16

824 60 35
                                    

Po wejściu do mieszkania oparłem się plecami o zamknięte drzwi i schowałem twarz w dłoniach próbując powstrzymać kolejny napływ rumieńców. Oczywiście nie udawało mi się to, a czerwieni na mojej twarzy było jedynie więcej.

-Co ci?-usłyszałem przed sobą i momentalnie podskoczyłem ze strachu. Przede mną stał zdziwiony brat.

-Nie wid-dać...? -mruknąłem jąkając się, gdyż bez przerwy myślałem o pocałunku.

-Czemu się jąkasz? Coś się stało?-zaczął wypytywać.

-Kurde!-przetarłem twarz dłonią dobrze wiedząc, że kompletnie nie potrafiłem zapanować nad emocjami-N-nie interesuj się-szybko go wyminąłem i wbiegłem do pokoju, w którym się zamknąłem.

Momentalnie rzuciłem się na łóżko i zamknąłem oczy, a gdy znów pomyślałem o tym, co miało miejsce jeszcze jakiś czas temu, zakryłem twarz poduszką ukrywając moją całą czerwoną twarz.

Jeszcze przez chwilę leżałem na łóżku, aż w końcu zasnąłem.

***

Przetarłem delikatnie oczy ze zmęczeniem i ziewnąłem leniwie. Podniosłem się do pozycji siedzącej dopiero wtedy wybudzając się i otwierając oczy.

Kiedy byłem już bardziej przytomny, wstałem z łóżka na równe nogi i podszedłem bliżej okna, za którym było już ciemno. Musiało mi się trochę przysnąć wczoraj...

Wziąłem do dłoni telefon leżący na biurku i zobaczyłem na nim godzinę dwudziestą trzecią dwadzieścia. Mama jak i brat powinni być dzisiaj w domu o tej godzinie...

Wyszedłem leniwie z pokoju i zacząłem zaglądać do wszystkich pomieszczeń, których i tak było bardzo mało. Mama jak się okazało zasnęła na kanapie, natomiast mojego brata nie było w żadnym z pomieszczeń. To w sumie było dość normalne, często nie było go w mieszkaniu.

Westchnąłem i tak, by nie obudzić mamy, znalazłem przypadkową bluzę, którą na siebie ubrałem i wyszedłem z mieszkania. Podszedłem do drzwi sąsiada i wziąłem głęboki oddech, po czym zapukałem.

Przez dość długi czas stałem przed drzwiami, jednak nikt nie odpowiadał. Zapukałem jeszcze raz, a po chwili kolejny. Uznałem, że musiał po prostu gdzieś wyjść. Bardziej martwiło mnie to, że mógł wyjść na hazard. Chciałbym mu jakoś pomóc, ale jak, skoro nie wiem dlaczego to robi?

Mruknąłem bezsilnie i odszedłem od drzwi. Zbiegłem po schodach na sam dół i wyszedłem z klatki schodowej. Skręciłem w bok i gdy już miałem wyminąć mój blok, poczułem czyjąś dłoń na nadgarstku ciągnącą mnie w miejsce między blokami.

Momentalnie ktoś przyszpilił mnie do ściany dokładnie w taki sam sposób, jak tego dnia, gdy pomylili mnie z Minjoonem. Przed sobą zobaczyłem tą samą osobę co poprzednio i stanęło mi serce. Był na prawdę wysoki i tym razem całkiem sam.

-Myślałeś, że tak po prostu uciekniesz?-warknął wściekle. Moje nogi były jak z waty, nie mogłem ruszyć z miejsca.

-Mówiłem już ż-że nie j-jestem Minjoon!-krzyknąłem wciąż nie rozumiejąc czego on ode mnie chce, ani od mojego brata.

-Nie obchodzi mnie to-powiedział wściekłym głosem i złapał dłonią za moją szyję, mocno ją na niej zaciskając przy tym mnie podduszając-Jak śmiałeś mnie uderzyć, wiesz kim ja jestem?-uśmiechnął się złowieszczo, jednak obraz przede mną stawał się coraz bardziej rozmazany. Nie mogłem złapać świeżego powietrza.

-N-nie wi-iem...-mruknąłem nie mając siły nawet się wyrywać. Coraz bardziej traciłem kontakt z rzeczywistością.

-Kimś kto może poważnie skrzywdzić twojego ukochanego-uniósł kącik ust, a słysząc jego słowa zebrałem w sobie resztki sił i odepchnąłem go od siebie przez co mnie puścił. Złapałem dłońmi za swoją szyję i brzuch i zacząłem ciężko oddychać.

W jednym momencie poczułem jego zaciśnięte pieści tym razem na ubraniu. Znów mnie przyszpilił, ale tym razem tylko jedną dłonią.

-C-co ty pier-rdolisz....?-zapytałem cicho nie wiedząc kompletnie o co mu chodzi. Skrzywdzi Seonghwe? Ale jak?

-Zaraz się przekonasz-zaśmiał się i zamachnął się. Mocno zacisnąłem oczy czując, że niedługo poczuje po raz kolejny niewyobrażalny ból. On jednak nigdy nie nadszedł.

Delikatnie uchyliłem powieki nie do końca wiedząc co się dzieje, a na widok właśnie Seonghwy otworzyłem szeroko oczy. Stał za wyższym i mocno trzymał jego wycelowaną w moją twarz pięść. Momentalnie wciąż trzymając za jego pięść odciągnął go ode mnie i złapał za jego koszulkę.

-Co ty do cholery wyprawiasz, Yunho?!-zapytał ze wściekłością. Moment. Znają się?

-Ten frajer ostatnim razem mi przypierdolił-warknął i odepchnął od siebie czarnowłosego spoglądając na mnie.

-To ty go kurwa pobiłeś?-spytał, a w jego oczach można było łatwo zauważyć iskry wściekłości. Chyba pierwszy raz słyszałem jak przeklina albo w ogóle jak jest aż tak wściekły.

-Myślałem, że to jego pierdolony brat-przewrócił oczami-Już od dwóch tygodni ma oddać mi te dwa tysie i wciąż ich jakoś nie widzę-warknął, na co złapałem się za skronie. Dwa tysiące?! Czy on kurwa oszalał?

-Chodź Yeosang-rzucił szybko czarnowłosy i złapał za moją dłoń-A ty nie waż się go więcej tknąć-powiedział ostatni raz w stronę wyższego i pociągnął mnie za sobą.

-C-Co to miało być?!-zapytałem i wyrwałem się z jego uścisku, gdy byliśmy już dość daleko od chłopaka przez którego zostałem prawie pobity już drugi raz.

-Nie ważne Yeo, po prostu idź do domu, okej?-zapytał, a w jego oczach było widać troskę.

-Masz mi natychmiast powiedzieć co cię łączy z tym Yunho i moim bratem, rozumiesz?!-wykrzyknąłem kompletnie ignorując jego prośbę.

-Skończ już-powiedział nagle, na co otworzyłem szeroko oczy. Od kiedy on taki był....?-Masz natychmiast wracać do mieszkania-nakazał, a jego ton stał się ostry i władczy.

-Co ty, moja matka?-zapytałem zirytowany, ale i przejęty. Chciałem po prostu wiedzieć co się dzieje-Przestań przede mną wszystko ukrywać!-wściekłem się.

-Yunho nie jest bezpiecznym człowiekiem-westchnął po dłuższej ciszy-Minjoon też-dodał, a moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości.

-Mój brat? A-Ale dlaczego?-zapytałem podchodząc bliżej i delikatnie zaciskając piąstki na jego koszuli.

-Po prostu idź do domu...-mruknął, a widząc, że ja nigdzie się nie ruszam, sam zaczął iść. Czemu on do cholery nie chce mi nic powiedzieć?

✔Hot Neighbor//Seongsang//AteezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz