Rozdział 26

6.9K 203 114
                                    

Z każdym kolejnym dniem było ze mną coraz gorzej. W dzień miałam wszystko w dupie, jednak w nocy powracałam dawna ja. Płakałam i byłam wtedy tą starą Veronicą, która nikt od dawna nie zna. Ale nie ma co się dziwić, wciąż nie mogłam się pogodzić z tym, że Liam nigdy nie będzie mój. Żadnej dziewczynie na moim miejscu nie byłoby do śmiechu. Chciałam jednocześnie widywać go codziennie jak i w ogóle się z nim nie spotykać. Za każdym razem kiedy spojrzę na niego i Rose, dostaję bolesny cios. Ale spokojnie, nauczyłam się już udawać i nawet nikt tego nie zauważa. Ponieważ przez cały dzień wszystko dusiłam w sobie, dopiero w nocy wszystko mi się przypominało. Każdy jego pocałunek, dotyk i uśmiech, ale niestety przypominał mi się także obraz jego i Rose, który tak okropnie bolał. Jest dopiero marzec, a ja czuję się jakby był już maj. Wszystkie dni mi się dłużyły, na dodatek nie chodziłam do szkoły i dopiero teraz ją doceniłam.

Spotykałam się z Liam'em niemal codziennie. Namawiałam Adama, żeby to Chris mnie uczył mnie strzelać, ale bezskutecznie. Miałam już dość patrzenia na Liam'a, tym bardziej codziennie. Dzisiaj miałam mieć z nim pierwszą lekcję, dlatego musiałam wstać już o 7. Chłopak miał po mnie przyjechać o 9, więc na spokojnie zjadłam śniadanie i się umyłam. Założyłam czarne dresy i czarny crop top, na to zarzuciłam tego samego koloru rozpinaną bluzę. Nie pamiętam kiedy ostatni raz ubierałam się na ciemno. Zawsze, ale to zawsze w mojej stylizacji musiał być jakiś inny kolor. Może łapała mnie depresja?

-Zaraz wychodzę-krzyknęłam do Adama ubierając trampki.

-W razie czego dzwoń, to po ciebie przyjadę-odpowiedział mężczyzna.-Mam nadzieję, że nie strzelisz w jakiegoś przechodnia. Nie chcę mieć problemów. Powiedział rozbawiony, a ja przewróciłam oczami.

-Haha bardzo śmieszne-powiedziałam sarkastycznie.-Idę już, Liam przyjechał. Na razie!

Krzyknęłam zamykając drzwi. Na podjeździe zobaczyłam czerwoną Teslę, a za kierownicą dobrze znanego mi bruneta. Zdziwiłam się, ponieważ tych aut ma chyba z 10. Wsiadłam do samochodu bez słowa i zapięłam pasy. Chłopak patrzył na mnie wyczekująco, ale to zbyłam. Bez przesady, nie będę zawsze się z nim pierwsza witała.

-Hej Veronico-mruknął seksownie nawilżając swoje usta.-Ładnie dziś wyglądasz. Uśmiechnął się prowadząc auto.

-No ty niestety dziś nie-zażartowałam i poprawiłam swoje włosy w lusterku. Tak naprawdę Liam zawsze dobrze wyglądał, ale nie chciałam w jakikolwiek sposób pokazywać, że mi się podoba albo coś w tym stylu. To było wiadome, że nie jestem w jego typie, dlatego jego komplementy nic totalnie dla mnie nie znaczyły. W końcu za dwa miesiące bierze ślub z Rose, na którym będę niosła walone obrączki... Wciąż nie mogłam zrozumieć dlaczego traktują mnie jak jakieś dziecko. To prawda od zawsze o tym marzyłam, ale jeszcze nigdy w życiu nie widziałam 19 latki niosącej obrączki.

-Boisz się?-zagadał mnie brunet.-Wiesz, strzelać pierwszy raz z broni.

-A ty się bałeś?-zapytałam, na co pokręcił przecząco głową.-To czemu ja niby miałabym się bać?

-Nie wiem-odpowiedział rozbawiony.-Może dlatego, że jesteś babą? Spojrzałam na niego zirytowana, a Liam się głośno zaśmiał.

-Zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni-oznajmiłam pewna siebie.-Zdziwisz się kiedy za parę lat to ja zajmę twoje miejsce. Uśmiechnęłam się i cmoknęłam w powietrze.

-Nikt nie zajmie mojego miejsca skarbie-parsknął po czym spojrzał na mnie kątem oka.

Po chwili stanęliśmy w środku lasu. Dojeżdżaliśmy tu z 15 minut, więc to miejsce na pewno jest bezpieczne, a szansa jest zerowa, aby spotkać tu kogoś nieznajomego. Oboje w tym samym momencie wyszliśmy z samochodu, a zapach lasu wdarł mi się do nozdrzy. Od razu przypomniały mi się czasy kiedy niegdyś byłam małą dziewczynką i codziennie jeździłam do lasu razem z tatą. Kiedy byłam smutna lub zła, las zawsze mi pomagał.

Mój kochany dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz