Pożegnałam się ze wszystkimi po kolei i ruszyłam w stronę do domu. Przeszłam kilkadziesiąt metrów, lecz nagle moją uwagę przykuł uwagę jakiś czarny samochód, który zatrzymał się obok mnie. Pierwszą osoba jaka przeszła mi przez głowę to ten chłopak z wczoraj, ponieważ jego auto miało taki sam kolor jak to. Może za bardzo panikowałam, ale cóż, podejrzewam, że będę miała już traumę z czarnym autem do końca życia. Na szczęście mogłam odetchnąć z ulgą, ponieważ zza szyby wyłonił się Blake, którego poznałam dzisiaj w szkole. Posiadał on również czarny samochód, ale tym razem był to SUV.
-Jak chcesz, mogę cię podwieźć-odchrząknął chłopak.-Mieszkam niedaleko.
Jak najbardziej zgodziłam się na podwózkę, dlatego bez zastanowienia wsiadłam do pojazdu. Jedyną rzeczą, która była niewyjaśniona to to, skąd on wie gdzie ja w ogóle mieszkam. Wiem, że właśnie w tym momencie łamałam obietnicę Chrisa, ponieważ umówiłam się z nim, że tylko on będzie mógł podwozić mnie do szkoły. Ale to nic takiego, bo przecież ze szkoły muszę sama wracać, więc po części można powiedzieć, że nie łamię tego zakazu.
-Skąd wiesz gdzie mieszkam?-zapytałam zmieszana, po tym jak zamknęłam drzwi od samochodu.
-Christopher to mój dobry kolega-odrzekł.-Pozdrów go tak w ogóle.
To wytłumaczenie było naprawdę dziwne. Przecież Christopher nawet nie chciał się do mnie przyznawać, to skąd niby jego kolega o mnie wie? Zignorowałam to i nie wgłębiałam się już w ten temat, przez co nastała cisza. Słychać było tylko muzykę z radia, która idealnie zagłuszała tą niezręczną ciszę. Spojrzałam na Blake'a, który jak na swój wiek wyglądał bardzo poważnie. Kierując auto to już w szczególności. Jego ostre rysy twarzy, sińce pod oczami sprawiały, że wyglądał jakby był starszy o dobre 5 lat.
-Jesteśmy-odrzekł kiedy już znaleźliśmy się pod moim domem, który o dziwo wiedział gdzie jest. Ale po prostu to zignorujmy. To nic takiego, już nie jest w stanie przebić sytuacji, która miała miejsce wczoraj.
-Dziękuję, jestem ci niezmiernie wdzięczna-uśmiechnęłam się na co zareagował tylko prychnięciem, dając mi znak, że to nic takiego.-To do zobaczenia w szkole!
Wyszłam z auta i weszłam szybko do domu. Ściągnęłam swoje czarne vansy i usiadłam przy stole, na którym był już naszykowany ogromny obiad dla mnie i dla Christophera. Oczywiście każdy posiłek dla nas był przygotowywany przez naszych prywatnych kucharzy, ponieważ i Adam i moja mama siedzieli całe dnie w pracy.
-Hej-przywitał się Christopher.-Kto to był?
-Ale kto?-zapytałam.
-No ten kto cię przywiózł-odpowiedział Christopher, po czym zjadł kawałek mięsa.
-Ah tak, to Blake, kazał cię niby pozdrowić-uśmiechnęłam się. Nawet nie wiem, czemu się do niego w ogóle uśmiechnęłam, ale przyznam, że na ten moment dobrze się pomiędzy nami układa. Sądzę, że mimo wszystko możemy być naprawdę zgranym rodzeństwem.
-Czym się zajmujesz?-zapytałam tak o z ciekawości, aby zacząć z nim jakąkolwiek rozmowę. W sumie chciałam zadać to pytanie od naszego pierwszego spotkania, ale jednak jego wielkie ego mi na to nie pozwoliło. Zastanawiało mnie to co on w ogóle robi w życiu, no bo skoro nie chodzi do szkoły to na pewno coś musiał robić. Przecież na pewno nie utrzymywał go tylko Adam.
-To, że zapytałem cię o jedną jedyną rzecz wcale nie znaczy, że nasze wcześniejsze zasady nie są aktualne-burknął zirytowany. I właśnie takich typów ludzi nie rozumiałam. Mogą być jednocześnie naprawdę w porządku jak i zachowywać się jak chamy.
-Ja też odpowiedziałam przed chwilą na twoje pytanie, więc liczę tak samo jak ty na twoją odpowiedź-warknęłam. To idealna pora, aby nauczyć tego dupka dobrych manier. Musiałam mu udowodnić to, że nie jest wcale żadnym bóstwem i że wcale nie może robić co mu się żywnie podoba.
CZYTASZ
Mój kochany dupek
Любовные романы"-Kim ty jesteś?-zapytałam.-Skąd ty tyle wiesz?" "-Niestety nie mogę ci powiedzieć-odpowiedział. A po chwili poczułam już tylko jego usta" Veronica Farrow to z pozoru grzeczna dziewczyna. Ma 18 lat i wiedzie spokojne życie do czasu kiedy pewnego dni...