2

1.9K 126 25
                                    

Nie wiedział co się z nim stało. Za zwyczaj gdy miał kryzys zamykał się w swoim laboratorium i pracował dopóki nie zemdlał lub zapijał się Whisky, ale teraz było zupełnie inaczej. Tony nie pracował ani nie pił tylko zaszył się w swojej sypialni i wpatrywał się w widok za oknem. Jednocześnie pozwalając milionom myśli przelecieć przez głowę. W pewnym momencie położył się na łóżku i podzielił wszystko na dwie strony.

Z jednej strony, zastanawiał się czy sprawdził by się w roli ojca, czy dałby rade być czyimś tatą, rodzicem dla nastoletniego chłopca z poszarpanymi uczuciami. Przez głowę przeleciało mu miliony scenariuszy, i możliwości jego dostosowania się do zaistniałej sytuacji. Jedyne czego pragnął to nie popełnić błędu jaki popełnił jego ojciec.

Z drugiej strony, jego serce, którego myślał, że nie ma, podpowiadało mu, że musi przejąć opiekę nad dzieciakiem. Zawsze chciał mieć syna, z którym mógłby spędzić czas w laboratorium czy nawet oglądając z młodszym film czy kreskówkę, w razie problemu pomoc w pracy domowej. Teraz dano mu szansę, którą chciał wykorzystać. Mógł poznać dzieciaka nawet następnego dnia, a jeszcze następnego zabrać go do wierzy i zacząć nowe życie z dzieciakiem pod swoimi skrzydłami.

-FRIDAY, pokaż mi wszystko co masz o Peterze Parkerze.- Zaczekał chwile, żeby po sekundzie zobaczyć przed sobą zdjęcie uśmiechniętego chłopca z czekoladowymi lokami i brązowymi oczami. Stark momentalnie uśmiechnął się i zaczął przewijać zdjęcia, coraz to bardziej czując potrzebę opieki nad chłopcem. Następnym co zaczął przeglądać to historia medyczna chłopca, nie było tam dużo oprócz tego, że dzieciak miał astmę i jest uczulony na pyłki. Ale nie to go najbardziej ciekawiło, jego uwagę przyciągnęły osiągnięcia naukowe chłopca których było w cholerę, wiele olimpiad, konkursów z inżynierii, było praktycznie wszystko, co zaskoczyło Starka, ale widział, że jak wziąłby młodszego do laboratorium to chłopiec nie nudziłby się. -FRIDAY, proszę, napisz, że z chęcią poznam dzieciaka, nawet jutro. I przygotuj pokój dla nastoletniego chłopca, najlepiej blisko mnie.- Nie czekając na potwierdzenie poszedł wziąć prysznic i położył się spać, nie pamiętał kiedy ostatni raz przespał całą noc, ale miał przejąć opiekę nad nastolatkiem i to było ważniejsze.

...

Nienawidził jeździć ulicami Nowego Yorku, nie dość, że nie ma opcji, żebyś nie stanął gdzieś w korku, to jeszcze ci ludzie nie umieją jeździć. Czasami naprawdę zastanawiał się kto wydawał tym ludziom prawa jazdy. Jak nie jeżdżą jak ślimaki, to zatrzymują się po środku drogi z niewiadomych przyczyn, a jak przyspieszają to robią to tylko wtedy kiedy chcą zdarzyć przed zmiana światła z zielonego na czerwone.

W takich momentach żałował, że nie mógł wszędzie przemieszczać się jako Iron Man, bo gdyby mógł nie stał by teraz w korku i nie dostawał by bzika na punkcie tych kierowców. Jego następna wizyta u terapeuty będzie dotyczyła ułomnych kierowców, od tak, bo ma na to ochotę.

Z radia leciała jego ulubiona piosenka „Black In Black" a on palcami stukał w kierownice wpasowując się w rytm piosenki. Już nawet nie myślał o wszystkich kierowcach którzy doprowadzają go do szału, teraz myślał tylko o spotkaniu z chłopcem. W myślach odtwarzał wszystko co zrobił. Przygotował pokój dla chłopca, ogarnął trochę w laboratorium, żeby zrobić młodszemu miejsce do pracy, pozbył się wszystkich pistoletów Natashy które mógł znaleźć. Szczerze nie spodziewał się ich aż tylu, zastanawiał się skąd kobieta ma ich aż tyle, później upewnił się, że reszta zespołu i Pepper nie wracają za wcześnie do wierzy. Pepper nic nie wiedziała o chłopcu, Tony czuł, że oberwie mu się za to i to mocno, ale był na to gotowy, już i tak ich życie towarzyskie składało się z kilkunastu kłótni dziennie, więc jedna więcej przeżyje.

Nie wiedział kiery zaparkował pod budynkiem. Z niewiadomych dla niego powodów to miejsce kojarzyło mu się z więzieniem a nie z miejscem gdzie mają przebywać dzieci. Pchnął drzwi i wszedł do środka, po środku znajdowało się coś na wzór recepcji, podszedł do młodej dziewczyny która robiła coś na komputerze kompletnie nie zwracając uwagi na otaczający ją świat. Podszedł, oparł się o blat, chrząknął i uśmiechnął lekko do dziewczyny

-Dobry wieczór, jak mogę panu pomóc?- Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie ale widać było, że była zmęczona, Stark nie zamierzał jej zagadywać tylko szybko przejść do konkretu

-Byłem umówiony na spotkanie z panią Williams.- Dziewczyna zaczęła coś wklepywać w komputer a później wstała cicho przepraszając i chwile później wróciła z kobietą z którą wczoraj Stark rozmawiał. Mógł spokojnie przyznać, że kobieta cieszyła się z jego obecności, a może bardziej z tego, że postanowił dać chłopcu szansę. Kobiety zamieniły jeszcze kilka słów których nawet nie chciał słyszeć więc skupił się na dzieciakach które przechodziły korytarzem cicho mu się kłaniając.

-Megan, proszę przyprowadź Petera.- Młodsza kiwnęła głową i poszła schodami w górę a starsza kobieta odwróciła się w stronę Tony'ego. -Proszę za mną panie Stark.- Tony jakby wybudzony z transu kiwnął głowa i poszedł za kobieta która zaczęła mu wymieniać wszystkie paragrafy, jego obowiązki względem dziecka, sposoby postępowania z dzieckiem po stracie bliskiej osoby i tym podobne rzeczy. Nie sądził, że ktoś może tak szybko mówić, w jednym zdaniu wymieniła tyle informacji, że zastanawiał się, czy ona chciała zrobić mu na złość wymieniając te wszystkie rzeczy czy po prostu musiała to wszystko powiedzieć i nie mogła sobie darować. Weszli do gabinetu kobiety, po jednej stronie pokoju było biurko i szafki z dokumentami a po przeciwnej stronie kanapa, dwa fotele i stoliczek. Wiedział, że za chwile zostanie tutaj z chłopcem sam na sam i nie będzie już wyjścia. Stark był już trochę podenerwowany ględzeniem kobiety więc postanowił jej przerwać i porozmawiać o czymś co jego interesowało.

-Przepraszam, że przerywam, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze i jeśli Peter nie będzie miał żadnych zastrzeżeń, to mógłbym przyjechać po niego jutro i zabrać ze sobą?- Kobieta popatrzyła się na niego trochę oburzona faktem przerwania jej ale wszystko co mu powiedziała równie dobrze mógł przeczytać w internecie.

-Jeśli będzie tak jak pan powiedział czyli wszystko pójdzie dobrze a Peter wyrazi taką zgodę, to tak, może pan po niego jutro przyjechać.- Tony uśmiechnął się i usiadł na kanapie kiedy kobieta podeszła do szafy i wyjęła jedną z teczek którą zaczęła przeglądać a Tony zaczął bawić się telefonem. Kobieta kompletnie go zlała do czasu kiedy oboje usłyszeli delikatne pukanie w drzwi.

...

I'm Fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz