11

1.3K 99 24
                                    

Kto by pomyślał, że budzenie dziecka do szkoły może być aż takie ciężkie. Tony od dobrych dwudziestu minut starał się wyciągnąć chłopca z łóżka. A było już wszystko, używał przeróżnych piszczałek żeby go obudzić, zabrał pościel, otworzył okna na oścież, puszczał prze rożne piosenki z czego zniżył się nawet do pieśni patriotycznych. Ale w odpowiedzi dostał tylko ciche pojękiwania a dzieciak jak spał tak spał. Zrezygnowany usiadł na łóżku i zaczął rozmyślać, mieli pół godziny, żeby odstawić go do szkoły, a każda dodatkowa minuta snu, skracała czas chłopca na dotarcie do tego więzienia.

-Peter, błagam Cie wstawaj.- W odpowiedzi dostał tylko kilka słów których nie udało mu się rozszyfrować, bo zostały one wypowiedziane w poduszkę. -Okej, mam dosyć. Albo wstaniesz sam, albo zmuszę Cie do tego.- No ciekawe tylko jak, od dobrych kilkunastu minut próbował zwalić go z łóżka, ale bez skutku. Chłopiec nawet nie zareagował na te słowa, więc Tony wziął i po prostu wylał na niego wodę, co miało lepszy efekt niż by się tego spodziewał, bo już kilka sekund później chłopiec znalazł się w łazience z ubraniami. Kiedy wyszedł Tony jak gdyby nigdy nic podał mu plecak nie zważając na oburzone spojrzenie chłopca. -Nie patrz na mnie jakbym robił ci krzywdę. Spójrz na pozytywy, jeszcze tylko trzy lata szkoły, pięć lat studiów i możesz robić co chcesz.- Peter popatrzył się na niego otępiały, no jasne, może jeszcze na podyplomowe pójdzie i dobije się jeszcze bardziej. Wystarczało mu, że przez najbliższe trzy lata będzie się obracał wśród kretynów, następne pięć może sobie darować.

-Kto powiedział, że chce iść na studia?- Chłopiec uśmiechnął się tylko do mężczyzny który stanął jak wryty a młodszy kontynuował swoją drogę korytarzem.

-Ja tak powiedziałem.- Peter odwrócił się do niego patrząc na niego znudzonym spojrzeniem. -A nawet jeśli tego nie powiedziałem, to teraz to mówię. Pójdziesz na studia.- Kiedy tylko weszli do kuchni znaleźli tam trójkę mężczyzn, uczesanych, ubranych, i gotowych do wyjścia, bawiących się kluczykami od aut. Natasha jedynie stała i piła swoją kawę czekając na rozwój sytuacji, która zapowiadała się ciekawie. -Możecie sobie pomarzyć. Peter idziemy.- Rzucił chłopcu jabłko i pociągnął go za rękaw bluzy, Peter zdążył zauważyć jak trójka zrezygnowana rzuca kluczykami w kąt i zaczynają coś mamrotać pod nosami. Pomachał im na dowidzenia i uśmiechnął się.

...

Nie ma to jak wrócić do szkoły po prawie dwóch tygodniach i spotkać się tylko ze znudzonymi spojrzeniami ze stron za równo uczniów jak i ze strony nauczycieli. Te same ściany, te same ławki, te same twarze, te same szafki i taka sama atmosfera. Nudna, zdrętwiała atmosfera. Odłożył rzeczy do szafki zabierając ze sobą tylko zeszyt i długopis. Jak zwykle jako jeden z ostatnich wszedł do klasy zajmując miejsce w ostatnim rzędzie. Nie wiedział nawet kiedy nauczyciel wszedł do klasy, ale wiedział, że nie wszedł sam, bo wszyscy w klasie zaczęli szeptać do siebie nawzajem. Tylko z chęci wiedzy o tym co się dzieje podniósł głowę do góry.

-No chyba sobie kurwa jaja robicie.- Słowa skierowane były tylko i wyłącznie do niego, ale MJ która siedziała w ławce przed nim usłyszała je i odwróciła wzrok w jego stronę.

-No Parker, nie wiedziałam, że przeklinasz.- Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła. Był szczerze zaskoczony, że dziewczyna się do niego odezwała od kiedy poszli do liceum miała go kompletnie gdzieś. A tu proszę, cóż za niespodzianka.

-Weź spieprzaj, nie widzisz kto tam stoi idiotko?- Oczywiście, że nie widziała, bo jak zwykle czubek jej nosa schowany był w jej notatniku a ona miała w dupie cały świat i jego. -I tak w ogóle od kiedy ze mną gadasz? Koleżaneczki cie zostawiły?- Wycedził przez zęby a ona tak po prostu wystawiła do niego środkowego. No tak, MJ zawsze zostanie MJ.

I'm Fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz