16

1.2K 84 49
                                    

Słyszał wszystko, każda rozmowę w wieży, każde uderzenie czyjegoś serca, każdy oddech. Był przerażony tym co się wokół niego dzieje. Dlatego chodził po pokoju jak jakiś paranoik. Zdarzył przetrząsnąć cały internet w poszukiwaniu jakiś informacji, a udało mu się tylko zidentyfikować rodzaj ugryzienia i to, że ugryzł go pająk. Jego ręce przegrzebywały tysiące papierów które zdarzył wydrukować, najmniejsza informacja która potwierdzi, że nie umrze byłaby wystarczająca. Kartka przykleiła mu się do ręki a on za nic nie mógł jej od siebie odkleić.

-Okej. Zwariowałem.- trząsł ręka i chodził w kółko po całym pokoju.

-Peter, czy jesteś pewny, że nie chcesz, żeby szef tu przyszedł. Powinnam go powiadomić o tym co się z tobą dzieje.- Tak i jeszcze czego, może od razu zadzwonić po psychiatrę, bo kompletnie mu odwala. Nie potrzebował Tony'ego za każdym razem kiedy coś się działo. Usiadł na łożku i wpatrzył się w swoją rękę, po czym kawałek po kawałku zaczął odrywać kartkę ze swojej dłoni.

-Spróbuj a rozjebie twój algorytm. Jestem w stanie to zrobić.- zagroził i wrócił do osuwania kawałków kartki ze swojej dłoni. Kiedy mu się to udało, wstał z łóżka i wyszedł ze swojego pokoju. Tej nocy zdecydowanie nie zaśnie. Zaskoczyło go jednak to, że światło było włączone, tym samym oślepiając go. Na kanapie siedział jego ojciec. No cóż za zaskoczenie, to zawsze jest on. Mężczyzna jednak zauważył go szybciej niż on zdążył powiedzieć cokolwiek.

-Hej Bambi, coś się stało?- zapytał. Podszedł do chłopca i położył mu ręce na ramionach.

-Nie mogę spać.- czuł się dziwnie. Jak taki mały, może czteroletni chłopiec który przychodzi do swojego rodzica, bo nie może spać. Ale mężczyzna tylko uśmiechał się delikatnie w jego stronę.

-Ja też.- powiedział pod nosem, a później zwrócił całą swoją uwagę na dziecku. -Co powiesz, na to, że pójdę zrobić gorącą czekoladę, a ty zaczekasz na mnie i obejrzymy jakiś film. Może być?- Chłopiec kiwnął mu głową, na co mężczyzna zostawił go na kanapie, i sam poszedł w stronę kuchni. Peter znowu zginął we własnych myślach, nie zorientował się nawet kiedy Tony wrócił z dwoma kubkami które postawił na stoliku. -Podaj jeszcze koc.- chłopiec uśmiechnął się lekko i podał mężczyźnie koc Star Wars, który jak zwykle spoczywał w rogu kanapy.

-Co oglądamy?- zapytał, a Tony zamyślił się na chwile.

-Stowarzyszenie Umarłych Poetów.- odparł, a Peter odchylił swoją głowę do tyłu i wydał z siebie jęk frustracji.

-Nie!- krzyknął błagalnym tonem.

-Nie marudź, ten film jest świetny. Najwyraźniej nie wiesz co to prawdziwe kino Bambi.- objął dzieciaka ramieniem i przyciągnął go bliżej siebie. -FRIDAY! Przygaś światła i puść Stowarzyszenie Umarłych Poetów.- mężczyzna wydał rozkaz i jeszcze raz uśmiechnął się na cichy jęk ze strony chłopca. Podał mu jeden kubek, i skupił cała swoją uwagę na ekranie. Już dosłownie chwile później odebrał dzieciakowi prawie puste naczynie i odłożył go z powrotem na stolik. Głowa dzieciaka spoczęła na jego ramieniu, a Tony zaczął zabawę jego włosami. Kątem oka patrzył jak Peter z czasem coraz to ciężej otwiera oczy. -Śpij dobrze mały.-

-Nie jestem mały.- chłopiec, jak zwykle automatycznie zaprzeczył, ale Tony tylko się uśmiechnął.

-Jesteś. Śpij dobrze dzieciaczku.- przycisnął usta do czubka jego głowy, a później wrócił do filmu. Z czasem mógł usłyszeć ciche chrapanie. -FRIDAY, zrób zdjęcie i prześlij mi na telefon.-

I'm Fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz