Jednak nie podeszli tylko wznowili swoją rozmowę od czasu do czasu spoglądając na mnie.
- w czym mogę pom... - przerwał - o cześć Yuna - powiedział uśmiechnięty Seungmin.
- hej Seungmin, chciałabym pucharek lodów - uśmiechnęłam się do niego.
- okey, zaraz ci przyniosę - puścił mi oczko i odszedł.
Nie. Nie spojrzałam się by zobaczyć czy w tym czasie mnie obserwowali. Nie, nie spojrzałam by zobaczyć ich reakcje. Nie musiałam się na nich patrzeć bo czułam jak przeszywają mnie wzrokiem.
Patrzyłam w stronę okna dopóki nie ujrzałam przed sobą sylwetkę chłopaka. Położył mi lody na stoliku i odezwał się.
- życzę smacznego - wysłał mi promienny uśmiech który po prostu zarażał optymizmem.
- dziękuję - odwzajemniłam czynność i zaczęłam pochłaniać porcje.
- ja wracam do roboty i jak będę mieć przerwę to przyjdę - odszedł gdy tylko mu pokiwałam na znak zrozumienia.
Od czasu do czasu spoglądałam na mężczyznę który zajmował się klientami i gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały, wysyłaliśmy sobie uśmiechy.
Już kocham tego człowieka, mógłby mnie nauczyć być tak pozytywną sobą jak on.Spojrzałam na Jimina który nie odrywał ode mnie zwroku i co chwilę zaciskał swoje pięści.
Nie normalny on jest.- Dobra, mogę się już przysiąść - odpowiedział mi chłopak po jakiś 20 minutach odkąd przyniósł mi moje zamówienie.
- cieszę się - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Yuna?
- tak?
- wiem że krótko się znamy ale chciałbym cie bliżej poznać, wydajesz się miłą osobą - odpowiedział entuzjastycznie.
- z miłą chęcią, to może podasz mi swój numer? - zapytałam niepewnie
- jasne, daj telefon i ci zapisze - zrobiłam jak kazał i już po chwili miałam nowy numer w telefonie.
- daj teraz ja ci wpisze - powiedziałam.
Chłopak już miał mi podać komórkę gdy podszedł do nas Jimin.
- ooo kochanie, nie mówiłaś że przyjdziesz do kawiarni. - usiadł obok mnie na krześle i objął ramieniem.
- co? - byłam tak samo zdezorientowana co Seungmin.
- nie udawaj zaskoczonej, to co dziś u mnie? - uśmiechnął się cwanie.
- wiesz co Yuna, ja już pójdę - powiedział Seungmin i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć on już sobie poszedł.
- po co to!? - sciepłam jego rękę i wstałam zabierając swoje rzeczy.
- uważaj na swoje słowa idiotko. - również wstał.
Zignorowałam go i podeszłam do lady, zapłaciłam za lody i czym prędzej wyszłam z kawiarnii.
- stój! - zatrzymał mnie Park.
- co ty jeszcze ode mnie chcesz?
- gdzie ty idziesz?
- do domu, gdzie ja też mogę iść - wyminęłam go i ruszyłam dalej.
- pójdę z tobą - stwierdził i dotrzymał mi kroku.
- nie trzeba
- ale ja chce - chwycił mnie za rękę.
- co ty robisz? - byłam tym kompletnie zdziwiona.
- nic bo co?
- ręce przy sobie - chciałam wziąść rękę lecz on tylko wzmocnił uścisk.
- radzę ci się mi nie sprzeciwiać - zagroził.
Nie protestowałam już i gdy byliśmy na mojej ulicy odezwałam się.
- okey możesz już iść, resztę sobie dojdę sama - nie chciałam by wiedział gdzie mieszkam, źle by się to skończyło. Bardzo źle.
- jak już mam cie odprowadzić to pod same drzwi. - pociągnął mnie przez co nie miałam wyboru jak iść pod dom.
Jednak wpadłam na pomysł który szybko wcieliłam w życie.
Stanęłam pod domem mojego sąsiada.- Dobra, tutaj mieszkam - wskazałam na dom.
- ok - i jakie było moje zdziwienie gdy zamiast odejść to stał w miejscu.
-możesz już iść
- poczekam aż wejdziesz do domu. - włożył ręce do kieszeni od spodni.
- Uh - podeszłam pod drzwi i liczyłam że będą sąsiedzi w domu.
Zadzwoniłam lecz nikt mi nie otworzył.
- na co czekasz!? - krzyknął Jimin widząc że nie wchodzę do domu.
- em... Nie mam kluczy to dlatego.
- nie masz kluczy do własnego domu? - zaśmiał się.
- zapomniałam. - zaczęłam się zastanawiać jak wybrnąć z tej sytuacji.
- no i co teraz zrobisz - podszedł do mnie i było widać że ma ubaw ze mnie.
Już chciałam mu odpowiedzieć gdy przyszedł sąsiad.
- Yuna? Co tutaj robisz?
- no... Przyszłam
- nie ma mamy w domu?
- no yyy...
- a kto to jest? - zapytał patrząc na chłopaka.
- to jest... Mój znajomy z klasy - uśmiechnęłam się do mężczyzny, nie patrząc na reakcje chłopaka.
- no to dopóki nie ma mamy w domu to możecie u nas posiedzieć.
- zaraz... To Yuna tutaj nie mieszka? - zapytał Jimin
- skądże, mieszka dom obok - pokazał na mój dom.
- to my pójdziemy jednak się przejść - powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za rękę.
- Ej, nie pozwalaj sobie idiotko - wyrwał rękę.
- idź z tąd już.
- bo co? - zapytał kpiąco.
- Uh. - ruszyłam w stronę swojego domu.
- nie skończyłem z tobą rozmawiać! - chwycił mnie za rękę i pociągnął.
- proszę cię, puść mnie - próbowałam się wyrwać lecz na marne.
- nie - wzmocnił uścisk.
- czego ty ode mnie chcesz - czułam że będę mieć siniaka na nadgarstu.
- kto to był w kawiarnii co!? - wydarł się.
- nikt...
- robisz ze mnie jakiegoś głupiego!? - wzmocnił jeszcze bardziej uścisk.
- błagam... Puść - zleciały mi kilka łez od bólu.
- idziemy. - zaczął mnie ciągnąć w nieznaną mi stronę.
- Jimin... Proszę nie...
- zamknij się.
Nie odezwałam się już i szłam posłusznie za nim by już nie trzymał tak mocno mojej ręki.
Po kilku minutach doszliśmy pod jakąś niewielką wille.- g-gdzie my jesteśmy? - zapytałam przestraszona.
- w twoim piekle
CZYTASZ
Zniszczę cię... ~ Park Jimin
FanfictionW życiu bywają różne niespodzianki, jedne są te fajne, a jedne których nigdy byśmy nie chcieli mieć. W życiu Yuny te niespodzianki się pojawiają, a ona musi stawiać im czoła. Ból jaki przechodziła, przechodzi i będzie przechodzić zostanie z nią do k...