Niedługo po wyjściu chłopaka z mieszkania, wstałem z łóżka. Nie byłem chory, ale przecież nie powiem mu prawdziwej przyczyny mojego zachowania! Zresztą... Sam nie wiem co się ze mną dzieje..
Pościeliłem łóżko bo jak się można domyślić, Seonghwa chyba bardzo lubi czystość. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem w stronę kuchni. Zajrzałem do lodówki. Tak, wiem, że trochę nie na miejscu jest zaglądanie do lodówki sąsiadowi, ale byłem na prawdę głodny, gdyż przez moją "gorączkę" nie mogłem zjeść rozkosznego bibimbapu przygotowanego przez chłopaka.
Wyjąłem śniadanie talerz, na którym była moja porcja i szybko odgrzałem ją sobie w mikrofali. Zacząłem powoli i ostrożnie zaglądać do szafek w poszukiwaniu tej ze sztućcami, jednak kompletnie nie mogłem jej znaleźć. Coraz bardziej irytowałem się, aż w końcu odnalazłem prawidłową szufladkę.
Kiedy mikrofala zapiszczała pięć razy, otwórz len od niej drzwiczki i wyjąłem jedzenie, po chwili zamykając urządzenie i siadając przy stole. Pomimo tego, że znałem się z Seonghwą dość krótko to dziwnie jadło mi się posiłek bez niego i jego uśmiechu. Chyba głównie dlatego, że to jego mieszkanie i dziwnie jest jeść czyjeś żarcie w czyimś mieszkaniu. Ale i tak..
Myślę, że przywiązałem się do niego. Kiedy nie było go przy mnie, czułem niesamowitą pustkę. Jakbym tak na prawdę nie istniał. Potrafił dać mi pewność siebie, a zarazem tą wielką nieśmiałość, która sprawiała, że stawałem się całkowicie czerwony, a moje serce biło o wiele szybciej.
Kiedy jest przy mnie jestem zupełnie innym człowiekiem. Jednego razu potrafię czerwienić się jak dzisiaj, uciekać od niego wzrokiem. Moje nogi potrafiły trząść się niewiarygodnie powodując, że jestem bliski upadku. Moje ciało nagrzewało się do wysokich temperatur, a w oczach stawały łzy. Ale nie te smutku, ale inne... Nie wiem jak to wytłumaczyć...
Innym razem jestem niezwykle pewny. Gadam z nim, przytulam go i jak się okazuje, również kładę się na jego kolanach i śpię w jego sypialni.
Gdybym mógł, zamieszkałbym z nim. Serio. Moja mama nawet nie widzi kiedy wychodzę i wracam. Kompletnie nie ma mnie w jej życiu. Nie istnieje. Mój brat również ma mnie gdzieś. Pomimo tego, że się wciąż kłócimy to jednak chciałbym od niego usłyszeć kiedykolwiek zwyczajne "Kocham cię" albo "Bracie", a nie jedynie "wypierdalaj" i "mały, spedalony skurwielu".
Jedyną osobą, która dawała mi szczęście gdy tego potrzebowałem, był Woo... Przyjaźnimy się od podstawówki i ufam mu niemalże bezgranicznie. Odkąd, jednak jest z Sanem wszystko zmieniło się. Poświęca czas tylko jemu, zapomina o mnie jak wszyscy.
Ma kogoś, kogo kocha. Rozumiem go. To zapewne niesamowite uczucie przytulić się do drugiej osoby. Pocałować ją czy wypłakać się w jej ramię. Powiedzieć "kocham cię" przy każdej możliwej okazji. Wooyoung zupełnie poświęcił dla niego wszystko. Nawet mnie.
I tak to jest od jakiegoś roku. Już na samym początku liceum latał za Sanem i podlizywał się mu. Zabiegał się o jego względy i dokonał swego. Jest szczęśliwy.
Ja nie miałem tego farta. Cały poprzedni, jak i początek tego roku spędziłem niemalże sam. Tak, wciąż przyjaźnie się z Woo, jednak to nie to co kiedyś. Ja jedynie mogłem z daleka porozglądać się za jakimiś ładnymi chłopakami z czym walczyłem dość długo. Kiedy odkryłem, że jestem innej orientacji niż większość, spanikowałem. I wciąż panikuje.
Moja rodzina jest kompletnie nietolerancyjna. Nie chciałbym wiedzieć co by się stało, gdyby dowiedzieli się o tym, że nie podobają mi się puste lale, tak jak mojemu bratu.
Nigdy nie pokochałem kogoś tak, by poświęcić dla niej całego siebie. By oddać się z całości. By w ogóle powiedzieć tej osobie o tym. Chyba nawet nie chciałem się zakochiwać. Wolałem tą samotność, niż odrzucenie. Smutne co?
A wiecie co jest najgorsze? Że pierwszy raz w życiu poczułem coś do kogoś. Tak, do Seonghwy. Nie chcę tego, wolałbym lubić dziewczyny jak większość chłopców. Nie potrafię już jednak z tym walczyć. Nie potrafię walczyć z Seonghwą. Nie potrafię oprzeć się jego urokowi i niezwykłej osobowości. Jego uśmiechowi i wspaniałej figurze.
A jeszcze gorsze jest to, że ja nigdy mu o tym nie powiem. Nie sądzę, by lubił chłopców. Pamiętam jak tamta dziewczyna się do niego kleiła. Może rzeczywiście mam zbyt niską samoocenę? A może rzeczywiście powinienem sobie odpuścić?
Otarłem szybko płynącą po policzku łzę i dokończyłem jedzenie. Posprzątałem po sobie i zabrałem wszystkie swoje rzeczy. Wyszedłem z mieszkania i za kluczyłem drzwi, po czym wyjąłem telefon i napisałem na numer, który podał mi chłopak.
Ja:
Czuje się już o wiele lepiej. Dziękuję za opiekę i śniadanie. Spokojnie, posprzątałem po sobie.
Ja:
Zamknąłem drzwi więc jak będziesz wracał to przyjdź do mnie po klucz
Schowałem urządzenie z powrotem do kieszeni i westchnąłem cicho. Podszedłem do drzwi od mojego mieszkania i szarpnąłem za klamkę, drzwi były otwarte. To był już standard, że mój przygłupi braciszek zapominał ich zamknąć narażając się na to, że ktoś może się tu włamać i nas wszystkich pozabijać i okraść.
Wszedłem do środka i za kluczyłem drzwi. Powolnie zdjąłem z nóg buty i zacząłem iść do pokoju, po drodze mijając brata.
-A ty gdzie byłeś?-zapytał stając przede mną i tym samym nie dając mi iść dalej.
-Co cię to obchodzi?-warknąłem zirytowany.
-Pytam się gdzie byłeś?-zdenerwował się widocznie.
-Na obiedze u sąsiada-mruknąłem przypominając sobie niedawne przemyślenia.
-Przecież zaprosił cie do siebie wczoraj-skrzyżował ręce podejrzliwie.
-No i?
-Obiad trwa dwa dni?-uniósł jedną brew.
-Daj mi spokój...-jęknąłem bezsilnie i wyminąłem go.
-Wiedz, że matka się o wszystkim dowie!-wykrzyknął ostatni raz, po czym wszedłem do pokoju i trzasnąłem drzwiami. Jebany chujek...
CZYTASZ
✔Hot Neighbor//Seongsang//Ateez
FanfictionNie mam pomysłu na opis więc sorka XD Nr. 12 #seonghwa Nr. 9 #jongho