Epilog

623 14 3
                                    

Półtora roku później

Panna młoda ubrana w elegancką sukienkę w kolorze pudrowego różu. W dłoni bukiet kwiatów, idealnie dopasowany do sukienki. Włosy ułożone w eleganckim koku z wplecionymi ozdobnymi perłami. Do ołtarza prowadzi ją przystojny młodzieniec ubrany w elegancki czarny garnitur, białą koszulę i czarną muszkę. Goście wstają zachwyceni i obserwują z uśmiechem na twarzy, jak pani młoda dołącza do swego wybranka. Ona będąc przy nim się rozpromienia, a na jej twarzy wydawać by się mogło, iż widnieje młodzieńczy uśmiech. Elegancki makijaż podkreśla piękno oczu spoglądających na ukochanego. Młody mężczyzna oddaje rękę kobiety, panu młodemu i usuwa się na bok. Goście zasiadają na swoich miejscach. Na ołtarzu stoi ksiądz, gotowy dać sakrament małżeństwa młodej parze. Piękno tego wydarzenia staje się jeszcze bardziej magiczne, gdy za ołtarzem na plaży słońce zmierza ku zachodzie. Spokojne morze iskrzy się w kolorowych promieniach powodując niesamowity widok. W tym momencie młoda para podaje sobie ręce, by związać się na dobre i złe. Ksiądz przekłada swoje szaty przez ich ręce, po czym zadaje najważniejsze pytanie.

- Czy ty Garecie, bierzesz sobie tę oto tu kobietę za żonę? Ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńska do puki śmierć was nie rozłączy?

- Tak, biorę.

- A czy ty Greece, bierzesz sobie tego oto mężczyznę za męża? Ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńska do puki śmierć was nie rozłączy?

- Tak biorę. - wypowiadają obaj z uśmiechem na twarzach i zakładają obrączki, podane przez mojego chłopaka.

- Na mocy nadanej przez Boga, łączę was przysięgą małżeńską w obecności świadków i wszystkich tutaj obecnych, ogłaszam was mężem i żoną. - W tym momencie wszyscy wstali i nastąpiła salwa oklasków, a pan Gareth pocałował czule swoją pannę młodą. Gdy rozejrzałam się wokół większość kobiet roniła łzy wzruszenia, nie wykluczając w tym oczywiście mnie. Nawet pan Hugo miał minę jakby ledwo się powstrzymywał, gdy jego matka poślubiła człowieka w którym się zakochała.

Uroczystość wesela miała odbyć się na statku należącym do wujka Milesa. To ten sam na który zabrał mnie Miles na pierwszą randkę. Jacht był na tyle duży, żeby pomieścić najbliższą rodzinę i przyjaciół młodej pary. Nie zabrakło także moich rodziców, wujka i cioci, a także bliźniaków. Ślub na plaży odbył się w takim miejscu, aby statek mógł podpłynąć do brzegu goście weszli na niego bezpośrednio z plaży. Wynajęto zespół i catering w formie bufetu. Kwiaty oraz wszelkiego rodzaju ozdoby były do siebie idealnie dopasowane zarówno na plaży jak i statku. Czym zajęła się fachowa firma do organizacji przyjęć weselnych „Mia i Naomi". To oczywiście jedno jedyne, wesele jakie zorganizowałyśmy ale poszło nam całkiem nieźle i to nie tylko nasze zdanie. Kto wie, czy ktoś się jeszcze do nas nie zgłosi. Na początku para młoda zatańczyła jako pierwsza swój taniec weselny, a teaz wszyscy goście bawią się już w najlepsze. Matt tańczy z Izzy, którzy zostali parą niedługo po naszym spotkaniu w kawiarni, kiedy dowiedzieliśmy się o przeszczepie Izzy. Liam podnosi do góry Naomi zapatrzony w nią jak obrazek, po czym ją całuje. Ich historia jak się okazało miała swoje wzloty i upadki ale jakoś przez to przebrnęli i wydaje mi się, że teraz są naprawdę szczęśliwi. Ja z kolei jestem szczęśliwa, ze widzę moich przyjaciół razem. Mój brat także zaprosił przyjaciółkę i jej córeczkę. Dziewczyna jest w naszym wieku i wiem, że nie została zbyt miło potraktowana przez los. Mój brat ma wielkie serce i widać, że pokochał tą małą, którą moi rodzice ubóstwiają. Widzę wszystkich z wyjątkiem mojego chłopaka. Nie mam pojęcia, gdzie go wcięło.

- Halo słychać mnie? - słyszę tę znajomy głos, w którym zawsze znajduję ukojenie. Odwracam się w stronę małej sceny i widzę na niej mojego ukochanego. - Chyba słychać. Muszę się streszczać, bo nie wiem na ile dostałem mikrofon. Wszyscy tutaj obecni wiecie, jak wyglądała historia mojej babci i pana Garetha. - Owszem. Gdy pani Greece wybudziła się po kilku dniach i dowiedziała się czyje jest serce które pozwala jej żyć, natychmiast chciała poznać pana Garetha i mu podziękować. Po kilku jakimś czasie doszła do siebie, została wypuszczona z szpitala. Aż w końcu zapukała do drzwi naszego sąsiada. Ten zaprosił ją na kawę. W końcu spotkania przerodziły się w rutynę. Obaj odnaleźli w sobie spokój i wsparcie w drugiej osobie. Przeszli przez podobne tragedie, co także pozwoliło im zbliżyć się do siebie. - Z tego miejsca chciałem im życzyć dużo zdrowia, miłości i szczęśliwych, spokojnych dni w swoim towarzystwie i w śród przyjaciół. Nie znam innych ludzi, którzy zasłużyli, by na to bardziej jak wy. Także panie Gareth - zwrócił się bezpośrednio do starszego pana - niech pan dobrze się zajmuję moją babcią, bo przyjdę i ją zabiorę - wszyscy zaczęli się śmiać z tego żartu. Każdy wiedział, że kto jak kto ale pan Gareth jest naprawdę dobrym człowiekiem.

- O siebie się bardziej boję - odparł pan Gareth

- I chyba pan powinien - dodał Miles po chwili namysłu - Wasze zdrowie - dokończył chłopak podnosząc kieliszek do góry. Gdy wszyscy upili łyk myślałam, że w końcu do mnie przyjdzie ale jakoś się na to nie zapowiadało. - Skoro już mam ten mikrofon.. Mia? - wszyscy się odsunęli by zrobić wolną drogę między nami. Czego on chce? - Droga mojej babci i pana Garetha była ciężka. Obaj wiemy, że nasza historia też nie była usłana różami. - Zszedł ze sceny i podążał w moim kierunku ciągle kontynuując - Kiedy byłaś ze mną, gdy miałem pięć lat. Wiedziałem, że jesteś moim aniołem. Przechodziłaś ciężkie chwile w swoim życiu, by pojawić się znowu czternaście lat później. Wtedy bałem się o życie kolejnej osoby którą kocham. Byłaś przy mnie zawsze wtedy, kiedy cię potrzebowałem. Raz cię wypuściłem i nie było mnie w chwili, gdy ty potrzebowałaś kogoś obok. Drugi raz tego błędu nie popełnię. - oddaje mikrofon komuś innemu, sam uklęka na jedno kolano z czerwonym pudełeczkiem w dłoni, a ja wiem, że odpowiedź jest tylko jedna - Mia wiesz, że cię kocham nade wszystko, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - łzy szczęścia napływają do moich oczu.

- Tak! Oczywiście! Pewnie wariacie! - rzucam rękami na jego szyję, gdy on wstaje i unosi mnie okręcając wokół osi. Stawia mnie na ziemi i wkłada na palec najśliczniejszy pierścionek, jaki widziałam. Delikatna złota obrączka z sercem ułożonym z diamentów, które obramowano w białe złoto. Wszyscy dookoła biją brawo, gdy Miles mnie całuje, długo, delikatnie i czule. - Kocham cię.

- Kocham Cię czekoladko.

Koniec

CzekoladkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz