[𝐂𝐨𝐦𝐩𝐥𝐞𝐭𝐞𝐝]
[𝐰𝐨𝐫𝐝 𝐜𝐨𝐮𝐧𝐭: 𝟔𝟏,𝟐𝟑𝟐]
Druga część trylogii "Różany zapach szczęścia".
🌸 Madeline i Nicky muszą zmierzyć się z problemami dorosłego życia...
[𝐍𝐢𝐜𝐤𝐲 𝐇𝐚𝐫𝐩𝐞𝐫 × 𝐎𝐂]
[𝐎𝐂 - 𝐌𝐚𝐝𝐞𝐥𝐢𝐧𝐞 𝐒𝐦𝐢𝐭𝐡]
[𝐆...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
🌸
Madeline zamruczała cicho, czując, jak Nicky składa mokre pocałunki na jej brzuchu, piersiach, dekolcie, szyi... Zawsze tak robił, by ją obudzić.
— Cześć.— powiedziała uśmiechnięta i skrzyżowała nadgarstki na karku bruneta, który podniósł wzrok i również się uśmiechnął. Sam widok Madeline sprawiał, że szeroki uśmiech gościł na jego twarzy.
— Dzień dobry, słońce.— zamruczał i zostawił malinkę na jej szyi, przez co ta jęknęła. Nicky za każdym razem był zdziwiony, ale i zadowolony tym, że wprawia ją w taki stan.
— Nicky...— mruknęła roześmiana, a chłopak wybuchnął śmiechem i położył się obok niej.— Mogę wiedzieć, po co budzisz mnie o godzinie siódmej rano? Jest weekend.
— Obudziłem cię, ponieważ o dziewiątej będzie wujek Erik z Jackiem, a przecież musimy iść na zakupy. Sama tak powiedziałaś. Gdybym cię nie obudził, miałabyś pretensje.— odpowiedział, a Madeline szeroko ziewnęła, przeciągając się.
— Jeszcze chwilkę...— mruknęła i ponownie zamknęła oczy, ale poczuła, jak Nicky uszczypnął ją w udo. Kolejna rzecz, którą nałogowo robił. Kochał jej ciało.— Cholera, Nicky!— pisnęła zdenerwowana, a chłopak się zaśmiał.
— Muszę cię jakoś wyciągnąć z łóżka.— wzruszył ramionami, a Madeline podniosła się do pozycji siedzącej. Włosy miała roztrzepane na każdą stronę, przez co brunet cicho zachichotał. Nie mogła nic poradzić na to, że jej włosy były z rana niesforne.
— Teraz, to jestem obrażona.— oznajmiła i wyszła z pomieszczenia oburzona. Nicky prychnął i kręcąc głową, wyszeptał:
— Oho, ktoś tutaj ma okres.
🌸
Nicky zakluczył drzwi domu i schował klucze do kieszeni swoich czarnych spodni, co dla różowowłosej było oczywiście absurdem, ponieważ było lato, a on chodził w długich spodniach. Ona była ubrana w bardzo krótką, różową koszulkę top bez ramiączek oraz różowe, pasujące do koszulki, spodenki. Włosy miała związane oczywiście w dwa warkocze oraz miała pełny makijaż.
Ujął rękę Madeline, która w drugiej dłoni trzymała smycz przypiętą do obroży Promyka, który wesoło dreptał po rozgrzanym przez słońce chodniku.
— Dzwoniła do mnie Dawn i powiedziała, że wszystkie dekoracje są już kupione, przelałam jej odpowiednią kwotę. Zapewniła mnie również, że ona, Mae, Avery i Natlee oraz chłopcy się tym zajmą.— oznajmiła Madeline, zerkając na Nicky'ego, który pokiwał głową. Ich ślub zbliżał się wielkimi krokami, a oni stresowali się coraz bardziej z każdym dniem.
— To dobrze. Musimy wysłać jeszcze do organizatorów dokładną listę gości, by wiedzieli, ile porcji przygotować.
— Dobrze, zajmę się tym później.— odpowiedziała, a po chwili byli już przy sklepie. Różowowłosa wzięła wózek sklepowy (Nicky przystał na to, aby ona go prowadziła, choć zawsze obijała się o obcych ludzi i półki). On sam wziął Promyka na ręce, aby nie przeszkadzać innym (bardziej, aby go nie podeptali, bo był małym psiakiem, którego trudno było zauważyć w tłumie).