9.Korepetycje u dupka*

9K 239 47
                                    

Minął już miesiąc od wypadku Chrisa. Po nim, wrócił do domu, na szczęście tym razem do naszego. Bardzo cieszyłam się z tego powodu, ponieważ wiedziałam, że tutaj będzie na pewno bezpieczniejszy. Wciąż mimo to, byłam ciekawa co się takiego stało, że wyszła aż taka awantura, jednak nie chciałam być wścibska, dlatego już nawet o to nie pytałam. Wiedziałam, że była to tylko sprawa pomiędzy nimi i nie powinnam się w ogóle wtrącać.

-Cześć Veronica-przywitał się Chris, stojąc w drzwiach wraz z rodzicami dopiero po powrocie ze szpitala. Lekarze mówili nam, że przez najbliższe miesiące czekała go długa rehabilitacja, dlatego będziemy musieli go dokładnie obserwować, aby czasami się gdzieś po prostu nie wymknął. Choć to nawet nie było wykonalne, ponieważ z kulami mu się trudno chodziło, a co dopiero bez. 

-Witaj w domu Chris-uśmiechnęłam się, a po chwili go przytuliłam. Myślałam, że przywita mnie tak samo, jednak chłopak niechętnie odwzajemnił mój uścisk i szybko się z niego wyrwał.

Dobrze wiedziałam co teraz na mnie czekało. Z pewnością będę teraz musiała mu służyć na każdym kroku, przynosić każdą rzecz, o którą mu poprosić i we wszystkim pomagać. Na samą myśl miałam już tego dość. Już widziałam jak Christopher będzie z radością patrzył na mnie w wersji sprzątaczki. Ale obiecuję, że jeśli za bardzo mnie zdenerwuje, to walnę mu miotłą w tą złamaną nogę.

Mama z Adamem musieli szybko wrócić do pracy, więc zostałam skazana na wzięcie jego walizki i zaopiekowaniem się jego samym. Dlatego złapałam go pod ramię i jakimś cudem wprowadziłam go na górę. Nawet nie wyobrażałam sobie ile ten byk do cholery ważył. Był naprawdę ciężki przez jego wzrost. A ja biedna musiałam go dźwigać na górę...

-Czyli co, teraz będziesz mi musiała służyć młoda-uśmiechnął się chytrze. Oczywiście musiał mi o tym wspomnieć, bo bez tej informacji bym na pewno nie przeżyła.

-Kiedyś to ty mi będziesz służył debilu-parsknęłam, na co Chris się zaśmiał.

Po wielu męczących minutach, udało nam się wejść wreszcie do pokoju Christophera. Odprowadziłam chłopaka wprost do łożka, a jego bagaż odłożyłam obok. Miałam już stąd wyjść, ale chłopak się nagle odezwał.

-Mogłabyś mi przynieść obiad?-zapytał, udając poszkodowanego.-No wiesz.....Nic nie jadłem z samego rana....Jestem bardzo bardzo głodny.

-Jasne Chris-uśmiechnęłam się sztucznie, a następnie wyszłam z pokoju, tylko po to aby z powrotem do niego wejść z obiadem.

***
Był nieszczęsny poniedziałek, a ja siedziałam na okropnie nudnej lekcji matematyki. Matematyka nie była niestety moją mocną stroną. Miałam z niej same pały, czasem się zdarzały dwóje. Mówiąc czasem, mam na myśli prawie nigdy. Siedziałam zawsze na tej lekcji z Alice, która w porównaniu do mnie, była bardzo dobra z matematyki, a w sumie to nawet z każdego przedmiotu. Jak mi mówiła, zawsze miała na koniec roku czerwony pasek i co jakiś czas dostawała nagrody pieniężne. Moja mądra kujoneczka...

-Panno Veronico, kolejna jedynka-parsknęła nauczycielka i położyła sprawdzian na mojej ławce.-Zostajesz u mnie po przerwie.

-A po tobie Alice....spodziewałam się czegoś o wiele lepszego-wydukała chłodno, zostawiając sprawdzian przed dziewczyną, po czym odeszła. Spojrzałam od razu na Alice, która wyglądała na bardzo załamaną. Dla mnie 2 była wybawieniem, jednak dla niej było to coś o wiele gorszego.

Mój kochany dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz