Kelly odetchnął świeżym powietrzem Chicago. O ile powietrze w mieście może być świeże. W zasadzie każde teraz dla Severida będzie gorsze, po tygodniu na rajskiej wyspie Oahu. Po tych wszystkich wycieczkach, spacerach po dżungli, spaniu pod gołym niebem, surfowaniu i pływaniu kajakiem, nudne miasto było dla niego czymś dziwnie nowym. Stał na na tasie pijąc kawę. Przecierał jeszcze zaspane oczy i zastanawiał się, czy jeszcze pamięta jak być strażakiem? Ten tydzień niesamowicie go rozleniwił. A może miał na to wpływ też stan małżeński? To już ponad miesiąc kiedy powiedział swojej ukochanej "TAK". Za każdym razem gdy o tym myślał, dotykał obrączki, tak surrealistyczne było to, że za niego wyszła. To samo czuł gdy przyjęła jego oświadczyny.
- Camilla. - siedzieli przy barze w Molly's, stresował się jak nastolatek. Ręce mu się pociły i nie wiedział czy wybrał dobry moment. Cami rozmawiała właśnie z Herrmannem, kłócąc się w zasadzie z nim jaka drużyna wygra tym razem mecz. - Cami. - usłyszała za drugim razem, ale bardziej zareagowała na jego ruch. Klękał przed nią mimo, iż siedziała na stołku barowym.
- Kelly? - zeskoczyła z niego stając przed nim zdziwiona - Co ty robisz?
- Camillo Lee Jones. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, wychodząc za mnie? - miał w oczach łzy mówiąc to. Wszystko dookoła ucichło i każdy skupił się na tej dwójce. Bar pękał w szwach i mieli wielką widownie. Kelly bał się, jeśli odrzuciła by jego zaręczyny wyszedłby na idiotę przy prawie setce gości. Jednak liczył na to, że nie będzie musiał znosić upokorzenia. Klęczał z wyciągniętym pierścionkiem w jej kierunku, czekał na odpowiedz. Dziewczyna stała patrząc mu prosto w oczy. Nikt nie wiedział co się dzieje w jej głowie. Nagle odepchnęła jego rękę z pierścionkiem i rzuciła mu się na szyję.
- Tak. - powiedziała mu do ucha, a wtedy wstał tuląc ją do siebie szczęśliwy. Nikt dookoła nie usłyszał odpowiedzi, więc cisza utrzymywała się jeszcze przez chwile - Tak! - Krzyknęła roześmiana i wtedy wielka wrzawa wybuchła w barze.
Ślub był tak samo prosty jak zaręczyny. Chociaż cichy to on nie był. Pobrali się w obstawie wozów strażackich z całego miasta, zaraz po akcji. Kelly i reszta pięćdziesiątki jedynki walczyli z pożarem ogromnego wieżowca. Cała straż Chicago zjechała się na miejsce. To był pierwszy tak duży pożar, z którego wszyscy wyszli cało. To był cud. Cami usłyszała o tym gdy mierzyła suknię. Tego nie mogła odmówić przyjaciółce, która planowała dla niej wielki wystawy ślub, a w odpowiedzi dostała do zrealizowania skromne przyjęcie dla kilkorga przyjaciół.
- Ta z odkrytymi plecami była ładniejsza. - skwitowała Demi, przeglądając kolejny katalog i jednocześnie szukając kolejnego salonu do sprawdzenia.
- Demi, błagam cię! - westchnęła znudzona - Nie każ mi mierzyć kolejnej bezy, bo umrę tutaj!
- Ale co złego jest w tamtej? - Demi, mimo iż sama był raczej ostra i rockowa w swoim stylu, to z Cami chciała zrobić cukierka, albo watę cukrową.
- Tamta waży dwa, albo i trzy raz tyle co ta. - odparła stojąc na podeście ubrana w lekką sukienkę z rozcięciem na prawej nodze i lekkim dekoltem - Ta ma tylko jedną warstwę halki i to wszystko. Poza tym mamy sierpień, a ja nie zamierzam ugotować się w tiulu i kilkuwarstwowym materiale niewiadomego pochodzenia. - stanowczo miała dosyć swojej przyjaciółki. Błagała aby w końcu stamtąd wyszły.
- Słyszały panie? - wbiegła jedna z ekspedientek, którą wcześniej wyszła po kawę - Dwie przecznice stąd płonie budynek. Wieżowiec. Cała straż Chicago się zjechała. - dodała pokazując wiadomości na jednym z telewizorów jakie wisiały na ścianie. Reporterka mówiła o tym, że większość osób wyszła, ale kilku strażaków utkwiło w budynku i nie mają drogi ucieczki. Kamerzysta uchwycił wozy 81, 51... I squad 3. Camilla miała już wystarczająco nerwów, a teraz doszło to. Nie czekając długo zapłaciła za sukienkę, którą miała na sobie i zabierając rzeczy pojechała na miejsce. Wypuścili je tylko do miejsca skąd mogła obserwować pracę straży. Zobaczyła znajomą twarz i od razu zawołała Chrisa.
CZYTASZ
Chicago Fire - My Light...
FanfictionSeveride na byciu strażakiem zjadł zęby. Nic nie jest w stanie go nic zaskoczyć. Jednak w życiu prywatnym... nie ma takiej stabilności... Co zrobi, gdy spadnie na niego nieoczekiwane uczucie, poczucie obowiązku i ojcostwo? *Opowiadanie może zawier...