to jest najdluzszy rozdzial do tej pory wiec nie zawiedzcie mnie ok?Ściskam w dłoni telefon, od dwudziestu minut przekonując samą siebie, że to zły pomysł.
Mój piękny, płaski iPhone nie zasłużył na te tortury, ale nic nie poradzę na to, jak się denerwuję, jak dziwnie mi będzie tak po prostu się odezwać, po odstawieniu szopki z całowaniem go i w ogóle. Zgłupiałam do reszty, to był ostatni raz. Chociaż powinien wiedzieć, że to była tylko manipulacja, nic więcej. Nie to jest jednak głównym powodem mojego stresu. Pomijając już fakt, że prawdopodobnie groźna organizacja o nazwie Hydra się mną interesuje i że stoimy w miejscu, bez poszlak, tropów, ludzi do przesłuchania.
Biorę się w garść pomimo wahania i dzwonię do niego. A on odbiera prawie natychmiast, jakby tylko na to czekał, brzmiąc zdecydowanie tak, jakby starał się mnie nie dołować swoim złym samopoczuciem. Jedna z wielu rzeczy, za które tak go lubię.
— Hejj, dawno nie gadaliśmy — chyba nerwowo się uśmiecha, na siłę, a może serio cieszy się, że dzwonię. Nieważne. Odchrząkuję cicho, opierając tył głowy o ścianę.
Ma rację. Ostatnio gadaliśmy chyba wtedy, gdy chciał przeszkodzić mi kiedy usiłowałam wsiąść do samochodu. Wiem, że nie jest z nim jakoś najlepiej, pewnie nie sypia zbyt dobrze. Cóż, tak jak my wszyscy.
— Jak się masz? — pytam na wstępie nie mając w zamiarach prowadzenia rozwiniętej rozmowy o sobie. Chcę tylko wiedzieć, że jakoś się trzyma. Że ma wsparcie i że się nie zadręcza. — Trochę głupie pytanie, wybacz — upominam się nieco ciszej. — Powiedz mi tylko czy jakoś sobie poradzisz.
— Czy sobie poradzę — powtarza, śmiejąc się nerwowo i jeszcze ciszej ode mnie. — Tak. Radzę sobie świetnie. Nie ma o czym gadać. Radzę sobie doskonale.
— Peter — mówię jakoś tak bardziej stanowczo. To w jaki sposób wypowiadam jego imię ma dać mu do zrozumienia „pamiętaj z kim rozmawiasz, to ja, znam cię”.
Przez jakiś czas nic nie mówi. Nie odzywa się, a ja też się nie odzywam, tylko czekam i czekam, zaciskając usta. Aktualnie siedzę sobie na podłodze pod ścianą w swoim pokoju i, no cóż, w sumie to siedzę tak od południa. Jest już dziesiąta. Nie wiem czy uda mi się zasnąć, bo choć ostatnio nie miałam z tym problemów, informacje, które powierzył mi dziś Tony, spadły na mnie i trochę mnie przygniotły. Wiemy kto prawdopodobnie chce mnie zabić, nie mamy na nich zupełnie nic, bo ta głupia organizacja miała nie istnieć od iluś tam lat, Peter pozyskując te wszystkie informacje doświadczył traumy. Takie tam.
— Nie wiem, jak jest — słyszę znów jego głos, tym razem niczego nie udaje. — Chyba źle. Ale sobie poradzę.
— Mogę... — zaciskam mocno powieki, gryząc się w język, bo to fatalny pomysł, ale mój głupi mózg już wysłał do niego sygnały. Za późno. — Mogę do ciebie wpaść, jeśli chcesz.
— Tak. To znaczy, nie, lepiej nie. Nie powinnaś wychodzić, zwłaszcza o tej godzinie. Ale miło mi, że zadzwoniłaś. To dużo dla mnie znaczy.
— Okej. — Otwieram oczy, ignorując zbierające się w nich łzy. To wszystko chyba trochę za bardzo mnie przytłoczyło. Nie znoszę tego, że to przeze mnie w ogóle ma takie zmartwienia, a zamiast skupiać się na pracy przechodzi coś takiego. Jest wrażliwym chłopakiem. — Okej, dobranoc, Peter.
— Czekaj, a jak ty się...
Klikam czerwoną słuchawkę, nabierając więcej powietrza. Chwilę tak siedzę. W ciszy, ciemności, z ciągnącym się echem jego głosu w mojej głowie. Lekko uderzam o ścianę potylicą i rzucam telefonem na łóżko stojące kilka metrów dalej. Przyciągam do siebie nogi, oplatając je szczelnie ramionami, przez co wyglądam jak mała kulka, zwłaszcza, gdy dodatkowo chowam głowę między kolanami, zastanawiając się co jest ze mną nie tak.
![](https://img.wattpad.com/cover/210980640-288-k127535.jpg)
CZYTASZ
LOVELY ➵ spider-man fanfiction part two
Fanfiction❝PRZESTAŃ SIĘ DO MNIE KLEIĆ❞ Gdzie dzieciaki próbują dorosnąć, wszechświat robi wszystko, by im w tym przeszkodzić, a Nowy Jork przestaje być taki przyjazny jaki mógł się wydawać. [PART TWO] cover by: alexrove...