24

1K 82 35
                                    

Peter huśtał się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Ta kobieta dręczyła go przez kilka tygodni, a teraz miał szansę raz a dobrze się jej pozbyć. Mężczyzna w czarno czerwonym stroju już na niego czekał, Wade zaskakiwał go z czasem coraz bardziej.

-To jest drugie spotkanie w ciagu ostatnich kilku godzin. Nie wygadałeś się jeszcze? Co jest, aż tak ważne, że konieczne było zwalenie mnie z łóżka o trzeciej w nocy?- zapytał, a Peter zrzucił plecak i podszedł do niego.

-Potrzebuje twojej pomocy, przyjacielska przysługa, dało by się zrobić?- zapytał i uśmiechnął się w jego stronę.

-Boże, młody jeśli chcesz kogoś zabić, to wystarczyło mówić ta...- Nie pozwolił mu dokończyć. Zaczął trząść głowa i podniósł ręce do góry.

-Nie kończ!- przerwał mu i próbował wyrzucić sobie z głowy cokolwiek mężczyzna chciał powiedzieć. -Nie chce nikogo zabijać, jakim cudem w ogóle przyszło ci to do głowy?! Ja pierdole nie! Nikogo nie będziesz kataną w pół przecinał. Boże, mam to przed oczami, ohyda idę się zrzygać.-

-Przestań dramatyzować i powiedz o co chodzi. Jest trzecia w nocy, a ja chce spać. Ale nie, ty zwalasz mnie z łóżka, przejdź do konkretu i miejmy to z głowy.- dla Petera nie liczyło się to która była godzina i tak nie mógł spać.

-Potrzebuje zdobyć zapis z kamer, ale nikt nie wyda mi go bez nakazu. Nie jestem policjantem.- podrapał się po głowie kiedy przypomniał sobie jak wyglądała jego ostatnie spotkanie z dyrektorem firmy. -Poza tym moja wcześniejsza wizyta tam nie zakończyła się dobrze.-

Stał po środku wielkiego korytarzu i patrzył jak dorośli co chwile go mijają i posyłają pytające spojrzenie. Na sobie cały czas czuł wzrok recepcjonistki która nic nie mówiła tylko patrzyła się na niego, kiedy on spokojnie czekał. Po kilku minutach które wydawały się godzinami, zza drzwi wyłonił się wysoki mężczyzna w czarnym garniturze. Zamienił on kilka słów z recepcjonistka i podszedł do chłopca.

-Młody człowieku, czy mogę ci jakoś pomóc?- zapytał grzecznie, a w odpowiedzi Peter przewrócił oczami.

-Tak. Czy mógłby mi pan wydać nagrania z alejki na pięćdziesiątej piątej przecznicy?- zapytał i uśmiechnął się przyjaźnie kiedy mężczyzna patrzył na niego nie ruszając się. Usta starszego były otwarte, a Peter tylko czekał.

-Młody człowieku, nie wiem kim jesteś, ale nie mogę wydać ci nagrań bez nakazu lub zgody...- nie dokończył bo Peter chwycił go za marynarkę i przyciągnął bliżej siebie. Okej, próbował grzecznie, ale nie poskutkowało. Trudno, starał się.

-Posłuchaj mnie uważnie, jeszcze raz nazwiesz mnie młodym człowiekiem, a złamie ci rękę i wsadzę ci ją w odbyt, a następnie twoją głowę z czysta przyjemnością wsadzę w te ścianę. Chce te pieprzone nagrania czy ci się to podoba czy nie. Więc rusz ten swój tyłek i wydaj mi je!- wysyczał mu to prosto w twarz. Cały czas utrzymywał kontakt wzrokowy ze starszym na którego czole pojawiały się pierwsze krople potu.

-O Boże.- recepcjonistka szepnęła przerażona, a jej szef odwrócił do niej szybko głowę.

-Dzwoń po ochronę.- powiedział na co Peter puścił go i poprawił wcześniej zgiętą przez niego marynarkę mężczyzny.

-Sam trafie do wyjścia.- odwrócił się na pięcie i wyszedł bez pożegnania zostawiajac za sobą przerażonego mężczyznę i jego recepcjonistkę.

-Ale mieszkasz z Avengers, powinieneś mieć do nich dostęp. Jestem pewien, że twój ojciec pomógłby ci we wszystkim gdybyś poprosił.- zaczął dedukować, jego przypuszczenia byłyby trafne gdyby wszystko było tak jak kilka tygodni temu. Dalej zastanawiał się skąd Wade wiedział z kim mieszka i kto jest jego ojcem, co go stresowało, ale jakoś się do tego przyzwyczaił. Ulżyło mu kiedy mężczyzna oznajmił mu, że by go nie zabił.

I'm Fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz