Gdy wróciliśmy ze słonecznego Toledo z Andresem, wszyscy uczcili nasz powrót małą imprezą na plaży. Alicia z Madison postanowiły na trochę tu zostać, żeby oderwać się od rutyny, jaką przeżywały w Hiszpanii. Ja, Bella i Alicia spędzałyśmy razem dużo czasu i naprawdę wiele dowiedziałam się o ich rodzinie. Rodzice Andresa bardzo szybko się rozwiedli, ojciec wziął ślub z matką dziewczyn, a matka bruneta niedługo po rozwodzie zmarła na jakąś chorobę mięśni. Andres bardzo szybko wciągnął się w duże kradzieże diamentów, a później brał udział w jakimś wielkim napadzie, ale Alicia nie zdradziła mi żadnych szczegółów. Ich ojciec także niedługo później zmarł i dziewczyny musiały radzić sobie same.
Alicia poszła w ślady brata i również w wysokich butach od Prady wkroczyła w świat kryminalistów. Tylko, że ona w przeciwieństwie do Andresa, zaczęła produkować metamfetaminę oraz heroinę i bardzo szybko stała się obrzydliwie bogata i wpływowa. Widząc to brunet nie chciał, żeby też Bella stała się przestępcą, więc wziął ją pod swoje skrzydła i zaopiekował się nią, kupując dla niej własną wyspę.
Blondynka właśnie wyszła z gabinetu Andresa, kierując się w moją stronę.
-Co się stało, że jesteś taka szczęśliwa? - zapytałam
-Andres pozwolił mi otworzyć tu tymczasową fabrykę metamfetaminy i heroiny - klasnęła w dłonie i niemal pocałowała mnie w usta
-Gdybyś nie była żoną mojego brata, wypieprzyłabym Cię na tym stole bez wahania - powiedziała poważnie, na co otworzyłam szeroko oczy - Lecę powiedzieć Madison i ją ostro przerżnąć na biurku.
Kiwnęłam głową i weszłam do gabinetu Andresa.
-Moja siostra jak słyszałem, już Ci zakomunikowała co chcę otworzyć - zapytał podnosząc głowę znad komputera - Zawsze się zastanawiałem jakim cudem jej jeszcze nie złapali, jest taka cholernie gadatliwa.
-Chyba tylko Bella nie jest taka... Nadpobudliwa - mruknęłam, siadając przed nim na biurku. Wiedziałam, że go to podnieca - Takie charaktery są chyba u was rodzinne.
Andres zaśmiał się tylko i wstał z fotela zbliżając się do mnie i stając pomiędzy moimi nogami.
-Nie podoba Ci się mój charakter, a sama nie masz lepszego, skarbie... - szepnął w moje wargi, a ja już przestałam się hamować i po prostu go pocałowałam. Mężczyzna natychmiast odwzajemnił pocałunek i przejął inicjatywę, a ja jak zawsze się jemu poddałam.
Andres siedział na krześle ciężko dysząc, a ja byłam umiejscowiona na jego kolanach i się z uśmiechem się w niego wpatrywałam.
-Czasami chcę Cię po prostu gdzieś porwać i już nigdy tu nie wracać. Żebyśmy żyli tylko we dwoje na jakiejś słonecznej plaży z dala od wszystkich - wyszeptał, patrząc w moje oczy
-Masz plany zupełnie jak Chloe i Arthur - prychnęłam, jednak jego wyraz twarzy nadal pozostał poważny
-To nie był wcale taki głupi pomysł, ale zdaję sobie sprawę, że za bardzo byś tęskniła za przyjaciółmi - westchnął i zaczął rysować na moim udzie wzorki palcem - Nie zrobiłbym Ci tego nigdy. Po za tym mi również byłoby ciężko ich wszystkich zostawić.
-Mówisz to takim tonem, jakby to wszystko miało się naprawdę wydarzyć - powiedziałam, oblizując wargi
-Wszystko jest możliwe - odezwał się, patrząc na jakiś punkt
.
CZYTASZ
Uncertainty
ПриключенияWydaje się, że Clara i jej przyjaciele wiodą idylliczne życie w Australii, ale co zrobią, gdy pojawią się nowe, jeszcze gorsze problemy z którymi muszą się zmierzyć. Czy przetrwają najgorszy sztorm jaki ma nadejść? III część Just a Lie