— Potrzebujesz bocznych kółek?
Drwiny trzymają się mnie dopiero od czasu, gdy sama złapałam równowagę.
— Zaraz mi się uda...
Jego noga odrywa się od ziemi, potem naciska na pedał; rower przesuwa się kilkanaście centymetrów w przód i gwałtownie przechyla w bok, prawie wywracając na chodnik.
— Możemy zwiedzać na piechotę albo zadzwonić po ubera... — proponuję z rozbawieniem, jeżdżąc wokół niego w kółko.
— Nie pomagasz, Milenne.
Puszczam kierownicę jedną ręką, wymierzając w niego palec.
— Katherine!
— Tak, tak, Katherine. — Kręci głową, wpatrując się z uwagą w swoją kierownicę. Palce zaciska kurczowo na rączkach. — Pamiętam.
Ja nauczyłam się jeździć na rowerze w dziesięć minut, zaczynając dziesięć minut temu. Może to kwestia tego, że umiem też kierować kilkoma innymi środkami transportu i ogólnie całkiem nieźle trzymam równowagę, a on... nie bardzo. Wypożyczenie (tak to lubię nazywać) rowerów pomoże nam w zwiedzaniu stolicy Włoch i odpoczęciu od łażenia wszędzie z buta. Moje stopy płoną.
Nie wiem ile czasu tu jechaliśmy, dość długo. Byliśmy już w kilku europejskich krajach i szczerze powiedziawszy mogło być gorzej. Od nieszczęsnego porwania przez tamtych zbirów było bardzo spokojnie, chociaż nie można powiedzieć, że całkowicie nudno. No ale czy mogłoby mi się nudzić z kimś, kto może sprawiać, że rzeczy latają?
— Nie pogniewasz się, jeśli będę oszukiwać?
Przytrzymuję hamulec, spoglądając na białowłosego, który siedząc na siodełku i nie dotykając nawet ziemi trzyma się idealnie prosto. Dajcie spokój, on nawet nie jedzie!
— To wygląda głupio, lepiej zacznij pedałować — zalecam mu prędko, odbijając się od gruntu i odjeżdżając chodnikiem w stronę pobliskiego budynku ze ślicznymi elementami architektonicznymi. W ogóle włoskie uliczki są czarujące.
Szkoda, że nie mamy żadnego aparatu czy telefonu z dobrą kamerą, bo chętnie porobiłabym ładne zdjęcia. Niby byłam w Rzymie, ale to było kiedyś, tak dawno, że ledwo pamiętam. No i nie jeździłam wtedy na rowerze takimi uliczkami. Pogoda dopisuje już od paru dni, więc mam na sobie letnią białą sukienkę, czapkę i czarne okulary, które przy takim słońcu nie wzbudzają żadnych podejrzeń. Jest... miło.
— Ścigamy się? — proponuje William doganiając mnie, na co przewracam oczami.
— Czy wy chłopcy możecie czasem przestać o wszystko rywalizować i zacząć podziwiać? — kręcę bezradnie głową.
— Boisz się przegranej?
Zapominam w ogóle o tym, że oszukuje.
— Kto ostatni przy tej lodziarni, gdzie wcześniej byliśmy, przez tydzień ogląda wiadomości i słucha radia.
Bo, jak można się domyślić, potrzebne nam są informacje choćby z najmniej wiarygodnych źródeł, a żadne z nas nie lubi tego prawie tak bardzo jak muzyki country. Tak wiem, szok, mamy ze sobą coś wspólnego. Siedzenie razem w samochodzie przez tyle godzin pozwala odkryć sporo rzeczy o guście drugiej osoby.
Właściwie ta droga wiedzie w dół, więc oboje pędzimy z górki, wymijając przechodniów i motorzystów wyjeżdżających z wąskich uliczek i biorąc te wyścigi bardzo na poważnie. On ma przewagę, bo w sumie nawet sam nie potrafi się utrzymać na tym rowerze, a pomimo to jedzie niesamowicie szybko, ale nie myślę o tym czterdzieści sekund później, docierając przed lodziarnię chwilkę przed nim. Łapię oddech, zaciskając palce na hamulcu. Ciekawe, czy dał mi fory.
CZYTASZ
LOVELY ➵ spider-man fanfiction part two
Fanfiction❝PRZESTAŃ SIĘ DO MNIE KLEIĆ❞ Gdzie dzieciaki próbują dorosnąć, wszechświat robi wszystko, by im w tym przeszkodzić, a Nowy Jork przestaje być taki przyjazny jaki mógł się wydawać. [PART TWO] cover by: alexrove...