[22] 𝐢 𝐰𝐚𝐧𝐭 𝐡𝐞𝐫 𝐛𝐚𝐜𝐤

2.3K 225 824
                                    


pamiętajcie o aktywności!


PETER

Opieram głowę o ścianę, wplątując palce w jej miękkie włosy i pozwalając na to, by całowała mnie tak, jak jej się podoba.

Jest całkiem inna niż zwykłe. Obejmuje chłodnymi dłońmi moją twarz i choć wcale się nie spieszy, robi ze mną takie rzeczy o jakich nawet mi się nie śniło. Moje myśli krążą tylko wokół niej, jak mogłoby być inaczej, kiedy składa pocałunki na mojej szczęce, finalnie zahaczając o usta, a ja odwzajemniam pocałunek dwa razy mocniej, przyciskając nos do jej policzka. Przytrzymuję jej głowę, całując tak zachłannie jak nie ja, robię wszystko, żeby czuć. Cokolwiek. Jak najwięcej. Właśnie teraz. Mój język natrafia na ten jej, niemalże od razu rozpoczynając jakąś szaloną zabawę doprowadzającą mnie na granicę z szaleństwem. Nie jestem w stanie przestań, zakazać sobie tej przyjemności. Napieram na jej usta namiętniej, jakby od tego zależało moje życie, jakby świat się kończył, jakby nic innego nigdy nie istniało. Tylko ona i ja. Nasze tu i teraz.

Dziewczyna przekłada dłonie z moich rozpalonych policzków na barki, wbijając w nie lekko palce, a potem nie krępuje się z dosięgnięciem mojego brzucha. Układa rękę pod koszulką, prowadzi ją w górę, dotykając każdego napiętego mięśnia z osobna, dociera przez moją pierś aż do serca, odwzajemniając pocałunki o wiele zbyt delikatnie. Chcę od niej więcej. Z desperacją zaciskam mocniej powieki i ignoruję ukłucie w sercu, gdy czuję jak zwalnia z każdym dotykiem, każdym zderzeniem się naszych języków, każdym chaotycznym oddechem. Nie, nie przestawajmy. Całuję ją dalej tak samo, a choć ona wkłada w to coraz mniej starań, ostatecznie odrywając się ode mnie i pozostawiając pustkę, niedosyt, i tak nie otwieram oczu. Nie mogę się na to zdobyć. Trzęsą mi się dłonie, które wciąż trzymam na jej głowie. Nie rozumiem dlaczego przestała. Było tak dobrze.

Słyszę westchnięcie. Długie, ciche, przeciągane. Parzy mnie dotyk jej dłoni na mojej skórze. Dreszcz emocji przebiega wzdłuż mojego kręgosłupa, usta pieką przyjemnie, powieki drgają od przesadnego zaciskania. Widzę ciemność. Boję się jej i chcę od niej uciec, ale kiedy już to zrobię, będę zgubiony, tak jak zawsze, za każdym razem.

— Spójrz na siebie. Co ty wyprawiasz?

Kręcę prędko głową. Boję się bardziej ruszyć, zabrać z niej ręce, odezwać się. Stoję w ciszy wsłuchując się w przyspieszone bicie własnego serca i słowa, które do mnie mówi. Drżą mi już nie tylko dłonie i powieki, ale też dolna warga i kolana. To ma tak być, wiem. Pomimo to wciąż jest mi ciężko. Jej cichy głos sprawia, że chce mi się płakać.

— Spójrz na siebie, Peter. To cię wykończy.

Dalej kręcę głową. Nasze tu i teraz już nie jest takie beztroskie i wspaniałe, ale to wszystko moja wina, tylko i wyłącznie. Wpatruję się w tą ciemność pod zamkniętymi powiekami, powtarzając sobie nieświadomie, że zaraz będzie lepiej, że to tylko taki moment słabości. Zaciskam mocno zęby, żeby nie płakać.

Zawsze muszę coś zepsuć. Każdą fajną chwilę, każdy pocałunek, wspomnienie, rozmowę, więź. Niszczę wszystko czego się dotknę. Ją też. I siebie. Nabieram chaotycznie powietrza, dławiąc się nim tak, jakbym zaraz miał się udusić, tak właśnie się czuję. Jakby śmierć była mi bliższa niż kiedykolwiek. Nikt mnie nie bije, nie strzela do mnie, nie rzuca mną, tak jak zawsze, kiedy mam na sobie maskę, ale jest gorzej, bo boli mnie głowa i myśli i chyba w ogóle wszystko, czego nie widać, a tam jest. Mocniej zaciskam szczękę, aż promieniuje lekkim bólem.

— Znowu o tym myślisz — mówi dziewczyna, wzdychając cicho na widok mojego rozpadu. — Nie potrafisz przestać. Skarbie, to naprawdę cię wykończy, nie mogę już na to patrzeć...

LOVELY ➵ spider-man fanfiction part twoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz