[24] 𝐢𝐧 𝐭𝐡𝐞 𝐫𝐚𝐢𝐧

2.5K 221 706
                                    


aktywnosc!!1!





PETER

Obudził mnie dźwięk przekręcania klucza w zamku.

Pierwszą myślą po otworzeniu oczu jest „och, kolejny sen”. Dlaczego? Może dlatego, że poza dziwnym uczuciem otępienia, innym niż każdego normalnego ranka, moje ręce obejmują ciało. Znajome ciało. Podnoszę odrobinę głowę, by jej włosy nie łaskotały mnie w nos i żeby spojrzeć na delikatną twarz. Moje serce przyspiesza w klatce piersiowej, bo taki widok mógłbym znosić po przebudzeniu już do końca mojego życia. Oboje jesteśmy w ubraniu, przykryci puchatym kocem, jej plecy przy mojej klatce piersiowej, a nasze nogi przeplecione ze sobą.

Bywały i podobne, ale ten sen jest jednym z piękniejszych.

Pierwszy raz mogę wyraźnie dostrzec, gdzie się znajduję. Jest to jakiś średniej wielkości pokój, czysty, zadbany, z nowoczesnymi meblami i wielkim ekranem zawieszonym na ścianie naprzeciwko. Drzwi są uchylone i otwierają się jeszcze minimalnie, jakby przed sekundą ktoś zaglądał tu do środka, a teraz zniknął. Może byłbym bardziej zorientowany w rzeczywistości, gdyby większość moich nocnych koszmarów nie była taka rzeczywista. Nie zwracam więc uwagi na naturalne odruchy typowego Petera Parkera, delikatnie podciągając się na łokciu i przytulając do siebie śpiącą dziewczynę. Pachnie jakąś dziwną mieszanką. To strasznie przyjemne, móc po prostu mieć ją blisko, kiedy w prawdziwym życiu jest tak bardzo zdystansowana przez mój upór. Dotykam lekko palcami bladego policzka, a potem decyduję się objąć go dłonią, i zawisam nad nią bardziej. Długo po prostu patrzę na to, jak oddycha. Powoli odgarniam jej miękkie włosy tak, by nie przeszkadzały, wlatując na twarz, i pochylam się niżej.

Przekładam nogę przez jej nogi, znajdując się już w pełni nad nią, a kiedy jej klatka piersiowa unosi się z kolejnym oddechem, dotykam ustami jej wolnego policzka. Nie otwiera oczu, ale kąciki jej ust drgają lekko ku górze, gdy całuję skórę jej twarzy i jestem coraz bliżej celu. Obdarzam czułymi pocałunkami jeszcze jej nos i szczękę, a nawet popycham się do tego, by dotknąć wargami jej rozgrzanej szyi. Na ten dotyk odchyla głowę w tył, mrucząc coś pod nosem. Sama jej obecność daje mi na tyle przyjemności, że ja też chcę jej ją zapewnić, dlatego składam bardziej powolne, namiętniejsze pocałunki, kiedy moje włosy zahaczają o jej brodę.

Moj kciuk przesuwa się po jej gładkim policzku, a usta w końcu odrywają się od szyi i odnajdują jej usta, smakujące trochę spirytusem. To teraz nieważne. Przyciskam więc do nich język, domagając się dostępu do środka, który chyba odruchowo mi daje, rozchylając delikatnie wargi, i całuję ją w oczekiwaniu na to, że zaraz zrobi mi krzywdę, tak jak za każdym razem. Pochylam się do niej jeszcze niżej. Mam ochotę rozpłakać się ze szczęścia, kiedy czuję, jak bardzo powoli zaczyna odwzajemniać mój pocałunek, ledwo poruszając przy tym czymkolwiek. W końcu drga jej ręka, którą podnosi i kładzie na mojej klatce piersiowej, blisko obojczyków. Palce przesuwają się w tę i we w tę, jakby czegoś szukały albo sprawdzały z czym mają do czynienia, a gdy wkładam w całowanie jej jeszcze więcej emocji, ona otwiera w końcu oczy.

Nie powinienem na nią patrzeć, bo zaraz zniknie.

Najpierw czuję ból w jamie ustnej. Rozchodzi się falami, a jest tak mocny, że przestaję na nią napierać, ograniczając się do pozostania z twarzą kilka centymetrów od niej. Nie trwa to jednak długo. Potem jej kolano zderza się z czymś, z czym zdecydowanie nigdy nie chciałbym, żeby się zderzało, a na sam koniec gwałtownym ruchem odpycha od siebie moje rozpalone pożądaniem ciało, zrzucając prosto na twardą podłogę.

— Ty jesteś nienormalny!

Masuję tył głowy po zderzeniu z panelami i krzywię się, a drugą rękę mam ochotę docisnąć gdzie indziej, ale udaję mi się powstrzymać i to, i jęczenie z bólu. Pół metra dalej zauważam miękki dywan. Kojarzę go. Szatynka zrywa się z miejsca, odkłada na bok zmiętoszony koc i przechodzi przez moje zwalone ciało, stając dalej i rozglądając się po pokoju. Na szczęście nie czuję krwi w ustach, ale po rozmasowaniu czaszki przykładam palce do buzi, wciąż czując kłucie i pieczenie w środku. Ugryzła mnie w język.

LOVELY ➵ spider-man fanfiction part twoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz