9 "Zaproszenie"

1.5K 45 11
                                    

Spojrzałam na mojego wybawcę którym okazał się nie kto inny jak Park Jimin.
Byłam w niemałym szoku, przez co nawet nie ubrałam koszulki.
Wszystko działo się bardzo szybko, w jednej chwili obydwoje leżeli na ziemii i się bili a o kogo? O mnie.
Dłużej nie rozmyślając podeszłam do nich i próbowałam ich oddzielić.

- Przestańcie! - wydarłam się i jak na zawołanie oboje przestali.

- ubierz się! - krzyknął Jimin co szybko uczyniłam i chwyciłam go za rękę i odciągnęłam pod bramę szkoły.

- dziękuję - zaczęłam po dłuższej chwili.

- spoko, wynagrodzisz mi to - zaczął iść w nieznaną mi stronę.

I właśnie podjęłam decyzję którą pewnie będę żałować ale trudno, moje życie i tak już jest jedną wielką porażką także co innego mi pozostaje jak tylko pomóc mojemu wrogowi prawda?

Podbiegłam do niego i go zatrzymałam.

- czego? - warknął.

- choć pójdziemy opatrzeć ci te rany.

- nie chce twojej pomocy - wyminął mnie.

- nalegam - stanęłam przed nim.

- czego ty nie rozumiesz?

- daj sobie pomóc, w końcu to moja wina że tak wyglądasz.

- twoja!? Przecież to on się do ciebie dobierał!

Zamilkłam.

- tak ale...

- ale co!? - wydarł się

- nie krzycz proszę

- spadaj - wyminął mnie i szybkim krokiem odszedł.

Nie biegłam już za nim. Odwróciłam się i powolnym krokiem odeszłam w stronę mojego domu. Długo droga mi nie trwała bo po 10 minutach mogłam dostrzec mój dom z daleka. Idąc chodniekiem na mojej ulicy widziałam jak dzieci biegały po ogródku i nawzajem się goniły, jak starsze panie idą razem z zakupami w rękach i rozmawiają. Sąsiada który zawzięcie rozmawia przez płot z drugim sąsiadem. Po chwili byłam już pod drzwiami, nacisnęłam na klamkę i popchnęłam lekko drzwi. Weszłam i zamknęłam je za sobą. Zdjęłam buty i kurtkę, wchodząc następnie do kuchni z której pachniało domowym obiadem. Usiadłam przy stole zaczynając rozmowe.

- część mamo

- o część córciu, nie zauważyłam kiedy przyszłaś, zaraz ci dam obiad - wyciągnęła talerz i zaczęła nakładać porcje. - a jak tam Ci dzień w szkole minął? - podała mi talerz i usiadła naprzeciwko mnie.

- um... Dobrze - skłamałam. Bo co jej mam powiedzieć? Kiedy szłam do szkoły chłopak co mnie prześladuje prawie mnie zgwałcił? O napewno nie.
Trzymajmy się kwestii że byłam w szkole.

- cieszę się, a kto to był rano pod domem? - o nie, zaczyna się.

- mój kolega z klasy - posłałam jej sztuczny uśmiech.

- nie mówiłaś że masz jakiś kolegów.

- nie sądziłam że to takie ważne.

- a może zaprosiłabyś go kiedyś do nas co? Poznałabym go.

- raczej nie.

- dlaczego?

Dlaczego? Bo jeszcze mnie pobije we własnym domu. zgwałci. wygadasz mu jeszcze moje prywatne rzeczy. Upokorzysz mnie przed nim myśląc że on tego później nie wygada kolegom. Tak. Jest dużo powodów mamo.

- bo...

- wstydzisz się mnie?

- nie! Skądże. Tylko myślę że on nie ma czasu by przyjść.

- no dobrze, ale możesz zawsze się go zapytać.

- tak tak mamo zapytam się go - oczywiste jest to że tego nie zrobię.

- dobrze jedz już bo chce posprzątać i wychodzę na kawę.

- gdzie?

- do kawiarnii ze znajomą.

- okey to miłej zabawy. - skończyłam jeść i poszłam do swojego pokoju.

Usiadłam za biurkiem i zaczęłam odrabiać lekcje, nie było tego jakoś dużo także w 1,5 godziny się wyrobiłam wraz z powtórzeniem materiału.
Spojrzałam na zegar. Była dopiero 15.38
Usiadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać social media. Dopóki nie zobaczyłam zdjęcia które mnie zdziwiło i też trochę przeraziło.

Na zdjęciu była Ryujin wraz z Taehyungiem. Uśmiechali się.
Nie sądziłam że kiedykolwiek wyjdzie ona z nim. To fakt podrywa on już ją dość długo ale ona zawsze go spławiała a teraz razem są w parku. Szczerze powiedziawszy gdzieś głęboko ich razem shipowałam dlatego ucieszyłam się że już jakiś krok zrobili ku sobie. Jednak nie zmienia to faktu że wciąż nie mam o nim zbyt dobrego zdania.

Wszystko byłoby dobrze gdyby nie zadzwonił do mnie telefon.
Spojrzałam na nazwę. To mama. Odebrałam i usłyszałam od razu jej głos.

- Yuna nie uwierzysz kogo spotkałam

- kogo?

- twojego kolegę co po ciebie przyjechał rano, zaprosiłam go na obiad w sobote.

Zmroziło mi krew w żyłach.

Zniszczę cię... ~ Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz