32 "Pułapka"

1K 38 5
                                    

Pov. Yuna

Było niedzielne popołudnie gdy wraz z mamą siedziałyśmy w salonie i dyskutowałyśmy na różne tematy. Pogoda dziś dopasowywała i mimo że zaniedługo miały być święta bo już za 2 tygodnie to temperatura nawet nie była minusowa. Jednak i tak rozpaliłyśmy ogień w kominku naprzeciwko by ogrzał nas i całe pomieszczenie. Popijałyśmy co jakiś czas kakao, które przygotowała rodzicielka a atmosfera była wręcz idealna.

Jednak coś a raczej ktoś musiał zniszczyć ten moment. Kogo niesie do nas w ten jakże cudny dzień. Tak, ktoś właśnie stoi pod drzwiami i dobija się do drzwi.

- Otworzysz? - zapytała mama spoglądając na mnie.

- Jasne - wstałam z niechęcią i podeszłam do drzwi by zaraz je otworzyć.

- Dzień dobry, przeszkadzam? - zapytał młody mężczyzna.

- Nie, a o co chodzi? - spojrzałam zdziwiona.

- Mieszkam niedaleko i mam problem. Mianowicie chciałem zrobić pyszną kolację dla ukochanej no ale niestety nie znam żadnego przepisu i sam również mam dwie lewe ręce. - mówił smutny.

- No to może zaproś ją do restauracji? - zaproponowałam.

- Ostatnio krucho u mnie z kasą, pomożesz mi coś przygotować? Odwdzięcze ci się - błagał.

- No dobrze to poczekaj chwilę. - zamknęłam drzwi i ruszyłam do salonu gdzie poinformowałam mamę że na chwilę muszę wyjść po czym wzięłam kurtkę, telefon i wyszłam z domu uprzednio go zamykając.

- Okey, możemy iść - uśmiechnęłam się na co odpowiedział mi tym samym i ruszyliśmy w stronę jego domu.

Z tego co dobrze pamiętam mężczyzna powiedział że mieszka niedaleko a tymczasem szliśmy już dobre 15 minut i zbliżaliśmy się w stronę opuszczonych domów. Czyżby to droga na skróty?

Postanowiłam odezwać się gdy chłopak zaczął iść w stronę jednego z domów. Nie było już za ciekawie.

- Czemu idziemy do tego domu? - zatrzymałam go.

- Jak przejdziemy przez ten dom to za nim jest mój. Nic się nie bój. - zapewniał i ruszył dalej. Tylko że ja nie mieszkam w tym mieście od wczoraj i doskonale wiem że za tym domem jest puste pole a nie dom. W takim razie co on knuł?

- Wiesz co, teraz mi się przypomniało że jednak nie będę umiała ci pomóc - powiedziałam i już chciałam odejść gdy nagle chłopak chwycił mnie za rękę.

- Proszę, pomóż mi - prosił jednak teraz zauważyłam tą fałszywość w oczach. Kłamał.

- Kłamiesz - próbowałam wyrwać rękę jednak na marne. - Puść mnie albo zacznę się drzeć! - krzyknęłam

- Przestań utrudniać mi robotę - warknął i zaczął mnie zaciągać w stronę domu. Wyrywałam się, krzyczałam, błagałam o litość, płakałam, ale wszystko było na marne...byłam bezsilna.

Wepchnął mnie do środka, następnie zamknął drzwi na klucz i zaprowadził mnie do jakiegoś pustego pomieszczenia. Wokół oprócz pustych flaszek po piwie czy niedopałków była stara szafka i materac cały potargany i zniszczony. Już na wejściu można było poczuć stęchlizne.

- Zaniedługo przyjdzie do ciebie szef - i wyszedł.

Wstałam na równe nogi i podeszłam do okna gdzie nie było klamki. Za oknem nie było nic. Jak wcześniej mówiłam za domem było same pole, dopiero z daleka zobaczyć można ulice. Tylko czy wybić okno i zeskoczyć? Znajdowałam się na piętrze, ryzykować?

Rozejrzałam się za czymś twardym by wybić szkło i ostatecznie postanowiłam wziąść szklaną butelke. Podeszłam ponownie do okna i już wymierzyłam gdy nagle usłyszałam głos.

- Nie opłaca ci się ucieczka - odezwał się głos za mną - Moi koledzy stoją wokół domu i pilnują byś w razie czego nie uciekła.

- Czego chcesz - zapytałam wciąż wpatrując się w obraz za oknem a po moim policzku spłynęła samotna łza.

- Nie słyszałaś nigdy że zasad powinno się dotrzymywać a łamanie ich grozi konsekwencjami? - zaśmiał się z kpiną w głosie.

- Do czego zmierzasz? O co ci chodzi?

- Złamałaś zasadę, więc dopilnuje osobiście byś dostała karę za nieposłuszeństwo.

Odwróciłam się w stronę osoby, która była rzekomym szefem. I kto by się spodziewał że znów dane mi było spotkać na swojej drodze osobe, która miała dać mi spokój.

To była pułapka Diabła.

Zniszczę cię... ~ Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz