18

811 59 11
                                    

Wparowałem do mieszkania i od razu zacząłem rozglądać się za moim bratem i mamą. Zobaczyłem jakąś kartkę na lodowce. Podbieglam do niej i zerwałem ją z lodówki.

"Dzisiaj wrócę później, mama"

-Kurwa!-wrzasnąłem i zgniotła kartkę, po czym rzuciłem ją gdzieś w kąt. Momentalnie wplotłem palce we włosy i oparłem się o blat plecami. Moje policzki już były całkowicie mokre. Ja wciąż nie wierzyłem, że przez tak długi czas ukrywali to wszystko przede mną!

Teraz jednak wszystko zaczynało nabierać sensu. Hazard Seonghwy, znikający brat, matka nie pozwalająca mi widywać się z Hwą... Wszystko rozumiałem, jednak wciaz miałem żal. Czemu mi po prostu nie powiedzieli? Czemu nie pomogli Seonghwie tylko wciągnęli go w ten pieprzony hazard?!

-Czego się wydzierasz...-usłyszałem , na co nagle podniosłem głowę w górę. Kiedy zobaczyłem mojego brata wychodzącego z pokoju jak gdyby nigdy nic, coś we mnie pękło. Miałem się nie wtrącać... Wybacz Seonghwa, muszę złamać tą obietnicę.

-Ty jebany dupku!-wykrzyknąłem i podbiegłem do niego, po czym zacisnąłem mocno pięści na jego koszulce i zacząłem nim mocno szarpać. Ten wyglądał na w ogóle nie przyjętego.

-O co ci chodzi?-prychnął odsuwając mnie od siebie, a na jego twarzy pojawił się cwany uśmieszek co mnie jeszcze bardziej wprowadzało we wściekłość.

-O co mi chodzi?!-wydarłem się i niechlujnie wydarłem łzy, które powoli zaczynamy wsiąkać w opatrunek na moim nosie-Zabiłeś mamę Seonghwy i wciągnąłeś go w hazard!-krzyczałem wciąż. Wszystkie emocje po prostu ujrzały światło dzienne, nie panowałem nad sobą i byłem nawet gotowy po raz kolejny oberwać w twarz.

-Zluzuj majty...-zaśmiał się złowieszczo-To było dawno i nie prawda-skrzyżował ręce przyglądając mi się. Jego pieprzony uśmiech wprawiał mnie w jeszcze większą wściekłość.

-Przestań w końcu pierdolić i przyznaj się do tego co zrobiłeś!-krzyknąłem w tym samym momencie znów łapiąc za jego koszulkę, jednak tym razem popychana go do tyłu i przyszpilając do jednej ze ścian-Przyznaj się, śmieciu!

-Zrobiłem to-powiedział spokojnym, cichym głosem wciąż się uśmiechając. W całym pomieszczeniu zapanowała cisza, a ja na moment zwolniłem uścisk na jego ubraniu. Tak po prostu się przyznał-Ale lepiej dla ciebie żebyś się nie wtrącał, to nie są klimaty dla małych, płaczących pedałków-prychnął z rozbawieniem i odepchnął mnie od siebie wy mijającego mnie po chwili i ruszając do wyjścia.

-N-nie zostawię tak tego, rozumiesz?!-wykrzyknąłem zanim wyszedł. Stanął w miejscu, gdy był już przy drzwiach i po chwili odwrócił się uśmiechając się przy tym... Miło? Jakby cała agresja wyparowała.

-Dlatego umrzesz-powiedział głośno z szerokim usmiechem i wyszedł. Zamurowało mnie. Seonghwa miał rację? Minjoon jest w stanie zrobić mi krzywdę...?

*****

Minął około tydzień od mojej kłótni z bratem. Ani razu nie zjawił się w mieszkaniu, a matka obwiniała za to właśnie mnie. Oczywiście wyparła się wszystkiego o co ją zapytałem. Wciąż wmawiała mi, że to Seonghwa kłamie. Ja jednak wierzyłem Seonghwie, wiem, że by mnie nie oszukał.

Właśnie czekałem z nim w poczekalni w szpitalu, to właśnie dzisiaj zdejmą mi ten paskudny opatrunek. Nie mogłem się doczekać bo miałem go już szczerze dość.

Wooyoung przepraszam mnie chyba tysiąc razy za ten nos. Wciąż za mną chodził i próbował się ze mną pogodzić, nawet olewał Choi'a, któremu najwidoczniej się to niezbyt podobało bo wciąż tylko słyszałem jak on i jego znajomy, z tego co wiem Minut, obgadują Woo i go wyzywają. To znaczy bardziej San go wyzywał, a czerwono włosy go uspokajał, ale cóż...

-Kang Yeosang-usłyszałem męski głos, na co momentalnie wstałem z miejsca-Zapraszam do gabinetu-uśmiechnął. Spojrzałem na czarnowłosego, jednak on nie wstawał z miejsca.

-Mam iść z tobą?-zaśmiał się z delikatnym rozbawieniem, na co zrobiłem się cały czerwony.

-Nie jestem małym dzieckiem...-skrzyżowałem oburzony ręce, jednocześnie wiedząc, że wolałbym żeby ze mną poszedł.

-Ajj no wiem Yeo, już się tak nie obrazaj-powiedział z rozbawieniem i wstał z miejsca, po czym musnął delikatnie mój policzek-Poczekam tu na ciebie-uśmiechnął się, na co mu przytaknąłem i ruszyłem w stronę gabinetu.

Wszedłem do środka i przywitałem się szybko z lekarzem. Mężczyzna wskazał na fotel i powiedział , bym na nim usiadł. Zrobiłem jak kazał i zaraz po chwili wrócił do mnie ze swoim sprzętem. Po mojej ostatniej wizycie panicznie zacząłem się bać tych narzędzi, ale nie mogło być dzisiaj aż tak źle, prawda? PRAWDA?!

***

-Niech Pan bardziej na siebie uważa i smaruje nos maściami, które wypisałem na karteczce-powiedział szybko, gdy przeglądałem się w lustrze. Nos był jedynie delikatnie opuchnięty, było już o wiele lepiej niż wcześniej. Wreszcie mogłem normalnie oddychać...

Podziękowałem szybko lekarzowi i wyszedłem z gabinetu. Niemalże od razu Seonghwa podniósł wzrok w moją stronę, a widząc mnie uśmiechnął się szeroko i wstał z miejsca. Podszedł do mnie i złapał delikatnie za moją dłoń.

-I co? Wyglądam lepiej czy gorzej?-zaśmiałem się.

-Pięknie jak zawsze-szepnął i bardzo delikatnie i ostrożnie pocałował mnie w czubek nosa, na co zrobiłem się czerwony-Musisz panować nad tymi rumieńcami!-zaśmiał się i zapodał mi kuksańca w ramię, jednak praktycznie nic nie poczułem.

-Ale przy tobie się nie da, głupku!-oddałem uderzenie w ramię i ruszyłem w stronę wyjścia pociągając za sobą chłopaka. Po chwili oboje wyszliśmy ze szpitala trzymając się za ręce.

✔Hot Neighbor//Seongsang//AteezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz