19

1.1K 87 27
                                    

Nie ma takiej kwoty pieniędzy, którą można by zapłacić Tony'emu Starkowi, za siedzenie na nudnym, rozwalającym mózg spotkaniu. Zwłaszcza kiedy to nie kto inny jak Nick Fury je prowadził. Siedzieli tam prawie trzy godziny, i już wymyślał miliony sposobów na popełnienie samobójstwa za pomocą spinacza. Miał go dosyć i najchętniej to zabiłby mężczyznę lub samego siebie, albo poszedłby s coś mniej drastycznego i wyszedłby do toalety, najchętniej wcale z niej nie wracając. Każdy z zespołu grzecznie cały czas siedział na swoich miejscach obserwując dyrektora Shield. Każdy z nich, oprócz Tony'ego słuchał uważnie to co dyrektor miał im do powiedzenia. Przez chwile czuł się jak jakiś wytresowany piesek który będzie grzecznie siedział, jeśli w nagrodę coś dostanie.

-Stark!- czarnowłosy podniósł na niego pytający wzrok, na co mężczyzna westchnął i przetarł oczy. -Czy ty w ogóle mnie słuchałeś?- Tony uśmiechnął się, na co Fury zaczął kiwać głową z dezaprobatą.

-Nie. Przepraszam piracie.- uśmiechał się jak głupek i wrócił do zabawy spinaczem.

-Swojego syna też ignorujesz jak do ciebie mówi?- zapytał. Dla Tony'ego był to cios poniżej pasa, nikt nie miał prawa mieszać Petera w sprawy które go nie dotyczyły.

-Jego nigdy nie ignoruje. To mój syn i nie mam zamiaru go zlewać. A ty z łaski swojej nie mieszaj go w nic co nie jest w jego interesie.- warknął tym samym zamykając jadaczkę Nicka na kilka minut.

-Więc słuchaj, bo wyjeżdżacie na tydzień do Europy.- na te słowa zesztywniał i patrzył się na niego jak wryty. -Gdybyś słuchał, to byś wiedział. Natasha później opowie ci o szczegółach. Jeszcze jutro wieczorem wylatujecie, do...- nie dokończył bo przeszkodził mu telefon Tony'ego. -Stark, do cholery jasnej!- mężczyzna kompletnie go zlał, bo bardziej skupił się na numerze który mu się wyświetlił się na ekranie.

-Nie złość się już, sam to sobie wykrakałeś półgłówku. To ze szkoły młodego, a jak powiedziałem wcześniej. Nie ignoruje niczego na jego temat.- pomachał mu przed twarzą numerem telefonu po czym wyszedł z pomieszczenia. Zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie. -Halo? Tony Stark, z tej strony, jak mogę pomóc?- doskonale poznał numer dyrektora szkoły. Tylko ten mężczyzna wiedział kto jest ojcem Petera i tylko on mógł do niego dzwonić. Ustalenie tego zajęło im trochę czasu, ale zakończyło się sukcesem. Mężczyzna starał się być miły i spokojny, ale jego umysł tworzył już przeróżne możliwości dla których wykonano ten telefon.

-Panie Stark, czy mógłby pan przyjechać do szkoły? Chodzi o Petera.- Tony poczuł jak krew odpływa mu z twarzy, a jego serce automatycznie przyspiesza.

-Czy wszystko z nim okej? Czy jest chory? Był chory kilka dni temu, ale...- Boże, zdecydowanie brzmiał jak przewrażliwiony tata.

-Nie jest chory Panie Stark, raczej się stacza.- wypalił tym samym mu przerywając, Tony zamilkł i skupił się na jego słowach. -Ma wiele nieobecności, spóźnień, śpi na lekcjach i wypadałoby porozmawiać o wczorajszym incydencie. Wszystko to wyjaśnimy na spotkaniu. Czy jest pan w stanie przyjechać?-

-Tak, będę za dziesięć minut.- rozłączył się i bez żadnych wyrzutów udał się do auta. Nie przeszkadzał mu telefon ze szkoły, był szczęśliwy, że udało mu się zerwać z zebrania.

...

Peter siedział na Hiszpańskim rysując po okładce zeszytu, a jednym uchem wręcz z niedowierzaniem słuchał jak Flash kaleczy ten język. Był pewny, że gdyby Thompson się wypisał z tego języka, to średnia klasy skoczyłaby dwa razy wyżej. W pewnym momencie do klasy weszła jakaś kobieta która podała nauczycielowi kartkę. Pan Perez podniósł brwi i spojrzał zaciekawiony na Petera. Chłopiec był zaskoczony, ponieważ zazwyczaj na jego lekcjach milczał przez co mężczyzna rzadko zwracał na niego uwagę. Ale to spojrzenie mówiło więcej niż powinno.

I'm Fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz