*8 lat temu*
- Jasper zimno mi - trzęsłam się cała bo miałam na sobie tylko bluzkę na krótki rękaw i cienką bluzę a było prawie -1 stopnia i w dodatku padał śnieg
- Masz, załóż ją - mój brat zdjął z siebie swoją czarną grubą kurtkę i dał ją mi
Miałam na sobie tylko to bo jak uciekaliśmy z domu to wzięliśmy to co leżało na wierzchu. Jasper powiedział że lepiej będzie nam bez nich, nie lubię moich rodziców, nie przejmują się nami a tata nas bije
- Chodź Kate wejdziemy tutaj - po chwili byliśmy w środku jakiegoś pobliskiego spożywczaka na jednej z ulic w naszym Detroit, kasjerka dziwnie na nas spojrzała, było po 22 a do sklepu wszedł 11 chłopiec z 9 letnią dziewczynką więc nie dziwie się że miała taką minę - Dobry wieczór, my nie mamy gdzie się podziać, musieliśmy uciec od rodziców, możemy spać tutaj w sklepie dzisiaj? - spytał mój brat
- Oczywiście dzieci, zabiorę was do swojego domu, tutaj będzie wam zimno i nie wygodnie - zaproponowała nam kobieta wyglądająca na jakieś około 60 lat, zgodziliśmy się i poszliśmy z nią bo akurat miała już zamykać sklep
Dotarliśmy do jej domu, był mały, skromny ale bardzo ładny, zaprowadziła nas do jednego z 3 pokoi. Było tam łóżko na dwie osoby, biurko i szafa na ubrania, po kilku minutach starsza pani przyniosła nam koce i poduszki bo na łóżku leżał sam materac. Zdjęłam kurtkę Jasper'a i swoją bluzę, mój brat ułożył poduszki koce po czym zawołał mnie abym położyła się razem z nim, zrobiłam to
- Jasper? - popatrzyłam mu w oczy
- Tak?
- Kocham Cię - ten tylko się uśmiechną przytulił mnie i pocałował w czoło
- Śpij dobrze księżniczko
*Rok później*
Robiłam z koleżankami zawody która ładniej narysuje wiosnę, wygrywa ta na którą prace wskaże opiekunka naszej grupy. Po tych wszystkich wydarzeniach trafiłam z Jasper'em do domu dziecka, na początku bałam się że nas rozdzielą ale na szczęście tego nie zrobili. Mam nadzieje że będziemy mieć nową rodzine która będzie lepsza od tamtej
- Skończyłam! - krzyknęłam jako pierwsza z dziewczyn, nie musiałam czekać długo bo po chwili one też skończyły
- Chodźcie szybko, idziemy do Zen - Zen to właśnie opiekunka grupy, widziałam że rozmawia z dwójką jakiś ludzi ale jak to my oczywiście nie cofnęłyśmy się
- Zen! Której obrazek jest najładniejszy? - Gwen odrazu do niej podbiegła a ja i Lavender stanęłyśmy trochę za nią
- Dziewczynki nie mam teraz czasu ale zaraz do was przyjdę dobrze? - powiedziała z uśmiechem a my odeszłyśmy - Katherine - odwróciłam się słysząc swoje imię - Zostań na chwilkę - posłuchałam opiekunki i zostałam
- Co się stało? - musiałam spytać czemu marnuje mój cenny czas który mogłabym przeznaczyć na przykład na granie na telefonie albo rysowanie
- To są państwo którzy chcieliby cię bliżej poznać, chcą zostać twoimi nowymi rodzicami - zamarłam, wyglądali na bogatych, miłych i oczesanych ludzi
- Ale ja bez Jasper'a nigdzie się nie ruszę - Zen uśmiechnęła się na moje słowa i zawołała mojego brata
- Co jest Zen? - spytał
- To jest pani Riley i Lucas Hernandez, chcieliby was poznać i adoptować, wiedzą o tym co przeżyliście i dlatego chcą z wami porozmawiać
^*^
CZYTASZ
He's not a good boy
Teen FictionMoże się wydawać że to tylko zwykła szczeniacka miłość ale oni nie chcą żeby tylko na tym się skończyło. Związek z nim, może być dla niej niebezpieczny... i to nawet bardzo, ale przecież miłość nie wybiera. Fragment książki: - Co tam robisz moja ku...