Rozdział ósmy - Pierwsza próba

238 16 1
                                    

Kolejny dzień zaczął się jak ten poprzedni. Lawena zauważyła, że Benen i jego ludzie podejmują pewne rutynowe działania, podróżując. Najpierw wyruszał oddział Barbo. Dopiero godzinę później w ich ślady ruszali pozostali. Jeśli nic się nie działo, tak jak poprzedniego dnia, nie widzieli Barbro i jej wojowniczek do samego wieczoru.

Zanim wyruszyli, Duana przyszła poprawić opatrunek Księżniczce. Ku jej niezadowoleniu, Lawena zerwała go z samego rana i nie zamierzała zakładać nowego. Zgodziła się jedynie na przemycie twarzy rumiankiem. Wprawdzie opuchlizna już zchodziła, ale łuk brwiowy i oko mieniły się wielokolorowo. Lawena chciała, by Hillanie widzieli jej twarz. Chciała, by Benen pamiętał co wydarzyło się na jego ziemiach, co zrobili jego ludzie. Pragnęła zachwiać nieco jego pewność w prawość swoich rodaków. Wiedziała, że to dość małostkowe z jej strony, ale na chwilę obecną było to jej jedyne oręże.

                                                                                     ***

- Muszę przyznać, że Księżniczka wygląda dość... kolorowo - zagadnął Radogast, gdy ruszyli w drogę.
- Mam nadzieję, że siniak zejdzie nim dojedziemy na miejsce. Inaczej nasłucham się od ojca... - westchnął Benen. Zerknął w tył na kolumnę rycerzy. Sylwetka Laweny majaczyła w oddali, dumnie wyprostowana w siodle.
- Tak, jak mówiłem, nieźle się wpakowałeś....
- Tak, mówiłeś wielokrotnie, więc jeśli nie masz już nic innego do powiedzenia, łaskawie zamilknij - odburknął Benen, na co Radogast zaśmiał się pod nosem, ale nic już nie dodał.
Książę doskonale zdawał sobie sprawę, do czego dążyła Lawena. Wsiadając na konia, gniewnie spojrzała mu w oczy. Bynajmniej nie ukrywała posiniaczonej twarzy. Benen westchnął. Jej działania przyniosły pożądany skutek; piedestał, na który od zawsze wynosił Hillan, nieco się obniżył. Tak, jak powiedziała Lawena, to ludzie jak wszyscy inni...

Podjeżdżali właśnie pod wzgórze, na którego szczycie zaczynał się jeden z wielu rozległych lasów hillońskich. Wzniesienie spowodowało, że kolumna rozciągnęła się jeszcze bardziej.
Wtem, spomiędzy drzew, wyłoniła się postać na koniu. Przemieszczała się w zawrotnym tempie, więc Benen szybko rozpoznał w niej jedną z wojowniczek z oddziału Barbro.
- To nie może wróżyć niczego dobrego - westchnął Radogast.
- Panie! - krzyknęłą dziewczyna jeszcze w galopie. - Garlanie od wschodu!
Benen i Radogast spojrzeli we wskazanym przez nią kierunku. W tym momencie na szczycie drugiego wzniesienia pojawili się odziani na biało, w kolorze Garlandu, rycerze.
- Kilka dziewcząt odłączyło się od drużyny, by zrobić zwiad od wschodu. Wówczas ich zauważyły.
- Ilu?! - zapytał Radogast.
- Na pierwszy rzut oka wydaja się, że niewielu. Może dziesięciu? Ale to podejrzanie mało...
Benen przestał słuchać. Oddziały w dolnej części zbocza, tam gdzie była Lawena, nie zauważyły jeszcze Garlan, ale była to już tylko kwestia sekund.
- Przygotuj ludzi! - krzyknął do Radogasta i puścił się galopem w dół wzgórza.
- Dokąd ty...? - Radogast przerwał w pół zdania, gdyż w tym momencie zauważył białego jeźdźca, który przedarł się przed hillońskich strażników i pogalopował w stronę zebranych na wzniesieniu Garlan...

                                                                                      ***

 Lawena zdawała już sobie w pełni sprawę, że jej spotkanie z Benenem ani przez moment nie było przypadkiem, że jego wyprawa do Garlandu miała na celu jedno; porwanie Księżniczki. Skąd jednak wiedzieli, że Ansgar nie tylko połknie przynętę 'na czarodzieja', ale również wyśle po niego swoją córkę? Jak udało im się to wszystko zaaranżować?
Pytania te dręczyły ją nieustannie. Jednocześnie nie mogła opędzić się od myśli o ojcu. Co by pomyślał, gdyby zobaczył ją teraz; z podbitym okiem, otoczoną przez hillońskich rycerzy. Z pewnością byłby oburzony, że jeszcze nie podjęła próby ucieczki. Gdy o tym pomyśleć, samą Lawenę to również wielce drażniło. Czemu wciąż siedziała w tym siodle, prowadzona przez Hillan nie wiadomo dokąd, jak głupia owca. Dobrze wiesz dlaczego, tłumaczyła sobie w duchu. W chwili, gdy podejmie próbę ucieczki, chciała być pewna, że będzie mieć siłę, nie tylko by zbiec, ale również by dotrzeć z powrotem do Garlandu. Miała wrażenie, że Benen przeczuwa jej zamiary, co nie ułatwiało zadania.

Trzy KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz