Przeczulenie (i perfekcjonizm)

773 50 14
                                    


Straszne dolegliwości. Nie cierpię na nie, żadna ze mnie perfekcjonistka, przeczulona na swoim tle też nie jestem, ale czasami obserwuję to u innych osób. Na czym to w skrócie polega? Na tym, że reagujecie nadmiernie nerwowo na każdą uwagę ;) To się ładnie nazywa: reakcja niewspółmierna do bodźca. 

Przykład: napisałam pewną powieść, dokładnie "Najlepszy powód, by żyć" i w tej książce jest scena, rozgrywająca się na plaży (nad naszym polskim Bałtykiem). Bohater karmi albatrosy :D To takie wielkie ptaszydła. Rzecz w tym, że ponoć albatrosy nad Bałtykiem nie występują. Nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem :D Może faktycznie nie występują, kto to wie, pewnie ornitolog, mogłabym w sumie spytać (o researchu opowiem kiedyś, bo to bardzo ważny i obszerny temat, trzeba go rzetelnie omówić). Ale do rzeczy: wsadziłam do książki wielkiego albatrosa (rozpiętość skrzydeł 2 metry!), redakcja nie wyłapała, ponad 20.000 czytelników nie wyłapało, prawie NIKT nie zauważył WIELKIEGO ptaszydła, ale JEDNA czytelniczka owszem. 

Wytknęła mi błąd. 

Popełniłam błąd!

Idę się pociąć śledziem. 

Straszna sytuacja. Wycofajmy nakład, zmielmy książki na pył i zróbmy z nich papier toaletowy ;) Napiszmy kolejną wersję, bez albatrosa, z mewą? Alką? Czymś tam jeszcze? 

No niekoniecznie. 

Źle, że napisałam o albatrosie, skoro na plaży nie mogło go być. Ale to nie zmienia faktu, że świat się nie zatrzymał z tego powodu. Trzeba znać granice ;) Nie odstawiać greckiej tragedii, poprawić (jeśli to możliwe), zapomnieć i ruszać dalej. Aha, należy podziękować za taką uwagę/sugestię, a nie strzelać focha. Nawet wówczas, kiedy ktoś nam zwrócił uwagę publicznie (w recenzji, pod artykułem, w komentarzu). Czemu? BO TO CODZIENNOŚĆ każdego, kto COKOLWIEK publikuje w sieci, w czasopismach, w książkach. Każdy z Was, który stworzy dzieło pisane (nawet ulotkę do depilatora), opublikuje swoje dzieło, musi się liczyć z tym, że walnął babola (popełnił błąd). 

Przy książkach prawdopodobieństwo walnięcia babola jest OGROMNE, bo też tekst jest obszerny. Mnóstwo szans na walnięcie babola. Setki, tysiące szans i okazji. Możemy kazać naszej bohaterce być w ciąży jakieś czternaście miesięcy, możemy innej kazać zmartwychwstać i cieszyć się życiem trzy miesiące po własnej tragicznej śmierci w wypadku. Bywa :D Ponoć (nie sprawdziłam, bo nie miałam czasu), główny bohater mojej najnowszej książki ("Zapomnij, że istniałem") najpierw rozbija się po wsi bodajże range roverem, a pod koniec zasuwa volvo. Może tak być. (Co jak co, trzeba przyznać, że koleś ma dobry gust, jeśli mowa o motoryzacji) W każdym razie uśmiałam się szczerze, podziękowałam i potwierdziłam, że MOŻE tak być :D  Przyjaciółka, bardzo popularna pisarka, kazała bohaterowi jeździć Uberem kilka ładnych lat wcześniej zanim go wymyślono w USA. Inna kazała turystom zasuwać po schodach na szczyt Statuy Wolności. 

Zatem popełniamy błędy. Nie ma książek bez ani jednego błędu. Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów. Mój przyjaciel, Andrzej Pilipiuk, znany i popularny polski pisarz, popełnia mnóstwo błędów. Czy czuje się urażony, kiedy ktoś zwraca mu uwagę, że popełnił błąd? Bynajmniej. Wziął na klatę świadomość, że nie jest nieomylny ;) Ja też (chociaż to nie takie proste, czasami naprawdę czujemy się kiepsko ze świadomością, że popełniamy błędy i na przykład atakujemy w niemiły sposób osoby, które zwróciły nam uwagę). 

NAJWAŻNIEJSZE: zdawać sobie sprawę, że każdy, kto coś robi, popełnia błędy. Że tego się NIE da uniknąć. Tak samo jak nie da się uniknąć sytuacji, w której ktoś (czasami w bardzo niesympatyczny sposób) zwróci nam uwagę. Już się do tego przygotujcie psychicznie, jeszcze zanim cokolwiek opublikujecie. I pozbądźcie się przeczulenia ;)

Nie reagujcie nerwowo. Weźcie głęboki wdech zanim zareagujecie nerwowo, bo ktoś wytknął Wam błąd. Weźcie dziesięć głębokich wdechów, jeśli jeden to za mało.  Nawet sto. 

Nie atakujcie osoby, która wytknęła Wam błąd (no chyba, że zrobiła to w wyjątkowo chamski sposób, obraziła Was, była agresywna, ordynarna, itp. wówczas skasujcie taką wypowiedź i definitywnie przestańcie gadać z kimś takim). 

Nie zapomnijcie podziękować takiej osobie, w końcu czegoś Was nauczyła, prawda? 

W miarę możliwości poprawcie błąd, a na pewno starajcie się nie popełniać go w przyszłości. 

A potem zapomnijcie o sprawie. 

ps. wszyscy przeczuleni, którzy to przeczytali i pomyśleli, że to o nich (że to o nim! właśnie o nim!), proszę wziąć 100 głębokich wdechów (nie, to nie o Was ;) )

ps.2. dziękuję pewnej osobie, która pośrednio zainspirowała mnie do tego wpisu, tak, jak widać nawet z błędu (błędów, bo ja też go popełniłam), może powstać coś konstruktywnego :) Dzięki! 

Jak napisać i wydać książkę - poradnik praktycznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz