Stojąc później na tarasie swojej komnaty, Lawena starała się złożyć w pamięci wszystkie zasłyszane dotąd historie i połączyć je z tym, co wiedziała sama. Próbując odsunąć od siebie wątpliwości i stopień prawdopodobieństwa pewnych informacji, zaczęła opowiadać sobie w myślach historię swojej rodziny...
Ilena z rodu Lonan spotkała na dworze hillońskim młodego Króla Ansgara i przyjęła jego oświadczyny. Wątpię czy miała choćby możliwość odrzucić oświadczyny... wszak Królowi się nie odmawia... Z drugiej jednak strony niania zawsze opowiadała mi o wielkiej miłości rodziców.
Z kolei Hillmar, gdy mówił o ich zaręczynach, zastanawiał się nad pobudkami Ansgara...
Lawena westchnęła. Ledwie zaczęła snuć rodzinną historię, a od razu pojawiły się niewiadome.
Przypomniała sobie również słowa Hillmara zasłyszane niedawno; o celowym hamowaniu umiejętności magicznych u dziecka... Przeniosła się pamięcią do swojego dzieciństwa....Jestem zmęczona. Dość długo spacerujemy już z mamą. W końcu siadamy na łące i mama pokazuje mi swoje czary. Potrafi zmienić pączek w kwitnący kwiat, kokon przemienić w motyla. Wiem, że gdy jest smutna i się zamyśli, to kwiatek zwiędnie w mgnieniu oka, a motyl padnie bez życia.
Przykucamy razem nad strumykiem. Woda zaczyna wypływać z niewielkiego koryta i zbliżać się do moich stop. "Nie!" krzyczę przestraszona i woda cofa się na swoje miejsce.
Lawena zaskoczona otworzyła oczy. Nadal stała na tarasie w hillonskim zamku, ale nie była już pewna czy obraz strumienia to tylko sen czy prawdziwe wspomnienia...Wyraźnie pamiętała natomiast kłótnie rodziców, która musiała mieć miejsce jakiś czas później
- Co mogę ci więcej powiedzieć!? - krzyczy matka. - Próbowałam wszystkiego, ale Lawena nie jest w stanie odkryć w sobie mocy. Takie przypadki się już zdarzały...
- Nie obchodzą mnie inne przypadki! - ojciec przerywa jej wściekły. - To twoja córka i powinna posiadać moce magiczne!
- Nie zapominaj, że jest również twoją córką - matka odpowiada chłodno. Nie widzę jej twarzy, gdyż podsłuchuję pod uchylonymi drzwiami sypialni rodziców, ale głos Ileny jest jak sztylet. Nigdy nie słyszałam, by matka mówiła w ten sposób. - Najwyraźniej wdała się w ciebie... - Matka wypowiedziała ostatnie zdanie z taką niechęcią, że ze łzami w oczach i w poczuciu wstydu uciekam do swojego pokoju.
Czyżby woda była źródłem moich mocy? Czemu matka okłamała ojca? Czemu nie pomogła mi rozwinąć moich umiejętności? Dlaczego uważała, że w ten sposób mnie chroni? Wszak to właśnie sugerował Hillmar. Skazała mnie tym na brak ojcowskiej miłości, na brak choćby śladu jego zainteresowania.
Co działo się potem? Stosunki między rodzicami jakby się polepszyły...
Lawena nie lubiła wspominać śmierci matki i tego, co ją spowodowało. Dopiero Hagan pomógł jej wyzbyć się nienawiści do tej małej istotki, która okazała się jej braciszkiem i która urodziła się martwa. Matka straciła wiele krwi i zmarła kilka godzin po urodzeniu synka. Księżniczka długo winiła brata za śmierć matki i dopiero Hagan uświadomił jej bezsens tych oskarżeń...Wróciła ponownie myślami do czasów sprzed ciąży Ileny. Stosunki między rodzicami polepszyły się, bo starali się o drugie dziecko. Co prawda trwało to kilka lat, ale z pewnością to dało ojcu nadzieję na potomka, który odziedziczyłby zdolności Królowej.
Krótko przed śmiercią matka odwiedziła Hillon, zabierając Lawenę ze sobą. Czy była już wtedy przy nadziei... Dlaczego tego nie pamiętam? Lawena pamiętała natomiast doskonale, że matka często rozmawiała z Hillmarem. Utkwiło jej to w pamięci, ponieważ czuła się wówczas rozgoryczona, że Ilena zamiast spędzać z nią czas, marnuje go z Królem.
Księżniczka uśmiechnęła się na wspomnienie tego młodzieńczego egoizmu. Lawena z tamtych czasów nie miała już wiele wspólnego z tą stojącą teraz na zamkowym tarasie. I choć uważała ówczesną wersję siebie za naiwną, jednego jej zazdrościła: poczucia wewnętrznego szczęścia, które zawsze ją ogarniało w towarzystwie matki i wiary... wiary w siebie i w przyszłość...Lawena przeskoczyła myślami do czasów przed wojną, po śmierci matki.
Tego dnia trening z Haganem był wyjątkowo wyczerpujący. Tym razem zamiast mieczy użyliśmy kijów, więc nie trzeba było miarkować uderzeń. Oznaczało to również, że przez kolejne dni moje ciało miało się mienić różnymi odcieniami siniaków. Pamiętam, że napawało mnie to dziwną satysfakcją... Idąc zmęczona do swojej komnaty, spotykam ojca w towarzystwie nadwornego medyka.
- Ojcze. - Kłaniam się.
Ojciec w odpowiedzi jedynie nieznacznie kiwa głową.
- Wasza Wysokość - medyk kłania mi się. Widzę, że jest zdziwiony moim wyglądem.
Pamiętam, że potrzebowałam wówczas chwili, by uświadomić sobie, kim jest ten mężczyzna...
Gdy odchodzę, słyszę jeszcze jak mówi coś do ojca... Co to było...
- Są gotowi, Panie. Mogą wyruszyć choćby jutro...
Odpowiedź ojca już do mnie nie dociera, gdyż wbiegam po schodach, marząc o kąpieli.
Według Benena ojciec wydaje rozkaz, by uzbrojeni w truciznę starcy ruszyli ku Hillonowi. Młodzi giną, Hillon w odwecie atakuje Garland, wybucha wojna. Wojna, którą prowadzą głównie generałowie Ansgara. Co robi w tym czasie ojciec? Poluje na czarodziejów?
Lawena uśmiechnęła się drwiąco na tę myśli. Po chwili zdała sobie jednak sprawę, że teoria ta może niewiele odbiegać od prawdy. Wszak dochodziły mnie słuchy o czarodziejach porywanych z Hillonu i transportowanych przez wojska garlandzkie do zamku Ansgara. Wówczas niewiele się nad tymi pogłoskami zastanawiała, mając inne rzeczy na głowie. Zakładała po prostu, że ojciec bierze jeńców wojennych. Po co byli mu ci czarodzieje? Rozmyślała dalej Lawena. Przecież nie da się wyciągnąć z nich mocy, nie da się ich mocy nauczyć...Ze wszystkich tych historii i wspomnień Lawena zaczęła wyciągać jeden wniosek, niepokojący, nieprawdopodobny wniosek, a jednak jedyny mający sens. Wszystkie działania Króla Ansgara wynikały z jego chęci, a nawet żądzy, posiadania mocy magicznych. Za żonę wziął potomkinię rodu, w którym te moce przekazywano sobie z pokolenia na pokolenie.
Lawena nie wątpiła, że matka, ze swoim silnym charakterem, szybko rozwiała nadzieje ojca na wykorzystanie jej umiejętności do jego własnych celów. Kolejny plan, córka z mocami magicznymi, którą można by manipulować, również nie powiódł się.
Czyżby Ansgar po prostu stracił cierpliwość i po tylu latach nieudanych 'pokojowych' prób zdobycia mocy magicznych, postanowił wziąć je siłą? Wojenna zawierucha jest doskonałą przykrywką na zbiorowe porwania czarodziejów...Lawena zniechęcona weszła do komnaty. To wszystko to tylko spekulacje! I wciąż pozostaje tyle niewiadomych... Czemu Ilena uważała, że musi mnie chronić przed Ansgaram? Dlaczego Ilena odbyła długą i męczącą podróż do Hillonu, będąc w ciąży? I czego dotyczyły jej rozmowy z Hillmarem?
Tylko jedna osoba mogła odpowiedzieć na te pytania; ta sama osoba, która wzbudziła w niej te wszystkie wątpliwości.
CZYTASZ
Trzy Królestwa
Fantasy'Walczycie od tak wielu lat, że już dawno pogubiliście się w swoich motywach i pobudkach. Walczycie tylko po to by walczyć, nie mając już nawet celu przed oczami.' Królestwa Garlandu i Hillonu są w stanie wieloletniej wojny, która pochłania kolejne...