15

1.2K 85 48
                                    

Promieniujący ból głowy i lekkie nudności. Poza tym czuł jakby płonął. Jego oczy były mocno ściśnięte jakby jego skóra była ze sobą zszyta. Wszędzie pomiędzy nim mógł czuć rozmowy, dyskusje, nie wiedział kto mówi, nie wiedział o czym mówią i dlaczego się kłócą.

-Musimy wziąć go do szpitala...-

-To tylko grypa, nie możesz go wziąć do szpitala ponieważ ma grypę...-

-Tony, Helen i ja podaliśmy mu antybiotyki, może dałbyś im szanse zadziałać...-

-Tak, jasne. Czy ty nie czujesz jaki on jest gorący, a poza tym nie był wstanie niczego zjeść przez ostatnie trzy dni. To na sto procent tylko grypa...- Tak szybko jak ta rozmowa się zaczęła tak szybko się skończyła. Dzwonienie w jego uszach ustało a on sam nie czuł się jakby się palił. Chłopiec był w połowie przytomny kiedy poczuł jak Tony przykłada rękę do jego czoła a później przeczesuje nią jego loki. Mężczyzna nie zauważył, że Peter był w połowie przytomny, ponieważ rozmawiał z kimś przez telefon. -Wiem, że chcesz wiedzieć co się dzieje, ale nie mogę teraz rozmawiać. Mam tu chore dziecko. Nie Peter, nie jest przytomny, ale jego gorączką spadła zeszłej nocy. Banner i Cho cały czas się kłócą o to co mu tak na prawdę jest. Tak doprowadzają mnie do szału. Tak, zadzwonię pózniej. FRIDAY, daj mi znać kiedy Peter się obudzi.-

-Tak jest szefie.- Peter zaczekał aż Tony wyjdzie z pokoju. Kiedy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi wiedział, że może robić co chce.

-FRIDAY, nie mów panu Starkowi, że nie śpię.- Powiedział i usiadł na łożku. Zmrużył lekko oczy próbując przyzwyczaić je do światła co na szczęście chwile później zakończyło się sukcesem.

-Ale panie Parker, szef mi kazał...- Tak, jasne. Szef to, szef tamto, a ona co? Przewrócił oczami i wyrwał wenflon z ręki.

-Raz w życiu pójdź mi na rękę i nic nie mów. Chce wziąć prysznic, a później sam go poszukam. Proszę FRIDAY.- Przez chwile w pomieszczeniu zapadła cisza a on był pełen nadziei, że tym razem AI mu odpuści i nie będzie się zachowywać jak nadopiekuńczy rodzic.

-Ma pan godzinę, po tym czasie zawiadamiam szefa.- Peter uśmiechnął się i wyskoczył z łóżka. Pierwszy raz FRIDAY zrobiła coś co było dla niego wygodne. Chwycił spodnie od dresu i jakąś bluzkę. Wskoczył pod prysznic szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Uwielbiał jak ciepła woda spływała po jego ciele. Dziwne było jednak to, że nie czuł się zmęczony, jak zwykle po chorobie. Miał wielkie ilości energii, co było dziwne. Po kilku dniach choroby, nie powinien być taki energiczny. Kiedy chwycił ręcznik przez przypadek chwycił też za wieszak co skończyło się to tym, że wyrwał go ze ściany.

-Co jest?!- Popatrzył się na swoje ręce nie do końca wiedząc co się stało. Jeszcze raz spojrzał na wieszak a później na swoje chude ramiona. Jakim cudem był w stanie wyłamać wieszak ze ściany. A co gorsze, jak on miał to wytłumaczyć swojemu ojcu. Na pewno nie uwierzy, że tak po prostu wyrwał go ze ściany. -Wybacz panie Stark, chciałem się powiesić ale wieszak nie wytrzymał i teraz leży na podłodze. FRIDAY, myślisz, że takie coś przejdzie?- zapytał i zaczął oglądać wieszak i dziurę w ścianie która została po nim.

-Radzę nawet nie myśleć o takiej wymówce panie Parker.- Peter uśmiechnął się na myśl o samej reakcji ze strony Tony'ego. Jeszcze w następnej chwili skończył by w kaftanie bezpieczeństwa w pokoju który miałby tylko łóżko. Wizja sama w sobie była dość interesująca.

-Wystarczy Peter. Mów mi Peter. Przez ciebie czuje się staro.- Nie czekał na odpowiedz AI, bo za bardzo skupił się na własnych rękach. Nie no, ręce jak makarony, a on wyrywa wieszaki ze ściany. Na sto procent jest normalny. Tak, bo każdy normalny człowiek wyrwana wieszaki ze ścian.

I'm Fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz