Kolejny dzień. Wreszcie weekend. Pewnie normalnie skakałbym z radości, że wreszcie mogę odpocząć. Było jednak inaczej. Wciąż myślałem o własnej głupocie i o tym jak bardzo przywiązałem się do sąsiada.
Minął chyba tydzień od mojego nocowania u chłopaka i od tego czasu nie gadaliśmy ani razu. Sam nje wiem czemu go unikałem... Myślę, że tak bardzo bałem się zranienia. Wciąż się tego boję. Nawet nie pomyślałem o tym, że ranie się właśnie w tym momencie.
Od bardzo długiego czasu brakowało mi bliskości. Chyba jedyną osobą, która była przy mnie zawsze, był Woo. Jednak i to się zmieniło. Oczywiście głównym powodem był San.
Już chyba od początku liceum Wooyoung uganiał się za Choi'em. Nie miałem nic przeciwko, przecież on tylko się zakochał. W pewnym sensie nawet mu zazdrościłem. Zazdrościłem tego, że potrafił znaleźć kogoś, dla kogo będzie czuł się jak najważniejsza i najpiękniejsza osoba na świecie.
Ja nie miałem tyle szczęścia chyba nigdy. Zawsze robiłem sobie nadzieję, że gdzieś tam niedaleko jest ktoś, kto zobaczy we mnie coś wyjątkowego. Powie mi, że mnie kocha, że zależy mu na mnie. Jednak jedyne co słyszałem od ludzi to "spierdalaj".
Nie słyszałem tego słowa tylko od brata, ale i nawet od Woo. Kiedyś nie mógł nawet słuchać tego, jak ktoś przeklina. Nienawidził tego. Od kiedy jest z Sanem mówi bluźnierstwo za bluźnierstwem, nawet do mnie.
Od kiedy zacząłem przyjaźnić się z Seonghwą, poczułem się na prawdę ważny. Poczułem, że jednak na świecie jest osobą, która jest w stanie zaakceptować często moje dziwne zachowanie i udawać, że na prawdę nie widzi moich rumieńców. Marzyłem o tym, by spędzić z tym człowiekiem resztę życia. Myślę, że ja dla niego też mogłem dużo znaczyć.
Jednak już wiele razy rzekonalem się o tym, że nawet gdy układa mi się w życiu, ja musze to spieprzyć po całości. Tak właśnie unikam sąsiada od tygodnia. Czemu? Sam nie wiem...
Chyba głównym powodem jest... Nie zakochanie się. Nie chcę tego. Wolę być samotny niż cierpieć. Nie chcę widzieć miny rodziny, gdyby dowiedzieli się, że podobają mi się mężczyźni. Nie chcę płakać, gdy dowiem się, że Seonghwa mnie nie chce.
Chyba potrzebowałem odpoczynku. Miałem dość siedzenia wciąż w czterech ścianach. Całą dzisiejszą sobotę spędziłem właśnie w ten sposób i chyba potrzebowałem świeżego powietrza.
Wyszedłem z pomieszczenia i będąc już przy drzwiach wyjściowych, zacząłem zakładać buty. W domu nie było nikogo co było dość dziwne, gdyż Minjoon miał wrócić około dwudziestej, a była już dwudziesta druga. Tak, wiem, słaba pora na spacer, co?
Szybko założyłem na siebie pierwszą z brzegu, czarną bluzę i wyszedłem z mieszkania, zakluczając za sobą drzwi. Na chwilę stanąłem i spojrzałem na drzwi Seonghwa, po czym jedynie westchnąłem i szybko zszedłem na dół po schodach.
Wyszedłem z klatki i zdążyłem postawić jedynie kilka kroków, gdyż nagle poczułem jak ktoś szarpie mnie za kaptur tym samym ciągnąć do tyłu. Czyjeś silne dłonie złapały mnie za przód bluzy i przyszpilily do ściany bloku, z którego przed chwilą wyszedłem.
Delikatnie uchyliłem powieki, by zobaczyć oprawce, jednak za nic nie mogłem rozpoznać w nim nikogo znajomego. Oprócz niego było jeszcze dwóch innych typów stojących z boku. Cała trójka miała coś do mnie.
-Minjoon?!-zapytał donoscie facet trzymający za moją bluzę, a ja byłem całkowicie sparaliżowany strachem. Czego on chciał od mojego brata?
Facet w jednym momencie puścił moją bluzę, ale tylko na chwilę, gdyż momentalnie zamachnął się i uderzył mnie pięścią prosto w twarz. Upadłem, a po moich policzkach poleciały pojedyncze łzy czując lecącą krew z ust i nosa. Po chwili mężczyzna znowu złapał za moją bluzę stawiając mnie na równe nogi, które były jak z waty.
CZYTASZ
✔Hot Neighbor//Seongsang//Ateez
FanfictionNie mam pomysłu na opis więc sorka XD Nr. 12 #seonghwa Nr. 9 #jongho