27

995 73 38
                                    

Niełatwo jest przemówić do rozsądku. Czasem musisz być do tego zmuszony. Czasem lepiej zachować pewne rzeczy dla siebie. Udawać głupiego... nawet jeśli całe ciało boli, żeby się oczyścić. Więc może, należy siedź cicho, zachować tajemnicę, i znaleść inny sposób, by się uszczęśliwić.

Nie myślał długo nad tym co miał zamiar zrobić. W pewnym momencie miał po prostu dość bezczynnego leżenia. Wyjął słuchawki i razem z telefonem wsunął go do kieszeni spodni. Chwycił swój plecak i wrzucił do niego ubrania, z biurka szybko zgarnął aparat, notatnik i ołówek, segregator w którym trzymał wszystkie badania i dokumenty nad którymi pracował i po upewnieniu się, że ma wystarczająco pieniędzy wrzucił tam także portfel. Założył na siebie grubszą bluzę której kaptur zarzucił na głowę, na twarz nasunął maskę, a na swoich nadgarstkach umieścił swoje wyrzutnie. Otworzył okno, które następnie zamknął nogą. Zeskoczył i przeleciał kilka przecznic, aż wylądował w alejce. Obejrzał się wokół i kiedy stwierdził, że nikt go nie obserwuje zdjął maskę którą następnie schował do kieszeni. Nie zdarzył nawet przejść kilku przecznic kiedy poczuł jak telefon w jego kieszeni wibruje. Przeklnął cicho na własną głupotę i wyjął urządzenie. Natasha. Świetnie, czyli ktoś już się zorientował, że go nie ma. Szybko poszło, szczerze to liczył na to, że ktoś zorientuje się za dzień czy dwa. A tu proszę, wystarczyło kilka minut i już było jasne, że uciekł. No ale, to nie jego ojciec dzwonił, tylko Natasha. Nie wiedział czemu, ale zagotowało się w nim jeszcze bardziej niż na początku, teraz miał ochotę coś rozwalić. Używając całej swojej siły rzucił telefonem o ścianę. Patrzył jak kawałki urządzenia upadają w różnych miejscach.

-Kurwa.- patrzył się na rozwalone urządzenie i wewnętrznie krzyczał na siebie, za własne czyny. Z jednej strony wyjdzie mu to na plus, bo przynajmniej nikt go nie namierzy. A z drugiej strony będzie miał przegwizdane u MJ. Był pewny, że dziewczyna zamorduje go kiedy następnym razem się spotkają. Ich następne spotkanie może nie wydarzyć się za szybko, bo musiał zniknąć z radaru na kilka dni.

Musi pomysleć. Musi wszystko przemyśleć i usiąść nad wszystkim na trzeźwo, bez towarzystwa niechcianych ludzi, bez całego tego sprzętu który i tak nic nie daje, bez radia policyjnego w którym i tak nie mówią nic ciekawego i bez tej kobiety która nie odpuszcza sobie nawet na kilka minut. Zostawił kawałki telefonu na ziemi i odszedł. Szedł ciemnymi uliczkami rozmyślając nad wszystkim. Przez te kilka dni, będzie mu trochę ciężej niż zwykle, ale radził sobie w o niebo gorszych sytuacjach. Szedł z kapturem na głowie która trzymał nisko, jeśli Natasha już się zorientowała, że go nie ma, mogła już wyjść i go szukać.

-Co jest do cholery?- szepnął i przybliżył się do ściany zza której wysunął głowę. Pepper tam stała, co jak co, ale te kobietę pozna na kilometr. Stała w ciemnym płaszczu po środku jakiejś szemranej uliczki i oglądała sobie paznokcie. Wyciągnął aparat i szybko zrobił zdjęcie, chwycił polaroid i zaczął machać ręka. Wolał takie zdjęcia, niż takie które ktoś po jednym kliknięciu mógłby usunąć. Znowu wychylił głowę i tym razem bez robienia żadnych zdjęć przyglądał się kobiecie. Nie czekał długo, aż do kobiety podszedł jakiś mężczyzna. Tak samo jak ona, miał założony ciemny płaszcz, tylko on na głowie miał kapelusz, ubrany był w garnitur, a na nogach miał lakierki. Problem w tym, że nie widział twarzy, była zasłonięta przez postawiony kołnierz od płaszczu. Zrobił następne zdjęcie po którym schował się za ścianą, nie chciał zwracać na siebie uwagi. Samotny dzieciak z wyładowanym ubraniami plecakiem już i tak mówił więcej niż musiał. Powtórzył wcześniejsza czynność i znowu wrócił do dwójki. Nie mówili, wymieniali pomiędzy sobą jakieś papiery w kompletnej ciszy. -Co ty kombinujesz?- szepnął i dalej obserwował kobietę i jej poczynania.

I'm Fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz