/2/

73 11 5
                                    

Od momentu przyjazdu Justina byliśmy niemal nierozłączni. Jeździliśmy razem na zakupy, opalaliśmy się na plaży, kąpaliśmy się w wodzie i oglądaliśmy głupie seriale. Naprawdę się cieszyłam z jego wizyty i tego, że znów jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Myślałam tak do czasu, gdy stało się to co się stało. Minął równy tydzień od jego przyjazdu i siedzieliśmy w salonie, już mocno pijani.

-Clara, nie uważasz, że ty i Andres - zaczął chłopak - Do siebie niezbyt pasujecie. On jest taki elegancki, poważny i zimny, a ty jesteś jego zupełnym przeciwieństwem. Jesteś dla niego za dobra.

-Zdziwiłbyś się kto tu jest dla kogo za dobry - prychnęłam, upijając kolejny łyk szampana - Andres jest najlepszym człowiekiem jakiego spotkałam, tylko po prostu jest skryty i musisz dobrze go poznać, żeby to wiedzieć.

-Zasługujesz na kogoś lepszego, słońce - wybełkotał, kompletnie pijany - Kogoś kto będzie Cię wielbił i czcił, kto Cię naprawdę zaakceptuje, kto da Ci prawdziwe szczęście. I mówię to ja, twój najlepszy przyjaciel, a najlepsi przyjaciele zawsze wiedzą co dla Ciebie najlepsze.

-Daj spokój, Justin - machnęłam ręką - Kocham Andresa i to jak nikogo na świecie, wiem, że zrobiłby dla mnie wszystko i ja dla niego zresztą też. 

-Ja dla Ciebie zrobiłbym więcej - jego oddech owiał moją twarz i już po chwili poczułam jego pocałunki na mojej szyi. Natychmiast odsunęłam się od niego i lekko odepchnęłam.

-Justin, co ty odpierdalasz? - zapytałam poirytowana, próbując wstać z kanapy, ale jego silne dłonie skutecznie mnie przytrzymywały - Puść.

-Clara, nie oszukujmy się, że tego nie chcesz - gdy jego ręce zaszły zdecydowanie za daleko, odskoczyłam od niego jak oparzona i uderzyłam w twarz. Głośny odgłos rozszedł się po pomieszczeniu. 

-Co tu się dzieje? - drogi Boże, tak dawno nie słyszałam w jego głosie, tyle chłodu. Spojrzałam przerażona na Andresa, który stał w drzwiach, z uśmiechem psychopaty się nam przypatrując. Wiedziałam, że będzie bardzo źle.

-Jezus, nic, czy mógłbyś nas zostawić na chwilę samych? - zapytał Justin, który już kompletnie nic nie kontaktował

-Drogi chłopcze, jako, że jesteś przyjacielem mojej słodkiej narzeczonej dam Ci wybór w jaki sposób mam Cię wykastrować - brunet podszedł do niego i stanął nad nim, patrząc bez żadnych uczuć w jego twarz 

-Andres, on jest pijany, nie widzisz? - starałam się jakoś załagodzić atmosferę - Nie chciał tego powiedzieć, to alkohol. Rano już nie będzie niczego pamiętać, a przecież nic się nie stało. Doskonale wiesz, że nigdy bym Cię nie zdradziła, przecież mi ufasz. Kocham tylko Ciebie.

Żadne słowa na niego nie działały, wpatrywał się w Justina jak zahipnotyzowany, najpewniej w głowie wymyślając najrozmaitsze sposoby na zamordowanie mojego przyjaciela. 

-Mam swoje zasady i na pierwszym miejscu jest to, że nikt nie będzie dotykać mojej ukochanej, bez jej zgody. Nigdy - zaakcentował ostatni wyraz i chwycił w dłoń widelec. Boże, ja już się spodziewałam co on nim chce zrobić.

-Jeśli mu się cokolwiek stanie, zostawię Cię, Andres - szepnęłam desperacko, mówiąc najgorszą rzecz jaką mogłam mu powiedzieć. I podziałało. Brunet, który już wściekle dyszał, wypuścił z ręki widelec i odszedł, a ja głęboko odetchnęłam z ulgą.

-Ma czterdzieści osiem godzin na wyprowadzkę z mojego domu - dobiegł mnie jego cichy szept, który spowodował moje drżenie. Nigdy nie słyszałam takiego tonu z jego ust. Spojrzałam na mojego przyjaciela, który zasnął na kanapie i usiadłam obok niego. Następne dni będą naprawdę ciężkie.

.

Dziękuje i pozdrawiam moja kochaną Belle, która jak zawsze wykonała świetna okładke XD

UncertaintyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz