Rozdział dwudziesty trzeci - Ponowne spotkania

229 22 2
                                    

Benen siedział na łóżku Księżniczki i patrzył jak śpi. Tym razem naprawdę czuł się podle na myśl, że zniweczył jej nadzieje na ucieczkę i powrót do Garlandu. Wiedziałby jak sobie poradzić z wściekłością Laweny, ale ten histeryczny śmiech zupełnie zbił go z tropu.
Hillmar naprawdę musiał zajść jej za skórę. Niechętnie wstał i wyszedł z komnaty. Czas porozmawiać z ojcem.

Ruszył do sypialni Hillmara i znalazł go zapatrzonego w ciemność za oknem.
- Znaleźliście ją? - Król zapytał chłodno, nie odwracając się. Zapewne myślał, że to Radogast lub jeden z jego ludzi.
- Tak, ojcze. Próbowała uciec kamiennymi schodami...
Hillmar obrócił się uradowany.
- Benen! - Ruszył do syna z otwartymi ramionami. - Zaczynałem się już poważnie niepokoić. - Przytulił Księcia. - Słyszę też, że przybyłeś w samą porę, by powstrzymać naszego gościa...?
- Co jej powiedziałeś, ojcze? - Benen spytał, jakby mówił do dziecka.
- Coż, po prostu przyznałem, że nazbyt cenię sobie jej towarzystwo, by się z nią teraz rozstawać. - Gdy Benen nie odpowiedział, a tylko przyglądał mu się niezadowolony, Hillmar dodał - Tak naprawdę, synu, ona nie jest jeszcze gotowa. Jedyne o czym teraz myśli to skonfrontować z ojcem wszystkie historie, które tu od nas usłyszała. Ona nie może jechać do Garlandu i pytać Ansgara o zdanie! Ma tam jechać, by powiedzieć 'dość' wojnie, by ją zakończyć!
- A cóż to za różnica?
- Różnica jest taka, że pierwsze podejście skazane jest na porażkę, drugie ma szanse na powodzenie...
- Chyba zbyt dużo od niej oczekujesz, ojcze...
- Nie, nie oczekuję zbyt dużo - kontynuował Hillmar pewny swego - Księżniczka musi tylko zrozumieć, że ma prawo, ma siłę to 'dość' powiedzieć.
Benen pokręcił zmęczony głową. Coraz trudniej było mu zrozumieć i zaakceptować podejście ojca.
- Wiesz, co mi dzisiaj powiedziała? Zagroziła, że rzuci się w przepaść z tarasu swojej komnaty.
Hillmar zniecierpliwiony machnął ręką, ale po chwili spojrzał badawczo na syna.
- Wierzysz w to?
- Tak - westchnął Książę. - Ona chce być wolna i wiem, że sięgnie po tę wolność w każdy możliwy sposób. Już wie, że nie ucieknie, więc...
- Cóż, w takim razie przyjechałeś w samą porę. Dopilnuj, by nie szukała tej wolności na dnie przepaści. - Zdawało się, że tymi słowami Hillmar chce zakończyć rozmowę.
- Ojcze! - Benen stracił cierpliwość. - Z jednej strony oczekujesz od Laweny, że zrozumie swoją siłę i zakończy wojnę, ale z drugiej nie traktujesz jej poważnie, nie szanujesz jej potrzeb!
- Jak widać od tego mam ciebie - Hillmar skwitował ze swoim czarującym uśmiechem.
- Daję ci tydzień, ojcze. Potem zabieram ją do Garlandu! - Benen miał dość gierek. Ruszył do drzwi, nie chcąc już tracić czasu na czcze rozmowy.
- Benenie, nie zrelacjonowałeś mi przebiegu wizyty w Bronon!
- Porozmawiamy o tym jutro - odrzekł Książę, zamykając za sobą drzwi.

Uszedł zaledwie kilka kroków od sypialni ojca, gdy prawie zderzył się z Radogastem.
- Gdzieś ty ją znalazł?!
- Mnie również miło cię widzieć, Radogaście - westchnął Benen.
- I gdzie zgubiłeś cały oddział? - kontynuował przyjaciel, zupełnie ignorując powitanie Księcia.
- Jak zapewne zdążyłeś zauważyć, pobyt w Bronon nieco się nam przedłużył... - Benen zaczął opowiadać, jednocześnie szedł dalej. Nic nie jadł i nie pił od wielu godzin. Zamkowa kuchnia była więc teraz jego celem. - Wiedziałem, że Lawena dotrzyma danej mi obietnicy i nie ucieknie przez cztery tygodnie, ale wiedziałem też, że nie poczeka ani minuty dłużej. - Spojrzał przez ramię na przyjaciela. - Zdaje się, że ty łudziłeś się, iż Księżniczka będzie grzecznie czekać na mój powrót...
- Jeśli mam być szczery, to planowałem podwoić liczbę jej strażników, ale dopiero od jutra - przyznał skruszony.
- Hmm - skwitował Benen. - Ja w każdym razie zostawiłem cały oddział za sobą. Są jakiś dzień drogi stąd. Jechałem na złamanie karku, by dotrzeć tutaj przed upływem ustalonego z Księżniczką terminu.
- Skąd wiedziałeś, którędy ucieknie?
- Instynkt... - szepnął Benen.
- Wygląda na to, że w przypadku Księżniczki Laweny twój instynkt nigdy cię nie myli...
Benen nic nie odpowiedział. Nie zamierzał drążyć tematu. Sam jednak zauważył, już jakiś czas temu, że z łatwością potrafi odgadnąć myśli Laweny, a nawet jej położenie. Jakby łączyłą ich jakaś niewidzialna nić...
- A jak rozmowy z Radą? - zagadnął Radogast, gdy dotarli do kuchni. Nalał sobie od razu wina i zadowolony zasiadł do stołu. Widząc zdziwioną minę Księcia, odparł - cała ta pogoń za Księżniczką kosztowała mnie sporo energii.
Benen tylko pokręcił z niedowierzaniem głową, starając się powstrzymać uśmiech.
- Rada z Bronon zgodziła się nas wesprzeć, jeśli będzie taka potrzeba...
- Dlaczego słyszę jakieś 'ale'?
- Bo 'ale' jest dość spore... - westchnął Książę. - Nie zgodzili się na oficjalny sojusz Hillonu i Bronon. Twierdzą, że byłoby to równe wypowiedzeniu wojny Garlandowi.
- Z pewnością Ansgar tak by to właśnie odebrał...
- Nie pomógl fakt, iż armia garlandzka wciąż węszy wokół Bronon...
- Hillmar już wie?
- Dowie się jutro. Dla niego i tak główna strategia kręci się teraz wokół Księżniczki...

Trzy KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz