33 "Bohater"

968 41 3
                                    

Pov. Jungkook

- Proszę, zostaw mnie już w spokoju - błagała dziewczyna. Była prawie cała we krwi, napewno pojawią jej się kilka siniaków na następny dzień. Miała rozcietą górną wargę a z skroni spływała stróżka krwi. Leżała skulona i cała zapłakana.

- Gdybyś zostawiła Jimina w spokoju to byś nie musiała teraz tu leżeć - klęknąłem obok niej i odgarnąłem kosmyk jej włosów do tyłu. Wyglądała tragicznie, ale należało jej się.

- Jesteś potworem - powiedziała cicho i gdybym przy niej nie klęczał to bym tego nie usłyszał. Jak miło słyszeć takie słowa od ofiary, takiej bezbronnej.

- Zobaczymy czy twój bohater cię uratuje - Zaśmiałem się i wyszłem z pokoju by zaraz wyciągnąć telefon i wybrać odpowiedni numer.

- Czego? - odezwał się po drugiej stronie chłopak. Z tonu najwyraźniej wywnioskować można że nie ma humoru. Ups, to zniszczony mu go jeszcze bardziej.

- Ładną mamy dziś pogodę - zacząłem by przedłużyć rozmowę.

- Do rzeczy człowieku - warknął - Wiem że znowu coś wymyśliłeś - westchnął zrezygnowany. Czyżby mnie podejrzewał? Czy jesteś taki bystry Park?

- Mam coś co napewno byś chciał uratować - uśmiechnąłem się - twoja lalunia leży skulona i płacze o żywot. Nawet nie wiesz jak błaga o litość - zarechotałem co zdecydowanie brzmiało psychicznie. Napawało mnie jej nieszczęście a widząc jej ból czułem radość.

- Co ty jej zrobiłeś?! Przysięgam że jak tam przyjdę to dostaniesz! Miałeś jej dać spokój, taki był układ! - wydzierał się do słuchawki jak opętany aż musiałem na chwilę odsunąć komórkę od ucha. - Gadaj gdzie jesteście, bo inaczej się policzymy - Groził jednak na mnie to niezbyt działało. Masz trudnego przeciwnika Jimin.

- Skoro jest taka warta to w zamian coś dla mnie zrobisz - Rzekłem a po chwili powiedziałem co dokładnie.

Pov. Jimin

Zgodziłem się na propozycje Jungkooka tylko by móc w końcu uratować tą biedną dziewczynę. Co prawda rzecz jaką miałem wykonać drogo mnie kosztowała jednak się zgodziłem. Mianowicie miałem przez cały miesiąc płacić mu za wszystko bo jego rodzice znów odcieli go od kasy. Ja nie miałem problemów z rodzicami bo sami mieli na mnie wywalone jak to można powiedzieć i nie zwracali ile wydaje w danym miesiącu i na co. Taki był tego wszystkiego plus.

- Skarb zawsze znajduje się w najmniej spodziewanym miejscu, lecz ja ułatwiłem ci szukanie. - Ciągnął by tylko przedłużyć czas. Byłem już dość wkurzony ale musiałem cierpliwie czekać by w końcu dostać adres. - Widzę pole a w oddali główną drogę. Stary zniszczony dom na opustoszałym osiedlu. - Skończył a ja już wiedziałem gdzie są. Dobre rozegranie przyjacielu.

- Czekaj tam na mnie - zakończyłem połączenie i czym szybciej pobiegłem w stronę domu gdzie rzekomo znajdowała się dziewczyna. Była pewnie wystraszona i to wszystko znowu z mojej winy. Mogłem domyślić się że Jungkook będzie planował by znów jej coś zrobić. Byłem po prostu na to zbyt głupi...

Biegłem ile sił w nogach by jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Byłem zły na siebie, na Kooka, na wszystko tylko dlatego że wciąż nie potrafiłem sprawić by dziewczyna mogła żyć spokojnie. Czułem się bezsilny bo nie wiedziałem co mógłbym zrobić by Jeon zostawił Yune w spokoju.

Kiedy znalazłem się pod domem wokół niego dostrzegłem kilku facetów którzy jak widać stali na straży. Ignorując ich wbiegłem do środka gdzie znajdował się salon jak i kuchnia. Nikogo tam nie było.

Rozejrzałem się dookoła i dostrzegłem schody na prawo. Nie myśląc dłużej wszedłem na górę gdzie znajdowały się trzy pokoje. Pierwszy okazał się być pusty a w drugim okazała się być łazienka. Otworzyłem powoli drzwi trzeciego pokoju i tam ujrzałem coś czego najbardziej się bałem.

Yuna była cała zakrwawiona i ledwo przytomna.

Podbiegłem do niej i uklęknąłem na jedno kolano. Położyłem rękę na jej ramieniu lekko potrząsając nią.

- Yuna słyszysz mnie? - zapytałem zmartwiony. Odpowiedziała mi cisza. Była w bardzo złym stanie.

- W końcu się zjawiłeś bohaterze - rzekł za mną nie kto inny jak Jungkook.

- Co ty jej najlepszego zrobiłeś!? - wydarłem się i szybko wstałem podchodząc do niego. Chwyciłem go za kołnierz koszuli  i popchnąłem na ścianę.

- Ja? Tylko pokazałem jej co grozi za łamanie moich zasad - zaśmiał się gorzko.

- Jesteś nienormalny! - przywarłem go jednak on nic sobie z tego nie robił. Wciąż się uśmiechał zadowolony z tego co zrobił. - Zabije cię - wysyczałem mu prosto w twarz i gdy miałem mu przywalić, usłyszałem głos dziewczyny.

- Pomóż mi Jimin - wychrypiała po czym straciła przytomność. Puściłem chłopaka i jak najszybciej podbiegłem do Yuny.

Zawiozłem ją do szpitala.

Zniszczę cię... ~ Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz