Rozdział trzydziesty piąty - Priorytety

191 16 4
                                    

Ten rozdział dedykuję @Aladynka . Dzięki, kochana, za wsparcie! :)

-------------------------------------------------------------------------------------------

Rzuciła mu groźne spojrzenie. Wbrew temu co powiedziała w namiocie, wyciągnął to, co ich łączyło na światło dzienne. A teraz stał tam na środku naprawdę zadowolony z siebie.

Cóż... zaraz zrzednie mu mina, gdy usłyszy co planuję...
Przez cały czas, gdy przysłuchiwała się dyskusjom w namiocie, Lawena zastanawiała się, kto tak naprawdę dowodzi tymi oddziałami. Czy może uznać siebie za naczelnego wodza? Stwierdziła ostatecznie, że tak. Była wszak córką króla i następczynią tronu. A jeśli to nie było wystarczającym argumentem, to z pewnością żaden z generałów nie zaprzeczy, iż od niej wyszedł pomysł na zakończenie wojny. Gdyby nie jej słowa wypowiedziane do Ansgara w obecności wszystkich zaledwie dzień wcześniej, wielu nie zdecydowałoby się na przybycie tutaj.
Wprawdzie dotychczas dała Haganowi wolną rękę i pozwoliła prowadzić to zebranie, szybko straciła jednak cierpliwość. Nie miała już ochoty się przyglądać. Wiedziała, że musi okazać generałom należny im szacunek, ale postanowiła zachowywać się jak naczelny wódz. Jeśli ktoś się temu sprzeciwi, wtedy dopiero podejmie dyskusję na ten temat.
- Po pierwsze - rozpoczęła głośno - musimy pamiętać, że staniemy naprzeciw Garlan! Naszym priorytetem musi więc być ochrona tych zarówno po naszej, jak i przeciwnej stronie.
- Pani, wszak... - chciał przerwać jej Greger, lecz Lawena uciszyła go, podnosząc rękę.
- Nie jestem naiwna, Gregerze. Wiem, że to wciąż wojna, ale nie będę prowadzić nas ku pokojowi po trupach Garlan!
- Co więc proponujesz, Laweno? - wtrącił Hagan pojednawczo. - Wydaje się, że walka jest nieunikniona.
- Tak w każdym razie musi zakładać Enar... Zapewne ruszy na nas całą siłą. - Widziała, że inni zgadzają się z nią przynajmniej w tej kwestii, gdyż kiwali zamyśleni głowami. - Do konfrontacji musi dojść z dala od zamku. Wówczas otoczymy i rozbroimy oddziały Enara. Jednocześnie mały oddział dowodzony przeze mnie przedostanie się do zamku, by pojmać Króla.
- Otoczyć i rozbroić oddziały Enara? - Greger nawet nie ukrywał wątpliwości. - Wszak nawet jeśli dołączą do nas kolejni generałowie, nie zdołamy otoczyć przeciwnika, na dodatek nie roniąc przy tym ani kropli krwi...
- My nie zdołamy ich otoczyć, to prawda - odpowiedziała spokojnie Lawena - ale dla Księcia Benena nie będzie stanowić to problemu.
Wszyscy zwrócili się ku Benenowi, któremu rzeczywiście zrzedła mina. Lawena zdawała sobie doskonale sprawę, jaki jest jego stosunek do prowadzenia wojny za pomocą magii. Uważała jednak, że w obecnych okolicznościach, samopoczucie Księcia nie jest priorytetem.
- Widziałeś co potrafi - zwróciła się do Hagana, widząc jego zamyśloną minę. Znała to spojrzenie; Hagan już układał plan.
Nie odpowiedział jej. Jedynie pokiwał głową
- Książę Benen - Lawena zaczęła tłumaczyć pozostałym, widząc ich zdziwione oblicza - ma umiejętność... hmmm jakby to powiedzieć... stworzenia skalnej ściany tam, gdzie jej normalnie nie ma.
- Będziemy rozbrajać ich po kolei - snuł Hagan. - Uwięzimy oddziały w kamiennej pułapce, a potem rozbroimy... Ten twój bezkrwawy przewrót może się udać...
- Czy ja mam tutaj coś do powiedzenia? - przerwał im rozdrażniony Benen.
- Obawiam się, że nie - szczerze odpowiedział Hagan, a Lawena pokręciła głową na potwierdzenie tych słów.
- O niczym innym nie marzę jak stanąć do walki z Enarem, a wy... - zaczął Benen.
- Od Enara będziesz się trzymał z daleka! - przerwała mu Lawena stanowczo.
- Słucham?
- To musi być nasz kolejny priorytet! - dodała łagodniej, widząc zdenerwowanie na twarzy i w postawie Benena. - Przepraszam, Książę, ale jeśli chcemy mieć szansę na zwycięstwo, musimy zapewnić ci bezpieczeństwo. Nie możesz zostać schwytany. - Starała się, by jej głos brzmiał sucho, bez emocji, ale nie była pewna czy jej się to udało. Zwróciła się na powrót do generałów - to właśnie mocy Księcia pragnie mój ojciec. Jeżeli Benen ponownie wyląduje w lochu, możemy być pewni, że w najlepszym przypadku po prostu go zabiją... w najgorszym użyją gróźb, szantażu i tortur, by wydobyć z niego tę moc i ją wykorzystać przeciwko nam, przeciwko Hillonowi, przeciwko każdemu, kto stanie im na drodze.
- Ależ to chyba lekka przesada, Księżniczko! - Benen pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Obawiam się, Książę, że Lawena może mieć rację. Jakkolwiek źle to zabrzmi, jesteś bronią. Nie możemy pozwolić na to, by ta broń wpadła w niewłaściwe ręce.
- Czy wy dwoje kiedykolwiek się ze sobą nie zgadzacie!? - rzucił Benen już całkowicie wytrącony z równowagi.
- Haganie, Księżniczko - wtrącił zniecierpliwiony Greger - czy wtajemniczycie nas w końcu w te potężne moce Księcia? Zdaje się, że niewielu było ich świadkiem, więc trudno mi uwierzyć... - przerwał, gdyż ziemia w namiocie zadrżała.
Przed Gregerem wyrosła skalna ściana tak dobrze znana Lawenie.
- Skończyliśmy na dzisiaj - rzucił sucho Benen, ruszając do wyjścia. - Wiecie, gdzie mnie znaleźć. - Machnął jeszcze ręką, jakby na pożegnanie, i ściana zniknęła.
Lawena położyła rękę na ramieniu zszokowanego Gregera i lekko je ścisnęła.
- Późno już... Dokończmy tę dyskusję jutro z samego rana.

Trzy KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz