie jest. Jego babcia jest pod fachową opieką i dzisiaj wieczorem mieli tam już dotrzeć jego rodzice. – przyciąga mnie brat na swoje łóżko i zmusza żebym usiadła na nim.

- Ale..

- Niema żadnego ale - nie daje mi dojść do słowa – kładź się. Jutro rano tam pojedziemy razem obiecuję. Lepiej żeby cię widział wyspaną. – zapewnia mnie patrząc w oczy, dzięki czemu mnie przekonuje. Kładziemy się razem. On mnie obejmują gładząc po ramieniu, przez co się uspokajam. Chris ma rację jest środek nocy. Dopiero teraz to sobie uświadomiłam, czyli wcześniej musiałam już zasnąć i kilka godzin spać, zanim dostałam wiadomość. Nim nadchodzi sen słyszę jak mój brat już wyrównuje oddech zapadając w głęboki sen. Jego ramiona mnie nie wypuszczają, dzięki czemu się uspokajam. Zawsze mnie to uspokajało, szczególnie, gdy budziły mnie koszmary i wiedział o nich tylko Chris. Wtedy spaliśmy tak samo. 


🖤
Lubicie babcię Milesa?🤗
Kusiki 😘😘

CzekoladkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz