/4/

58 8 4
                                    

Wybiegłam z domu, wyswabadzając się z ramion Andresa, który usilnie starał się mnie zatrzymać. Biegłam przez deszcz, a w głowie miałam tylko jeden obraz. Ciała mojego najlepszego przyjaciela. Zabił go. Zabił najbliższą mi osobę przez dwanaście lat mojego życia. 

Gdy dobiegłam na plaże, upadłam na kolana i krzyknęłam głośno, bijąc pięściami o mokry piasek, który przylepił się do moich dłoni. Nagle poczułam jak ktoś przykłada jakąś szmatę do moich ust i zatyka mi nos. Moje dłonie zostały związane, a oczy zasłonięte. Krzyk stłumił kawałek materiału, a po chwili odleciałam.

Obudziłam się w ciemnej sypialni, a ręce miałam przewiązane do ram łóżka. Bolała mnie straszliwie głowa i czułam pulsujący ból w każdej części mojego ciała. Piekło mnie gardło, a usta miałam wysuszone. Nagle wszedł ktoś do pomieszczenia. Był to wysoki mężczyzna, najpewniej Włoch. Miał dużo tatuaży na rękach i wyglądał dosyć groźnie.

-Przyszła pani De Fonollosa, jak mniemam? - zapytał, pojąc mnie wodą ze szklanki. Pierwszy łyk wypiłam, jednak drugi wyplułam wprost na jego twarz.

-Możesz mi naskoczyć, skurwielu - wysyczałam, odwracając wzrok i wpatrując się w podłogę

-Andres zawsze miał pociąg do ciężkich charakterów u kobiet - mężczyzna zaśmiał się gardłowo, po czym wstał z łóżka - Nigdy tego nie rozumiałem, ale teraz już wiem, że takie są najlepsze w łóżku.

-Ty pewnie bierzesz same uległe, żeby podnieść swoje zasrane ego? - zapytałam sarkastycznie

-Andres miał wielkie szczęście, że Cię poznał. Tylko szkoda, że już więcej nie zobaczy. 

Starałam się grać twardą, choć w środku trzęsłam się jak jebana galaretka. A co jeśli ten skurwysyn spełni swoje groźby i naprawdę mnie zabiję?  

-Pierdol sobie dalej - mruknęłam, a mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem i odszedł, a ja głęboko odetchnęłam. 

.

Siedziałam tu już jakieś cztery dni, kompletnie nie wiedząc, gdzie jestem. Gdy spałam ktoś mnie rozwiązał. Próbowałam rozwalić okno, ale oczywiście było zrobione z specjalnego materiału. Dostawałam trzy posiłki dziennie i za każdym razem, gdy ktoś je wnosił, kilka mężczyzn wchodziło do pomieszczenia i celowało do mnie karabinami, żebym nie próbowała uciekać. Myłam się raz dziennie i wtedy przychodziła do mnie kobieta i pilnowała mnie. W moim ,,pokoju'' nie było nic, żebym mogła zrobić sobie krzywdę, a gdy próbowałam się powiesić, żeby zwrócić uwagę, zabrali mi pościel i spałam na samym prześcieradle. 

Jak codziennie siedziałam w oknie i oglądałam wschód słońca, sądząc, że to będzie kolejny smutny dzień w zamknięciu. Nagle usłyszałam wybuch w dolnej części domu, tak potężny, że ściany się zatrzęsły, a ja upadłam na ziemię. Do środka wbiegło kilku mężczyzn, który brutalnie mnie złapali i wyprowadzili z pokoju. Chciałam im się wyrwać, ale gdy przystawili mi pistolet do głowy, odpuściłam. Prawie by mnie wsadzili do wielkiego vana, ale w ostatniej chwili, ktoś strzelił do nich i oboje upadli na ziemię, a ja zamarłam, sądząc, że teraz nadszedł czas na mnie.

-Clara...?

.

UncertaintyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz