Benen czuł się winny, patrząc na odchodzącą Lawenę. Wiedział, że spodziewała się usłyszeć od Hillmara wyjaśnienia, odpowiedzi na jej pytania. Jednak ojciec, jak to miał w zwyczaju, postąpił inaczej niż wszyscy się spodziewali.
Dlatego Książę poczekał aż Radogast i Barbro również odejdą i wrócił do auli. Gdy otworzył ponownie ciężkie drewniane drzwi, ojciec stał tuż za nimi, czekając na niego. Benen uśmiechnął się zaskoczony.
- Ojcze.
- Domyśliłem się, że po naszym krótkim powitaniu, będziesz miał do mnie kilka pytań...?
- Nie pytań, raczej kilka rad... - Benen wszedł do sali i zamknął drzwi.
Rycerze towarzyszący wcześniej Królowi wciąż byli w sali, ale pogrążeni w gorącej dyskusji nie zwracali uwagi na ojca i syna.
Na słowa Benena Król z przekorą uniósł brew. Książę zignorował to jednak i kontynuował.
- Poznałem nieco Księżniczkę podczas ostatnich dni...Choć teraz, podczas spotkania z tobą, była spokojna i uśmiechnięta, wierz mi, w niej aż się gotuje... - Benen zawahał się, widząc baczne spojrzenie ojca. - Jeśli szybko nie pozna motywów i powodow, dla których się tutaj znalazła, znowu spróbuje uciec, a jej ucieczki mogą być spektakularne...
- Ucieczki? - Król spytał zdziwiony. - Czyżby nasza Garlanka próbowała już zbiec?
- Gdyby tylko raz... Ojcze, ona będzie najpierw dążyć do poznania prawdy i jeśli szybko jej nie pozna, będzie walczyć o odzyskanie wolności, a wtedy nie cofnie się przed niczym...
- Wygląda na to, że rzeczywiście dobrze ją poznałeś...
Książę westchnął, słysząc te słowa. Nie był pewnym czy kryje się w nich jakaś aluzja.
- Usiądźmy, ojcze, a zdam ci relację z naszej podróży.
Benen znał ojca i jego upodobanie do dramatyzmu. Znany był mu również plan Hillmara, przynajmniej w ogólnym jego zarysie. Wiedział jednak, że jego szczegóły i sposób realizacji kryją się na razie w tej siwej głowie. I choć on sam godził się na te tajemnice, zdawał sobie sprawę, że Lawena tak łatwo nie ulegnie gierkom ojca, nieważne jak szlachetny jest ich cel.Gdy wieczorem weszła do jadalni w towarzystwie Duany, widział oczekiwanie i rozdrażnienie zarazem wypisane na jej twarzy. Czuł, że ten wieczór może się źle skończyć.
Duana z kolei błyszczała. Była w swoim żywiole. W pięknej sukni, otoczona rodziną i przyjaciółmi była kwintesencją młodości, szczęścia i... Benena zdziwiła ostatnia myśl, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że oto patrzy na symbol pokoju. Odpędził od siebie te dziwne skojarzenia i podszedł do Duany.
- Widzę, że ktoś stęsknił się za domem? - zagadnął. - Wyglądasz przepięknie, Duano. Lasse to szczęściarz.
- Dziękuję, Książę. - Dziewczyna ukłoniła się lekko. - Tak, Lasse chyba zdaje sobie sprawę, jakie ma szczęście. - Spojrzała na narzeczonego, który szczerzył się do niej nieustannie od stołu. Duana spoważniała jednak po chwili i odciągnęła Księcia na bok. - Martwię się o nią... - Benen doskonale wiedział, o kim dziewczyna mówi. Zerknął ukradkiem na Lawenę, stojącą obok Radogasta, który bez powodzenia próbował wciągnąć Księżniczkę w rozmowę.
- Wiem... - Benen dotknął jej ramienia. - Idź teraz jednak do Lassego i baw się dobrze.
Duana kiwnęła nieznacznie głową, rzucając jeszcze jedno spojrzenie w stronę Laweny. Zawahała się na moment.
- Co się dzieje, Duano?
- Znalazłam ją... śpiącą na tarasie pod cienkim kocem...
Benen zaśmiał się na te słowa.
- To akurat jest reakcja każdego rycerza nawykłego do trudów wojny i życia w drodze. Sam mam problem z zaśnięciem w miękkim łożu za każdym razem, gdy wracam do domu... Pamiętaj, Duano, że Lawena jest w pierwszej kolejności wojowniczką, a dopiero potem Księżniczką.
- Wydajesz się, Książę, wyjątkowo dobrze ją rozumieć - stwierdziła Duana na odchodnym i ruszyła do narzeczonego.Wielka sala jadalna rozświetlona była świecami rozstawionymi w niszach ściennych i na długim drewnianym stole, na którym stało już jedzenie. Większość zebranych nie siadała, czekając na Króla. Benen podszedł do Laweny i Radogasta.
- Słyszałem, że zszokowałaś Duanę, ucinając sobie drzemkę na tarasie? - zagadnął. Tak jak się spodziewał, Lawena przemilczała jego komentarz, w przeciwieństwie do Radogasta.
- Naprawdę to zrobiłaś? - zawołał. - Ja nigdy się nie odważyłem, przez co przez pierwszy tydzień po powrocie miewam kłopoty z zaśnięciem.
Benenowi i tym razem zdawało się, że widzi cień uśmiechu na twarzy Księżniczki. Jego uwagę odwróciło jednak wejście ojca, który ignorując wszystkich, ruszył od razu ku Lawenie.
- Moja Droga - zwrócił się do niej - mam nadzieję, że wypoczęłaś?
- Tak, dziękuję. - Lawena skłoniła się lekko.
- Chodź, usiądziesz obok mnie. - Wziął Księżniczkę pod rękę, jakby to ona miała prowadzić jego.
Lawena siedziała po prawej stronie Hillmara, ze swojej prawej strony z kolei mając nieodłącznego Radogasta. Benen usiadł po lewej stronie ojca, obserwując zarówno Księżniczkę jak i Króla. Lawena uparcie starała się utrzymać obraz samej siebie jako wojowniczki. Ciemne skórzane spodnie i kamizelka, z pewnością zorganizowane przez Duanę, musiały należeć do jednej z kobiet z oddziału Barbro. Benen zastanawiał się kogo bardziej potrzebuje ojciec; księżniczki, czy wojowniczki. Zdał sobie jednak sprawę, że jedna jest integralną częścią drugiej. Był pewien, że Lawena widzi to inaczej, tak bardzo pragnąc być postrzeganą tylko jako ta druga.
- Ile to lat minęło, moja droga, od kiedy widzieliśmy się po raz ostatni? - Hillmar zwrócił się ciepło do Laweny.
- Chyba około dziesięciu, Wasza Wysokość - odpowiedziała Lawena, przesuwając jedzenie na talerzu. Niewiele z niego trafiało do jej ust.
- Pamiętam, jak niechętnie spoglądaliście wówczas na siebie z Benenem... - Król zaśmiał się, szturchając syna w bok.
- Śmiem twierdzić, że niewiele się w tej materii zmieniło - szepnął Radogast, ale tak by ci zebrani najbliżej go usłyszeli.
- Wasza Wysokość pozwoli, że przerwę - wtrąciła niecierpliwie Lawena, nie po raz pierwszy ignorując słowa Radogasta - ale dokąd zmierza ta rozmowa? Czyż nie jestem tu po to, żeby rozmawiać o teraźniejszości, miast wspominać dawne dzieje?
Benen widział, że dziewczyna stara się zachować spokój, ale czuł, że trzyma nerwy na wodzy ostatkami sił.
- Ach, ta młodzież! - Hillmar zawołał rozbawiony. - Zawsze taka niecierpliwa. Na wszystko przyjdzie czas, Księżniczko. Teraz cieszmy się swoim towarzystwem i miło spędźmy wieczór.
Na te słowa Lawena odłożyła widelec na stół z taką siłą, że znajdujące się w jej pobliżu naczynia zadzwoniły głośno. Rozmowy wokół stołu ucichły. Benen westchnął. Właśnie tego chciał uniknąć, lecz ojciec rzadko kiedy słuchał rad innych.
- Zapewne Wasza Wysokość bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że ja nie chcę tu być. Cieszenie się waszym towarzystwem i miłe spędzanie czasu nie wchodzi więc w grę! Oczekujesz może, Królu, że zignoruję fakt, iż zostałam porwana i będę zabawiać cię błahą rozmową, szczęśliwa w tej złotej klatce?! - Lawena wstała, gwałtownie odsuwając krzesło. Król patrzył na nią z wielkim zainteresowaniem. - Straciłam apetyt - dodała i ruszyła do wyjścia.
Strażnicy zastąpili jej drogę.
- Przepuście ja! - zawołał Benen.
Gdy Lawena zniknęła za drzwiami, zwrócił się do Hillmara.
- Ojcze... ostrzegałem cię. - Po czym również wstał od stołu i ruszył za Księżniczką.
- Ostrzegałeś! - zawołał Król bardzo z siebie zadowolony - ale ja musiałem sam się przekonać.
CZYTASZ
Trzy Królestwa
Fantasy'Walczycie od tak wielu lat, że już dawno pogubiliście się w swoich motywach i pobudkach. Walczycie tylko po to by walczyć, nie mając już nawet celu przed oczami.' Królestwa Garlandu i Hillonu są w stanie wieloletniej wojny, która pochłania kolejne...