34

990 63 131
                                    

Ból. Musisz po prostu go przetrwać, mieć nadzieje, że odejdzie. Mieć nadzieję, że rana która go spowodowała, zagoi się. Nie ma rozwiązań, nie ma łatwych odpowiedzi. Po prostu głęboko oddychasz, i czekasz, aż ból ustąpi. W większości przypadków ból można opanować, ale czasami pojawia się on, gdy najmniej się go spodziewamy, uderza znacznie poniżej pasa i nie ustępuje. Ból. Po prostu musisz walczyć, musisz przetrwać, bo prawda jest taka, że nie możesz od niego uciec... a życie zawsze daje go więcej.

Jej ostatnie słowa odbijały mu się echem w głowie. Rudna druga? Nie wystarczyła jedna? Czy na prawdę musiała się tak nad nim znęcać? Nie wystarczyło jej, że nie mógł już nawet normalnie nabierać powietrza? Popatrzył na nią zmęczonym spojrzeniem, nie wiedział co miało się stać, i szczerze, nie chciał wiedzieć. Ale no cóż, już za chwile się dowie. Obserwował MJ która schodziła po woli po schodach, ale szybko odwrócił od niej wzrok. Nie chciał na nią patrzeć. Nie po tym kiedy okazała się być taka fałszywa. Pepper chwyciła go za ramię. Chłopiec zacisnął swoje zęby z całej siły, i starał się nie płakać kiedy kobieta ciągnęła jego poranionym ciałem po podłodze. Jednak nie udało mu się powstrzymać łez kiedy, kobieta rzuciła nim o ścianę, przez co uderzył w nią swoimi poranionymi plecami. Zarówno Pepper jak i MJ klękły przed nim, i popatrzyły się na jego zakrwawioną twarz.

-Jesteś brudny Petey.- rudowłosa powiedziała cicho i z kieszeni wyciągnęła białą chusteczkę, odwróciła się do niego tyłem. Kiedy znów na niego popatrzyła do jego policzka przyłożyła mokrą, ciepłą chusteczkę i za jej pomocą starła trochę krwi z jego policzka. Następnie pokazała mu ją. Peter patrzył na teraz już czerwono białą chusteczkę z lekkim przerażeniem, jednak nic nie powiedział. -Widzisz krew.- powiedziała to tak, jakby tego nie wiedział. Na prawdę, czy ona myślała, że miała do czynienia z czterolatkiem? Tak nie myślał trzeźwo, ale potrafił stwierdzić jak wyglada krew. -Wiesz, jesteś w niej cały ubrudzony.- No trudno żeby nie był. Po tym jak go tak zmasakrowała, trudno by było, żeby nie był cały we krwi. Dlaczego ona nawet kiedy go torturowała, nie mogła zachować ani krzty powagi. Jeśli miał umierać to chciał się czuć adekwatnie do swojego wieku. -Trzeba Cie umyć.- uśmiechnęła się sadystycznie i znów odwróciła się plecami do chłopca. Kiedy Peter zauważył co kobieta otrzymała w ręce przełknął ślinę. Czajnik. Czajnik z zagotowaną, wrzącą wodą. Kobieta stanęła na nogi i popatrzyła na niego jeszcze raz. Stanęła prosto przed nim, żeby dzieciak cały czas na nią patrzył. Jeszcze raz uśmiechnęła się do dziecka i zaczęła wylewać na niego wrzątek. Peter mimo zdartego gardła wydawał z siebie przeokropne krzyki. Całe jego ciało, pomimo bólu, znalazło się w ruchu. Starał się jakoś odsunąć od strumienia wrzącej wody, jednak było to trudne, ponieważ kobieta podążała za każdym jego ruchem. Jeśli jego ciało było obolałe kilka minut temu, to był w kompletnym błędzie. To co ona teraz robiła, sprawiało, że każda, nawet ta najmniejsza rana piekła i otwierała się na nowo. Zdawało mu się, że trwało to wieki, ale w końcu woda się skończyła, a on zaprzestał krzyków, i zaczął głośno płakać. Był zmęczony, nie potrafił tak cały czas, nie dawał rady. Kobieta odrzuciła czajnik za siebie, a następnie mocno kopnęła nastolatka w klatkę piersiowa. Chłopiec natychmiastowo znów znalazł się w pozycji leżącej. Kobieta dalej stojąc nad nim, oparła się rękami o ścianę i nie oszczędzając się, kopała chłopca po całym ciele. Kiedy kopnęła go w głowę, sprawiła, że Peter poczuł się senny. Poczuł jeszcze dwa kopnięcia, a później wszystko zrobiło się czarne.

...

Cały zespół patrzył jak oczy Petera zamykają się, a po kilku minutach Pepper jak i jej młodsza kompanka, MJ, znów zostawiają ich samych z nieprzytomnym chłopcem. Właśnie w takich momentach, kiedy rudowłosej nie było, Tony pozwalał sobie na głośny płacz. Nie chciał, żeby Peter słuchał jak płacze, bo tak jak Natasha mówiła, miał zostać dla niego siły. Rownież nie chciał, żeby Pepper widziała jak płacze, nie chciał dawać jej satysfakcji z jej działań. Kiedy zostawali sami rozpadał się na małe kawałeczki. Jednak to, że płakał jak ich nie było, wcale nie działało, jego czerwone oczy zdradzały go już po pierwszych kilku sekundach. I tak samo było w tym momencie. Płakał, płakał, bo nie umiał ochronić jedynej osoby na której mu... zależało. Tak, przez ostatnie miesiące tego nie pokazywał, ale teraz widział, że jeśli jego chłopiec umrze, to podąży zaraz za nim. Nie wyobrażał sobie życia bez tego hiperaktywnego, pełnego życia, zabawnego, zdolnego, błyskotliwego dzieciaka.

I'm Fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz