/23/

45 7 1
                                    

Po czułym przywitaniu z rodzicami, pomogli mi zabrać bagaże i wróciliśmy do mojego prawdziwego domu. Mój pokój został dokładni taki sam jak go zapamiętałam, pełny zdjęć przedstawiających mnie i moich przyjaciół oraz zabawnymi przeróbkami. Wieczorem zjadłam z rodzicami kolację w restauracji, podczas której ojciec oczywiście zaczął ten temat.

-Dlaczego przyjechałaś sama?

-Już Ci mówiłam tato, że chciałam się z wami zobaczyć, a Andres ma dużo pracy - westchnęłam, a on tylko pokręcił głową

Reszta wieczoru przebiegła w względnej miłej atmosferze. Kolejnego dnia razem z moją mamą wybrałyśmy się na zakupy i miło spędziłyśmy czas. Wieczorem rodzice postanowili wybrać się do swoich znajomych, a ja zostałam sama w domu, co mnie bardzo ucieszyło. Zamierzałam zamówić pizzę, wziąć długą kąpiel i głośno słuchać muzyki. Gdy już zjadłam pizzę, nalałam dużo wody do wanny i puściłam moją ukochaną Lane Del Rey. Rozebrałam się i weszłam do wanny, a gdy w niej usiadłam omal nie dostałam zawały. W drzwiach stał uśmiechnięty Andres, uważnie lustrujący moje ciało. Natychmiast złapałam ręcznik i przykryłam się nim.

-Co ty tu na Boga robisz? - zapytałam, czując, że się czerwienię.

-Przyjechałem po Ciebie - powiedział jak gdyby nigdy nic, podchodząc do mnie - Chyba nie sądzisz, że tak łatwo pozwolę Ci odejść.

-Ale ja nie chce do Ciebie wracać, nie wziąłeś tego pod uwagę? - zapytałam ironicznie, szukając swoich ciuchów

-Dobra, skończ się dąsać i wracajmy do domu - jęknął, przewracając oczami i podając mi moje spodnie od piżamy

-Przestanę się dąsać dopiero wtedy, kiedy znów przyjmiesz Lucasa i Emily - warknęłam, ubierając się.

-Już ich przyjąłem - westchnął mężczyzna, a ja spojrzałam na niego spod uniesionych brwi - Jedynie Lucas się nadaje na mojego zastępce, Arthur i Ander to idioci, jeśli chodzi o takie sprawy, przecież dobrze wiesz. Po śmierci Alex'a to on został kimś  ważnym. Nie pozbyłbym się go od tak.

-Ale przecież obiecywałeś, że go już tu nie wpuścisz i mu nawet nie pomogłeś, kiedy porwali Emily! - wymamrotałam, czując się niepewnie

-W niektórych sytuacjach człowiek może polegać tylko na sobie - mruknął - Lucas nie może wiecznie myśleć, że pomogę mu we wszystkim. Kiedyś może mnie zabraknąć.

Podeszłam do niego i mocno go spoliczkowałam. Mężczyzna uniósł brwi i pomasował swój policzek.

-Wiem, że mi się należało, ale jeśli to się powtórzy to-

-To mnie ukarzesz, wiem to - przerwałam mu, biorąc w dłonie jego twarz i zbliżając do siebie - I wiem, że wyjdę na masochistkę, ale z niecierpliwością czekam na karę.

-Woda jest jeszcze ciepła? - zapytał uśmiechnięty Andres, a ja już wiedziałam, że to będzie udana noc. 

Nagły przyjazd Andresa, wytłumaczyłam, że po prostu chciał odpocząć od pracy i stęsknił się za mną. O dziwo nie pytali. Spędziliśmy w Los Angeles tydzień podczas którego pokazałam mu wszystkie miejsca do których chodziłam jak byłam nastolatką. Odwiedziliśmy również ikoniczne miejsca tak jak napis Hollywood i Venice Beach. 

-Te krótkie wakacje były nam potrzebne - mruknęłam do mężczyzny, gdy lecieliśmy już z powrotem do domu, oczywiście prywatnym samolotem. 

-Wspominałaś mi kiedyś, że chciałabyś trochę pozwiedzać świata - rzucił Andres, który właśnie pił wino i przeglądał gazetę

-Chciałabym, ale sam mówiłeś, że to niemożliwe ze względu na twoją ,,pracę'' - przypomniałam mu, na co podniósł swój wzrok znad gazety

-Nadal o tym marzysz?

-Widząc Luke'a i Bellę, to tak - odpowiedziałam szczerze 

-A pamiętasz naszą rozmowę w moim gabinecie? - zapytał, na co uniosłam zaskoczona brwi. Oczywiście, że chodziło mu o tę rozmowę w której groził mi, że jeśli znowu się w coś wmieszam to mnie gdzieś wywiezie i już nigdy nie wrócimy do Australii. Niepewnie kiwnęłam głową. Uśmiechnął się jedynie i nic na to nie odpowiedział, a ja zostałam sama z moimi myślami, co tym razem kombinuję.

.

UncertaintyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz