1

2.1K 135 10
                                    

Chłopiec zamknął swoją walizkę zanim podniósł ją i zaniósł pod frontowe drzwi. Ostatni raz przeszedł przez swój dom. Mieszkanie nie wyglądało już jak dawniej. Wydawało się puste i zimne, cały sens domu został mu odebrany. Gdyby było po staremu jego mama gotowała by właśnie obiad, a on byłby na zewnątrz próbując naprawić stary samochód, który obrał sobie za cel w zeszłe wakacje. Ale rzeczy były daleko od normalnych. Mama Petera nie gotowała obiadu. Była pogrzebana sześć stóp pod ziemią na jednym z nowojorskich cmentarzy, a Peter nie pracował nad autem, szykował się do opuszczenia jedynego domu jaki znał i do przeprowadzenia się do mężczyzny którego nigdy wcześniej nie poznał.

Rak płuc odebrał mu mamę, a teraz był zmuszony zamieszkać ze swoim tatą. Problem jest taki, że ojciec Petera nie wie, że on w ogóle istnieje. System Ochrony Dzieci umówił się z nim na spotkanie, ale do czasu podjęcia decyzji Peter ma zamieszkać w domu dziecka. Wiedział tylko, że program przekazał mu tyle informacji ile wiedzieć powinien.

Chłopiec wiedział tyle o swoim tacie ile jego tata wiedział o nim. Jego ojcem był ktoś nazwany Tony Stark, który mieszkał w Nowym Jorku i był typem biznesmena, który był bardzo dobrze znany. Peter i jego mama nigdy nie interesowali się mężczyzną, nigdy więcej niż było w wiadomościach. I zawsze kiedy coś mówiono o mężczyźnie jego mama szybko zmieniała temat. Dowiedział się, że Stark jest jego ojcem kiedy system powiedział mu, że musi zamieszkać z najbliższą rodziną. W jego przypadku był to jego ojciec.

-Peter? Jesteś gotowy do drogi?- Pracownica socjalna miłym głosem wyrwała go z jego myśli. Chłopiec ostatni raz obrzucił pusty dom spojrzeniem i kiwnął jej głową, a później idąc za nią do auta. Schował walizkę do bagażnika, i usiadł na tylnym siedzeniu. Kobieta postanowiła nawiązać z nim jakąś rozmowę. -Czy kiedykolwiek poznałeś Starka?- Popatrzył na nią i zauważył współczucie w jej oczach, nienawidził jak ludzie mu współczuli.

-Nie proszę pani.- Odpowiedział szybko. -Moja mama nie lubiła o nim rozmawiać.- Uśmiechnął się lekko na wspomnienie o mamie, tęsknił za nią, jak cholera. Ale kiedy tylko o niej pomyślał uśmiechał się.

-Wiesz, jestem pewna, że go polubisz. Poznałam go, wydawał się miły.- Peter chciał nacisnąć na wątek o tym, że tylko wydawał się miły, ale postanowił, że nie ruszy tego.

-No.- Odpowiedział tylko ze wzruszeniem ramionami.

-Peter posłuchaj, naprawdę przykro mi z powodu tego wszystkiego. Chciałabym, żeby było inaczej, lepiej.- Peter wypatrzył się w pasy na drodze. Te słowa miały takie znaczenia jak jego stosunek do szkoły. Niby do niej chodził i miał świetne oceny, ale całkowicie ją zlewał. Tak samo jak na kondolencje ze strony kobiety i wszystkich innych. To nic nie znaczyło i nic nie zmieniało. To nigdy nic nie znaczyło, on potrzebował jej. Tylko i wyłącznie jej, ale jej już nie było.

-Tak, ja też.-

...

-Zamierzam uprowadzić swojego syna.- mężczyzna powiedział po czym po drugiej stronie zapanowała cisza.

-Przepraszam, ale co?-

-Dobrze mnie słyszałeś, potrzebuje papierów które pełnoprawnym wyrokiem przekażą mi opiekę nad moim dzieckiem.-

-Ma pan dziecko?- prawnik zapytał jeszcze bardziej zaskoczony niż wcześniej. Stark przetarł tylko wzrok i delikatnie się uśmiechnął.

-Tak mam, a ponieważ łączy Cie tajemnica adwokacka musisz trzymać gębę na kłódkę. Dasz radę mi załatwić te papiery na jutro?-

-To dużo roboty. Mam dużo pracy ale...-

-Czy dasz rade na jutro czy nie? Słuchaj nie zostawię go pod opieką opieki społecznej na ani dzień dłużej. Dasz rade to zrobić?-

-Musiałby pan tu przyjechać, muszę zapytać o kilka rzeczy, po uzgodnieniu tego będę mógł się zająć papierami, oraz potrzebuje też głównych danych dziecka.-

-Z tym nie będzie problemu, będę za pół godziny.-

I'm Fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz