-I już po wszystkim-westchnął lekarz, na co powoli i ciężko wstałem z fotela-Pan jest kimś spokrewnionym?-zapytał czarnowłosego, na co zaprzeczył.
-Jesteśmy przyjaciółmi-powiedział spokojnym głosem, co mnie dosyć mocno zabolało.
-Skoro nie ma tu nikogo spokrewnionego z Panem Kangiem to zapraszam Pana-powiedział mężczyzna i otworzył drzwi od jednego z pomieszczeń-Wytłumaczę Panu kiedy ma przyjść ponownie i wypiszę maści-poinformował, a chłopak wszedł za nim.
Wytarłem szybko mokre policzki i podszedłem do lustra i zacząłem się przeglądać. Jęknąłem niezadowolony na widok mojej twarzy, wyglądała jeszcze gorzej niż zwykle.
Zacząłem rozglądać się po gabinecie coraz bardziej się nudząc. Usiadłem na jednym z krzeseł i odchyliłem głowę do tyłu przymykając oczy. Jakiś czas później usłyszałem otwieranie drzwi, na co szybko podniosłem głowę.
-Do widzenia-szybko ukłonił się chłopak i ruszył do wyjścia, a ja za nim. Wciąż przyglądał się jakiejś kartce nie zwracając uwagi na to jak idzie. Wtedy stanął nagle wciąż wgapiając się w kartkę i sprawdził godzinę na zegarku-Jeszcze zdążymy do apteki...-mruknął i schował kartkę do kieszeni.
-Ja mogę s-sam pójść do apteki...-poinformowałem go nieśmiało, na co spojrzał na mnie i ciepło się uśmiechnął.
-Pójdę z tobą-uśmiechnął się i ruszył, a ja szybko do niego dołączyłem, będąc po chwili tuż obok niego. Wyszliśmy na zewnątrz już wolniej niż gdy tu jechaliśmy. Wyjął kluczyk i otworzył samochód otwierając mi drzwi jak wcześniej.
Ponownie okrążył samochód i wsiadł za kierownice. Przekręcił kluczyk tym samym odpalając pojazd, po czym ruszył. Jechał powoli i ostrożnie. Szczerze polubiłem przyglądanie się mu, gdy prowadził. Wyglądał wtedy na bardzo przejętego i skupionego co dodawało mu niezwykłego uroku.
Chyba w końcu zorientował się, że uważnie mu się przyglądam, ponieważ odwrócił głowę w moją stronę, gdy staliśmy na czerwonym świetle. Momentalnie odwróciłem wzrok w stronę szyby, a moja twarz przybrała barwę ciemnej czerwieni. Chłopak widząc moją reakcję, zachichotał z rozbawieniem, a gdy światło zmieniło kolor, ruszył.
W końcu dotarliśmy na miejsce. Chłopak zaparkował niedaleko apteki i wyjął kartkę z kieszeni po chwili patrząc na mnie.
-Poczekaj, okej? Szybko kupię i wrócę-uśmiechnął się i nie dając mi nawet dojść do słowa, wyszedł i zamknął samochód, po czym ruszył w stronę budynku apteki.
Jak mówił, tak zrobił. Nie minęło nawet dziesięć minut, a starszy wyszedł z apteki z małą reklamówką. Otworzył samochód i wsiadł do środka, po czym podał mi reklamowkę.
-Na kartce jest napisane co i ile razy dziennie-podał kartkę od lekarza.
-Dziękuję ci bardzo...-westchnąłem. Chłopak uśmiechnął się i zmierzwił mi włosy.
-Nie ma sprawy-machnął ręką z uśmiechem i ruszył w stronę domu. Byłem mu bardzo wdzięczny za to wszystko. Pewnie ja nie wpadłbym na pomysł żeby pójść do lekarza i pogorszyłbym sytuację. Pomimo tego, wciąż nie mogłem ukrywać moich uczuć. Jak niby mam się z nim tylko przyjaźnić skoro, gdy tylko na niego spojrzę, bądź on na mnie, jestem cały czerwony!
Dotarliśmy już pod blok. Po wyłączeniu pojazdu oboje wyszliśmy na zewnątrz. Chłopak zamknął samochód dokładnie sprawdzając czy aby na pewno jest zamknięty, co mnie delikatnie rozbawiło. Dbał o niego niczym o własne dziecko.
Po chwili oboje weszliśmy do bloku, oczywiście wcześniej wciskając odpowiedni kod. Zaczęliśmy wchodzić po schodach, a gdy byliśmy już na odpowiedni piętrze, delikatnie posmutniałem. Nie chciałem znowu wracać do swojego mieszkania. Tam nie miałem nikogo, a jedynie własną samotność.
Stanęliśmy przy moich drzwiach, a ja zacząłem szukać klucza po kieszeniach. Kiedy wreszcie go znalazłem, odwróciłem się do chłopaka stając z nim twarzą w twarz. Byliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Nasze ciała niemalże przylegały do siebie.
-Do widzenia, Ye-nie dałem mu dokończyć, ponieważ szybko złapałem w dłonie twarz chłopaka i stanąłem delikatnie na palcach tym samym przyciągając go do siebie. W jednym momencie złączyłem nasze usta i zacisnąłem oczy.
Kiedy poczułem, że chłopak odwzajemnia mój pocałunek, delikatnie uchyliłem powieki, by zobaczyć go. Miał przymknięte oczy, a z sekundy na sekundę coraz bardziej pogłębiał pocałunek. Zaczęło brakować powietrza nie tylko mi, ale i chłopakowi.
Niechętnie odsunęliśmy się od siebie, jednak wciąż będąc bardzo blisko siebie. Nasze oddechy były szybkie i nieregularne. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy, niczym w największy skarb.
Powoli wypuściłem twarz chłopaka z moich dłoni i stanąłem płasko na stopach. Wyprostowałem się i spuściłem wzrok w dół czując mocne rumieńce. Chłopak wciąż nachylał się nade mną trzymając dłoń na ścianie za mną.
Momentalnie schowałem twarz w dłoniach czując mocny przypływ czerwieni i łez.
-P-Przepraszam S-Seonghwa!-wydukałem czując wstyd. W jednym momencie poczułem zaciśnięcie jego dłoni na moich nadgarstkach, które odsunęły moje dłonie od twarzy, którą zakrywały.
Spojrzałem na niego zdziwiony, jednak nie dał mi nawet dojść do słowa, ponieważ ponownie złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Czyli... Czyli mnie kocha...?
CZYTASZ
✔Hot Neighbor//Seongsang//Ateez
FanficNie mam pomysłu na opis więc sorka XD Nr. 12 #seonghwa Nr. 9 #jongho