/14/

43 9 1
                                    

Emily wróciła do domu już kilka dni po narodzinach. Starałyśmy się jej z dziewczynami pomagać przy dzieciach, ale w końcu poległyśmy i brunetka sprowadziła do Australii swoją mamę i dwie siostry. Darmowa pomoc przy dzieciach, zawsze jest dobra. Tak mijały nam kolejne miesiące. Zostałam matką chrzestną Laury, a Andres Massimo. Wszystko znów się dobrze układało, ale oczywiście wszystko co dobre się kiedyś kończy. Zakończyło się to dzień po przyjeździe Belli i Luke'a z Los Angeles, kiedy to mój brat się nareszcie oświadczył brunetce i z tego powodu była wielka impreza, mocno zakrapiana alkoholem.

-Idę zobaczyć co u dzieci - odezwała się Emily, która dzisiaj postanowiła nie pić.

-Przecież śpią - Lucas wskazał na niańkę elektroniczną, ale brunetka tylko machnęła dłonią

-Będę się czuć lepiej, jeśli zobaczę, że naprawdę śpią.

Kilka minut, gdy dziewczyna odeszła w niańce usłyszeliśmy jej głośny krzyk, który zbudził dzieci i zaalarmował nas. Wszyscy od razu pobiegli sprawdzić co się stało z Emily, ale oczywiście Andres nakazał mi zostać i zgodziłam się dopiero po tym, jak niemal siłą mnie posadził na krześle. Po chwili wrócił do mnie i powiedział najgorszą wiadomość jaką mogłam usłyszeć w tamtej chwili.

-Ktoś porwał dziecko Emily i Lucasa.

Poczułam jakby ktoś zabrał mi dostęp do powietrza. Złapałam się stołu, żeby nie upaść i spojrzałam przerażona na Andresa, który już mówił każdemu co ma robić. W tamtym momencie nie kontaktowałam kompletnie nic, jak we śnie wstałam i pobiegłam do domku Emily. Znalazłam ją na podłodze, kompletnie zapłakaną i załamaną. Grace przytulała mocno do siebie Leo, a Chloe Louis'a. Ander i Bella starali się uspokoić pozostałą dwójkę dzieci. Podeszłam do brunetki i mocno ją przytuliłam, a Emily wtuliła się we mnie i głośno załkała.

-Zabrali mi ją - mówiła w moje ramię - Zabrali mi moje dziecko. Moją Anastasię.

Głaskałam ją po plecach, lecz nie odzywałam się. Sama nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu Emily dopiero co straciła dziecko. Jej ból był nie do opisania. Nie wiem kiedy Lucas zabrał ją ode mnie i wziął w swoje ramiona. Ja sama zostałam odciągnięta przez Andresa i zabrana do domu. Mimo, że gdy położyłam się do łóżka, było już po trzeciej nad ranem, nie dałam rady nawet zmrużyć oka i przekręcałam się tylko z jednej strony na drugą. Zresztą wiedziałam, że Andres również nie śpi. Poranek nadszedł zdecydowanie za szybko.

-Co teraz zrobicie? - zapytałam kompletnie zmęczona bruneta, który właśnie zakładał koszulę

-24 godziny od zaginięcia są najważniejsze, więc wynajęliśmy już kilka ekip detektywistycznych, żeby zajęły się to sprawą - powiedział sucho brunet. Policji z oczywistych powodów nie mogli poprosić o pomoc.

-Kto mógł porwać półroczne dziecko?

-Ktoś kto nienawidzi mnie tak mocno, że zamiast mnie krzywdzi moich przyjaciół. Ktoś kto już porwał miłość mojego życia i chciał zabić moją siostrę - odpowiedział zimno brunet, a ja otworzyłam szeroko oczy.

-Rodzina Torricelli jeszcze w ogóle funkcjonuję? Sądziłam, że zabiłeś głowę tej mafii - powiedziałam, wstając z łóżka i podchodząc do Andresa

-Mówiłem Ci już, że rozmnażają się jak szczury - odwrócił się w moją stronę i zlustrował mnie wzrokiem - Jak im odetniesz jedną głowę, wyrosną dwie kolejne.

-Myślisz, że ją znajdą? - spojrzałam głęboko w jego oczy i dostrzegłam dokładnie to czego nie chciałam.

-Jeśli mam być szczery to nie sądzę. Zabiliśmy syna ich Dona, a oni w zamian za niego zabiją córkę mojej prawej ręki. To się nazywa u nich wyrównywanie długów. Pewnie już ją wywieźli do Argentyny czy do Kolumbii, żeby ją sprzedać. Nie chcę tego mówić przy Lucasie, ale szanse na odnalezienie i odzyskanie Anastasii są równe zeru.

.

UncertaintyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz