Nie pamiętała jak długo klęczeli tak nad przepaścią. Jak przez mgłę widziała, że Benen podprowadził konia, pomógł jej na niego wsiąść, po czym powoli poprowadził z powrotem do zamku. Ocknęła się, gdy zsiadając z grzbietu zwierzęcia, poczuła tak dobrze znany ból w udzie. Szaleńczy bieg, który okazał się daremny, dał się jej w końcu we znaki.
Tym razem nie protestowała, gdy Książę objął ją w pasie i pomógł wejść do zamku. Czuła pustkę, a zimno, które przenikało jej skórę, powoli zaczynało docierać również do serca. Wiedziała, że następnego dnia zamieni się ono we wściekłość. W tej chwili nie miała jednak siły na tak silne uczucia.
Widząc, że Książę prowadzi ją do jej komnaty, Lawena przystanęła.
- Chcę pójść jeszcze na chwilę do komnaty Duany.
Jeśli zdziwiła go jej prośba, nie dał tego po sobie poznać.
W pokoju dziewczyny Lawena wyswobodziła się z objęcia Benena i rozejrzała wokół. Czuła spojrzenie Księcia na plecach, lecz uparcie je ignorowała. Jej wzrok padł na stół pod oknem. Leżały na nim papier i pióro. Lawena pełna nadziei ruszyła w ich kierunku, lecz po chwili stanęła rozczarowana. Na papierze nie zapisano nawet jednego słowa.
- Oczekiwałaś słów przebaczenia?
- Nie zauważyła jak Benen stanął obok.
- Chyba tak... - szepnęła. - Kilku słów wyjaśnienia...
- Duana nie miała nam czego wyjaśniać i dobrze o tym wiedziała. Ona żyła zawsze według jasnych reguł. Miłość ponad wojnę...
- Miłość to życie... - Lawena dodała zamyślona.
- Życie bez miłości nie miało dla niej sensu. Lasse zginął, więc... Teraz to rozumiem.
Lawena nie odpowiedziała.
- Chcesz przebaczenia Duany? Jest tylko jedna droga - dodał.
Księżniczka ruszyła do wyjścia.
- Wiem - odpowiedziała, ostatni raz omiatając pokój spojrzeniem.
Następnego wieczoru wszyscy mieszkańcy zamku zebrali się na plaży. Wbrew hillońskiemu zwyczajowi, według którego wspólny pogrzeb możliwy jest tylko w przypadku małżonków, Duana i Lasse również mieli zostać pożegnani razem. Na plaży wzniesiono stos, na którym złożono ciała młodych.
Lawena długo walczyła ze sobą i ostatecznie założyła jedyną suknię jaka wisiała w jej szafie. Duana zostawiła ją tam z nadzieją, że Księżniczce znudzą się rycerskie stroje. Patrząc na siebie w lustrze, wyobraziła sobie, co powiedziałaby Duana widząc ją w takim ubraniu. Rzeczywiście wielce musisz gardzić sukniami, skoro dopiero pogrzeb zmusił cię, by jedną założyć, usłyszała jej głos.
Księżniczka zdawała sobie jednocześnie sprawę, że ten ubiór ucieszyłby Duanę. Ostatnie czego pragnęła to zjawić się w stroju wojowniczki na pogrzebie dziewczyny, która gardziła wszystkim co z walką związane.
Barbro jak i wszystkie kobiety z jej oddziału również musiały wyjść z podobnego założenia, gdyż każda z nich założyłą suknię. Był to istny hołd dla młodej dziewczyny.
Zebrani kolejno podchodzili do Duany i Lassego, kładąc na ich ciałach kwiaty lub drobne przedmioty związane z ich życiem. Lawena położyła obok każdego różę, wcześniej zerwaną w zamkowym ogrodzie, z tych samych krzewów, z których jeszcze kilka dni wcześniej zrywała je Duana.
Następnie, według garlandzkiego zwyczaju, nacięła sobie dłoń nożem i pozwoliła spłynąć krwi na ciała zmarłych.
- Zostawiasz w moim sercu część siebie. Zabierz ze sobą część mnie - wyszeptała słowa wypowiadane przez Garlan podczas pożegnania ukochanej osoby.
Lawena już miała odejść, gdy Benen złapał ją za rękę. Wziął od niej nóż i również naciął skórę swojej dłoni. Następnie krwawiącą ręką złapał rękę Księżniczki i powtórzył jej słowa.
- Zostawiasz w moim sercu część siebie. Zabierz ze sobą część mnie.
Krew Benena i Laweny kapała teraz na ciała. Hillanie, mimo że znali ten pogrzebowy rytuał Garlan, sami go nie praktykowali. Lawena rozumiała więc wagę i znaczenie gestu Księcia. Potwierdził pewne porozumienie między nimi, pewien pakt, by zakończyć wojnę. Razem.
Odchodząc od stosu i wtapiając się w tłum zebranych, zerknęła na Króla. Mogła przysiąc, że mimo poważnego oblicza, widzi w jego oczach satysfakcję, a nawet triumf.Starzec dopiął swego, pomyślała, w końcu rozumiem.
Na koniec do zmarłych podeszła Barbro, trzymając w dłoni pochodnię.
- Przez te wszystkie lata... - zaczęła głośno. Wszelkie szepty umilkły. Jedynie morze zdawało się nie przejmować wydarzeniami na plaży. Głos Barbro przebijał się jednak przez nieustanny szum fal. - ...Duana żyła w przekonaniu, że matka nią gardzi, że uważa ją za naiwną. Nie zdążyłam... - Głos załamał jej się na moment. - Nie zdążyłam powiedzieć córce, że od zawsze uważałam ją za silną, od zawsze ją podziwiałam. Duana odważyła się kochać w tych okropnych czasach. Wojna jej nie zdominowała, nie stała się sensem jej życia. Lasse widział to w Duanie od początku i za to właśnie ją kochał.
Drżącą ręką Barbro podpaliła stos i wróciła w szeregi swojego oddziału. Kobiety otoczyły ją instynktownie, jakby starały się ją ochronić przed zimnem, smutkiem i cierpieniem.Teraz one są jej rodziną, pomyślała Lawena i ruszyła z powrotem do zamku.
O poranku, mimo iż zupełnie nie czuła ochoty na spotkanie z Królem Hillonu, Lawena ruszyła korytarzami zamku w poszukiwaniu starca. Postanowiła skonfrontować go z ostatnimi wydarzeniami.
Dość gwałtownie otworzyła drewniane drzwi prowadzące do auli. Z zadowoleniem stwierdziła, że osiągnęła zamierzony efekt. Oczy wszystkich skierowały się na nią. Księżniczka ruszyłą w stronę Hillmara, który gestem dał znać zebranym, by opuścili salę.
Przez moment zastanawiała się, czy przez te wszystkie tygodnie nie powinna była właśnie w ten sposób rozpoczynać wszelkie rozmowy z Królem. Zamiast biernie czekać, aż to on łaskawie znajdzie ją w zamkowej bibliotece. Odepchnęła od siebie te myśli, gdyż nie były już teraz istotne.
- Wyjeżdżam - zaczęła bez ogródek.
- Wiem - odpowiedział spokojnie Król. Ponownie w jego oczach ujrzała ten sam błysk zadowolenia, który tlił się tam również dzień wcześniej.
- Powiedz mi, Hillmarze, czy śmierć Lassego i Duany wywarła na tobie jakiekolwiek wrażenie...?
- Cóż... - Król odparł jakby od niechcenia - wiedziałem, że w końcu zrozumiesz, co należy uczynić, że ujrzysz właściwą drogę.
Lawena pokręciła głową z niedowierzaniem. Uśmiechnęła się smutno.
- Czy tylko tyle warte było dla ciebie życie Duany? A może powinnam zapytać, czy tylko tyle warta jest dla ciebie śmierć Duany!?
- Zginęła w szlachetnym celu! - krzyknął, po raz pierwszy tracąc panowanie nad sobą. - Dzięki tej śmierci w końcu wyraźnie ujrzałaś drogę, którą musisz podążyć. W końcu nie masz wątpliwości!
- Czy naprawdę wierzysz w te brednie?!
Hillmar ponownie przybrał wyraz twarzy miłego staruszka i tylko wzruszył ramionami.
- Nie różnisz się niczym od mojego ojca - wycedziła Lawena, wiedząc, że te słowa zabolą Hillmara. - Swoje plany realizujesz za wszelką cenę, nie licząc się z ofiarami. Skupiając się jedynie na swoich knowaniach, już dawno straciłeś cel z oczu.
Po tych słowach odwróciła się i ruszyła do wyjścia, obok którego, zauważyła dopiero teraz, stał Benen. Niby od niechcenia opierał się o ścianę, ale widziała napięcie w jego postawie. Zapewne i jemu nie spodobały się słowa Króla.
- Wyjeżdżamy jutro z samego rana - Lawena rzuciła jeszcze przez ramię do Króla, na co Książę nieznacznie kiwnął głową.
Benen podszedł do ojca, ale Księżniczka nie chciała słuchać kolejnych dyskusji. Z trzaskiem zamknęła więc drzwi auli i odeszła korytarzem.Po raz pierwszy nie słyszała już za sobą kroków strażników. Po raz pierwszy od dawna nikt jej nie towarzyszył. Wychodząc na zamkowy dziedziniec na moment poczuła się wolna. Na myśl jednak o zadaniu, które stało przed nią, poczuła nowy ciężar. Przygniatał jej serce i myśli, nie pozwalając wydostać się nadziei.
Koniec Części Pierwszej
Z góry dziękuję za głosy :)
CZYTASZ
Trzy Królestwa
Fantasi'Walczycie od tak wielu lat, że już dawno pogubiliście się w swoich motywach i pobudkach. Walczycie tylko po to by walczyć, nie mając już nawet celu przed oczami.' Królestwa Garlandu i Hillonu są w stanie wieloletniej wojny, która pochłania kolejne...