25

642 45 13
                                    

-Więc jakie mamy plany na dzisiaj?-spytał czarnowłosy spoglądając na mnie.

-Ja bym poszedł do domku, położył się z tobą pod górą kocy i pooglądał jakąś kiepską drame-uśmiechnąłem się szeroko. Oboje wręczyliśmy sobie nawzajem prezenty. Był wręcz zachwycony figura Szczerbatka, jak i perfumami. Ja natomiast dostałem od niego pięknego drona, o którym nawijałem mu chyba od dwóch miesięcy.

-Żarty sobie robisz? Chyba wystarczająco się należałeś przez ostatnie cztery miesiące-zaprzeczył.

-Ale z tobą to co innego...-mruknąłem niezadowolony.

-Zdążymy się jeszcze powylegiwać-uśmiechnął się zawadiacko.

-Więc może najpierw odwiedzimy Mina w ośrodku?-zapytałem z uśmiechem, na co przytaknął wesoło.

-Na prawdę się polubiliście, co?-zachichotał mocno trzymając moją dłoń i idąc wciąż przed siebie na najbliższy przystanek.

-Taaak...-westchnąłem delikatnie się uśmiechając.

***

Dotarliśmy do ośrodka. Wolnym krokiem weszliśmy do budynku, a na nas zatrzymały się te spojrzenia starszego pokolenia. Wiecie, te spojrzenia typu "FUUU GEJEE". Nas to jednak zbytnio nie obchodziło, przecież ważne było to, że się kochamy.

Na korytarzu była lekka panika. Panie pracującego w ośrodku biegały w tą i z powrotem, a jacyś faceci wciąż krzyczeli jakieś niezbyt zrozumiałe słowa. Kiedy zobaczyliśmy jak jakiś ratownik wymija nas, trochę się zmartwiliśmy. Komuś musiało się coś stać...

-Co się dzieje...-mruknął starszy widząc, że ratownik wbiegł akurat do pomieszczenia gdzie zwykle był jego brat. Przyspieszyliśmy kroku, a Seonghwa jedynie mocniej ściągnął moją dłoń.

Weszliśmy do pokoju, a widząc kilku ratowników przy łóżku chłopca obaj zesztywnieliśmy.

-M-Min?!-wykrzyknął Seonghwa i momentalnie puścił moją dłoń. Po jego policzkach poleciały łzy, po moich zresztą też. Chłopak szybko podszedł do łóżka i usiadł przy nim na podłodze zaciskając jego bladą rączkę-Ratujcie go! Czemu nic nie robicie?!-krzyczalwciaz widząc, że lekarze jedynie przyglądają mu się smutno.

Powoli podszedł do chłopak od tyłu i kucnąłem za nim, po czym objąłem go wokół szyi i schowałem twarz w jego zagłębieniu. Seonghwa jedynie głośniej zapłakał. Mój jak i jego płacz wypełniał całe pomieszczenie.

-P-proszę, u-uratujcie go!-załkał głośno zaciskając mocno oczy. Ja jedynie przytuliłem go jeszcze mocniej.

-Seonghwa... Mina już n-nic nie boli..-powiedziałem cicho, a po moich słowach zaczął wręcz krzyczeć przez płacz.

//Dwa dni później//

Już drugi dzień nie widziałem Seonghwy. Nie gadaliśmy nawet przez telefon. Z jednej strony rozumiałem to, potrzebował spokoju. Z drugiej jednak brakowało mi go, i to nawet bardzo.

Obaj wiedzieliśmy, że to w końcu się stanie... Że taka chwila nadejdzie, była ona nieunikniona. Jednak zdarzyło się to akurat w Wigilię. Po tym wszystkim Seonghwa po prostu wybiegł z ośrodka. Jedynie napisał do mnie czy trafiłem bezpiecznie do domu. I to tyle...

Niepewnie wybrałem numer chłopaka i nacisnąłem zieloną słuchawkę. Przyłożyłem urządzenie do ucha wyczekując, aż odbierze. Moje ręce trzęsły się niemiłosiernie, bałem się, że to za wcześnie, że potrzebuje jeszcze chwili, by odpocząć.

-Halo..-usłyszałem nagle jego głos, na co moje serce trochę szybciej zabiło. Nie był to jednak ten sam głos co zawsze. Był bardzo zachrypnięty i przepelniony bólem jak i niechęcią. To tak strasznie bolało. Bolało to, że nie mogę mu jakkolwiek pomóc.

-Seonghwa?-spytałem cicho, na co mruknął ledwo słyszalnie-Lepiej się czujesz?-zapytałem nie wiedząc o co innego mógłbym się go spytać.

-Chyba tak...-westchnął-Myślę, że byłem na to trochę przygotowany...-przyznał cicho co jeszcze bardziej zabolało.

-Nikt się tego nie spodziewał, Hwa-powiedziałem cicho, a w słuchawce usłyszałem jego ciche pociąga nie nosem-Spotkamy się? W końcu za trzy dni wylatujesz do Wuhan-przupomniałem mu.

-Wiem... Chciałbym tu zostać na zawsze-powiedział co tak cholernie bolało. Chyba jeszcze nigdy nie słyszałem w jego głosie takiego cierpienia...-Spotkajmy się w parku, co ty na to?-zaproponował już trochę bardziej energicznie. Wiedziałem, że próbował to wyprzeć. Myślę, że to dobrze...

Wiem, że to jego młodszy braciszek, sam bym pewnie rozpaczał. Jednak Seonghwa wiedział, że tak się stanie... Musi żyć dalej z myślą, że Min ma teraz po prostu lepiej.

-Dobrze-potwierdziłem z delikatnym uśmiechem-Więc widzimy się o piętnastej-oznajmiłem mu szybko i zakończyłem połączenie.

✔Hot Neighbor//Seongsang//AteezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz