Ile tych znaków? Czyli o objętości ;)

3.1K 93 52
                                    

Otóż, Kochani, najważniejszy jest UMIAR. 

Łatwo powiedzieć. Mój debiut liczył sobie 860k znaków ze spacjami. Powieść POTWÓR. 

Najlepsza objętość przeciętnej powieści, to (wg wydawnictw) 370-400k. To taka idealna objętość, nie za dużo, nie za mało. Czytelnik ma w ręce fajną książkę, nie cieniutką, nie cegłę. 

Jak się te znaki liczy i o co w tym chodzi? 

Znaki ze spacjami liczy Word. Nie musicie sami ;) Znaki łączy się po 40.000 i te 40k to tak zwany arkusz wydawniczy. Wychodzi na to, że ulubiona objętość wydawnictwa, to właśnie 10 arkuszy wydawniczych. No góra 12. 

Czemu nie więcej? Przecież IM WIĘCEJ, TYM LEPIEJ? 

Nie zawsze. 

Wyobraźcie sobie, że jesteście wydawcą. Dostajecie propozycję od debiutanta. Powieść ma objętość 20 arkuszy (800.000 znaków ze spacjami), a na dodatek jest I tomem cyklu. I co taki wydawca ma zrobić? Jasne jest, że wydawanie debiutanta to RYZYKO. Jeśli wysłaliście potwora (800k), ryzyko wzrasta podwójnie. A kiedy POTWÓR ma kontynuację, jeszcze większe. 

Skąd to RYZYKO? Chodzi o kasę. O pieniądze wydane na redakcję, korektę, łamanie, wydruk, magazynowanie, transport itd. Im książka grubsza, tym wyższe koszty, a zarobek prawie taki sam, ponieważ tak już jest, że książka o objętości 800k, będzie kosztowała prawie tyle samo, ile książka o objętości 400k. Na przykład: "Płatki wspomnień" 760k znaków, cena okładkowa 39,90zł. , a "Zapomnij, że istniałem" 530k, cena okładkowa 37,90, czy też mój bestseller "Najlepszy powód, by żyć" 420k, cena okładkowa bodajże 34,90zł. Różnice cenowe NIEWIELKIE, nakłady pracy (mojej, redaktorów, korekty, składacza) PODWÓJNE przy objętości 760k.

Dlatego NIE opłaca się (nikomu) wydawanie książek o objętości powyżej 12 arkuszy wydawniczych (480k).  NIKOMU. Ani Wam, ani wydawnictwu. To jak w tej reklamie, że koszty ubezpieczenia są mniejsze o połowę. Kojarzycie? Taka ładna brunetka w niebieskiej kiecce nawija, że niektórzy kierowcy to frajerzy i płacą wielkie hajsy za polisę, a inni O POŁOWĘ mnie. No właśnie, kiedy wyślecie powieść mniejszą O POŁOWĘ (od potwora), zarobicie tak samo dobrze, jak ci, którzy wysłali powieść kobyłę. A Wasz wydawca wyda O POŁOWĘ mniej na redakcję, korektę, łamanie, druk etc. 

Powiecie: "ale są takie grubasy!" 

Pewnie, że są i doskonale się sprzedają. Mało tego, bywa, że to serie, a każda kolejna część jest grubsza od poprzedniej (patrz saga OBCA Diany Gabaldon). Pełna zgoda, ale... "co wolno wojewodzie, to nie tobie, kasztelanie" :D I wyżej wała nie podskoczysz. Początkujący MUSZĄ zrobić wszystko, żeby uprawdopodobnić debiut, również to, żeby zapanować nad objętością tekstu, którym planują wystartować. 

Czyli 370-400k znaków ze spacjami i będzie okej. Wydawca NIE ryzykuje wtopy finansowej (dotkliwej) i łaskawiej spojrzy na nasze dzieło. Na pewno z większą dozą aprobaty, niż na POTWORA. 

A co z moim debiutem? EPERU liczyło sobie 860k, mało tego, było I tomem trylogii. Kompletna klapa, ale udało mi się znaleźć wydawcę. Znacie tę powieść? Na pewno nie ;) A czemu? Bo żaden z wielkich (pożądanych) wydawców się nie zainteresował. Przypuszczalnie przez objętość i fakt, że był to pierwszy tom serii. 

Jak napisać i wydać książkę - poradnik praktycznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz