Miran czuł rozczarowanie. Przybył do Garlandu, by zabijać Garlan, a teraz mówią mu, że nie może wyciągać miecza? Bzdura! pomyślał. Już ja znajdę sposób, by umoczyć miecz w garlandzkiej krwi.
Wiedział, że sojusz z Hillonem przeciw Garlandowi to szansa dla niego. Nie tylko by się wykazać, ale również by zrobić kolejny krok w stronę swojego celu; obalenia Rady. Bronon to królestwo, przeto powinno posiadać Króla. Dążył do tego jego ojciec, a teraz również Miran, od chwili, gdy dorósł i zrozumiał jak skostniała jest Rada Trzeciego Królestwa...
Kolejnym rozczarowaniem była Księżniczka... Już widział ją jako przyszłą królową Bronon, ale reakcja Księcia Hillonu była jednoznaczna. Rycerzyk niezaprzeczalnie czuł do niej miętę. Miran łudził się przez chwilę, że może to jednostronna sprawa, ale widząc ich wymianę zdań poprzedniego wieczoru, wyczuł wyraźne napięcie między tą dwójką. Widać było, że Księżniczka nie pozostawała obojętna na wdzięki Hillończyka.Cóż... Księciu może się zawsze zejść podczas konfrontacji z Garlandem, pomyślał i uśmiechnął się do swoich myśli. Może Księżniczka to jeszcze nie taka stracona sprawa...
Jego wojsko jechało na czele pochodu wraz z oddziałami Gregera. Miran zauważył w pewnym momencie kątem oka, że stary generał kieruje ku niemu konia.
- Dotarły do nas właśnie wieści!
Miran słyszał podniecenie w głosie Garlandczyka, ale sam z ociąganiem i pozorną obojętnością zwrócił się ku mężczyźnie. Owszem, sam również czuł ekscytację, ale nie zamierzał tego okazywać. Uniósł brew w oczekiwaniu.
- Wojsko Króla Ansgara wyruszyło z zamku. Dotrą na miejsce później niż my...
- Ale?
- ...ale należałoby przyspieszyć. Potrzebujemy czasu, by się przygotować i zająć odpowiednie miejsce w wąwozie - dodał Greger.
- Ależ prowadź, Generale. Obecne tempo i tak zdawało się moim rycerzom... powolne.
Greger przytaknął i odjechał bez słowa, kierując się na czoło pochodu.
Nie znosił tego czekania. Zajęli pozycje już dwie godziny temu i teraz stali pod lasem bezczynnie. Buty zdążyły mu już przemoknąć!
Greger ze swoim oddziałem weszli w las, by zbliżyć się do wąwozu od Południa. Część Bronończyków podążyła za nim, ale większość, wraz z samym Miranem, została w obwodzie. Właśnie zamierzał popędzić konia, by z nudów przejechać się wzdłuż lasu, gdy zauważył jeźdźca pędzącego od Zachodu. Ruszył ku niemu pospiesznie.
- Zbliżają się, Panie! - zawołał zziajany młodzian. - Są o ćwierć staji stąd.
Miran nie odpowiedział. Skinął na jednego ze swoich ludzi. Rycerz zeskoczył z konia i popędził w głąb lasu, by, zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami, dać znać Gregerowi.
- Wracaj teraz do swoich, chłopcze - rzekł do jeźdźca. - Mój człowiek pojedzie z tobą i wróci do nas, jak tylko osaczycie wojsko Ansgara...
- Tak, Panie!
- ...lub jeśli sobie nie poradzicie - dodał już do siebie, gdy chłopak odjechał.Jakże liczył na niepowodzenie oddziałów Generała Brana! Miał on za zadanie zamknięcie wejścia do wąwozu, jak tylko rycerze Ansgara znajdą się w pułapce. Miran zdawał sobie sprawę jak wiele rzeczy może się nie udać w tak skomplikowanym planie. Podczas gdy Księżniczka naiwnie oczekiwała, iż jej rodacy zwyczajnie wejdą w pułapkę i dadzą się otoczyć jakimś kamiennym murem! Z pewnością będzie trzeba im w tym pomóc. I to zamierzał właśnie uczynić Miran. Wszak należy sobie pomagać! pomyślał ze złośliwym uśmiechem.
Godzinę później usłyszał krzyki i zgiełk dochodzące ze strony północnej, z wąwozu. Czyżby ci durni Garlanie wleźli w sidła bez stawiania oporu!? Niech ich Larna pochłonie! Wściekły zacisnął zęby. Wyglądało na to, że udział Bronon w tej ofensywie rzeczywiście zakończy się na poniżającym postoju pod lasem.
Już miał rzucić siarczyste przekleństwo, gdy od Zachodu zauważył swojego rycerza pędzącego ku nim z mieczem uniesionym nad głową. To był ich znak.
- Wiecie co macie robić! - rzucił do swoich dowódców, a sam puścił się galopem na spotkanie z jeźdźcem. Stu najlepszych ludzi podążyło za nim. Tysiąc rycerzy bronońskich pozostało pod lasem, by wspierać Gregera. Nikt nie zauważy, że zaledwie setka odłączyła się, by ruszyć na Zachód.
Czuł, że to jest ten moment, że w końcu będzie mógł zemścić się za lata gnębienia, wymuszania i poniżania jakie Bronon zaznało od Garlandu, od Ansgara. Nie odpuści dopóki przynajmniej kilka kropel garlandzkiej krwi nie splami jego stroju.
Nie musiał długo czekać na realizację tego pragnienia. Tak, jak oczekiwał, oddziały Ansgara, które zamykały pochód, nie dały się tak łatwo osaczyć w wąwozie. Widać było, że zwietrzyli podstęp zbyt późno, nie poddawali się jednak bez walki.
Oddział Generała Brana zdawał się spełniać rozkaz Księżniczki, by nie przelewać krwi rodaków. Walczyli niezdarnie i ociężale.
- Na co czekacie! - zawołał Miran w galopie. - Brońce swojego Królestwa i swojej przyszłej Królowej!
Nie czekając na ich reakcję, wjechał pomiędzy rycerzy Ansgara tnąc mieczem, gdzie popadło. Wyglądało na to, że Bran i jego ludzie wybudzili się z marazmu, gdyż zauważył, że walka rozgorzała z większą siłą. Nie był pewny czy to jego słowa tak podziałały na rycerzy, czy jego czyny. Zupełnie go to nie interesowało. W końcu dostał to, czego chciał; garlandzcy rycerze na wyciągnięcie miecza.
Zanim zrozumiał, że jego metoda ataku na 'gdzie popadło' nie do końca się sprawdza, ktoś ściągnął go z konia. Na szczęście upadł dość zgrabnie, lądując na jednym kolanie. Dzięki temu był w stanie na czas odskoczyć z dala od spadającego na niego garlandzkiego żelaza. Garlandczyk ciągnięty siłą własnego uderzenia, stracił równowagę. Miran wykorzystał to, tnąc go błyskawicznie w bok szyi. Krew trysnęła na strój Bronończyka, co wywołało szeroki uśmiech na jego twarzy. Nie czekał aż przeciwnik upadnie, od razu ruszył na następnego.
Teraz walka trwała już w najlepsze; oprócz ludzi Generała Brana, również jego rycerze wydawali się w pełni zaangażowani w zaganianie Garlan do wąwozu. Ci, początkowo oporni, teraz zaczynali się wycofywać, nie podejrzewając zapewne, co dzieje się w wąwozie.
Wtem dało się słyszeć jakby łomot. Miran zepchnął właśnie kopnięciem kolejnego trupa ze swojego miecza i spojrzał na Wschód. Początkowo nie był pewny co widzi, ale szybko zdał sobie sprawę, że właśnie realizuje się plan Księżniczki i Księcia; wokół wąwozu wyrastały skalne ściany. Większość wojsk Ansgara została właśnie za nimi zamknięta.
Miran wyszczerzył się złowrogo do garstki Garlan, którzy pozostali po złej stronie ściany.
CZYTASZ
Trzy Królestwa
Fantasy'Walczycie od tak wielu lat, że już dawno pogubiliście się w swoich motywach i pobudkach. Walczycie tylko po to by walczyć, nie mając już nawet celu przed oczami.' Królestwa Garlandu i Hillonu są w stanie wieloletniej wojny, która pochłania kolejne...